Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Tadeusz Gerstenkorn-Refleksje nad … Cz. 2 Nad tym, co jest teraz obecnie. Czasem warto zastanowić się nad bieżącymi wydarzeniami.

Refleksja Trzecia

Otrzymałem od znajomej osoby ciekawą pocztę. Były to zapiski zatroskanej mamy, która opisywała dzieje swego ukochanego, bardzo zdolnego technicznie syna, który nieomal niepostrzeżenie został wciągnięty w tak zwane „złe towarzystwo” (jak to się kiedyś mówiło) i włączony w praktyki homoseksualne. Początkowo wydawało się rodzicom, że jest zachęcony do zainteresowania się pozaszkolnymi zajęciami technicznymi (które go ciekawiły).     i poświęcał im bardzo dużo czasu Tymczasem okazało się, że była to tylko pozorująca przynęta, a głównym celem tych spotkań było  wciągniecie go w kręgi homoseksualne, co doprowadziło do zaniedbania obowiązków szkolnych i pozaszkolnych tak dalece, że właściwie stał się osobą społecznie bezwartościową i „czarną owcą”  rodziny.

W łódzkiej gazecie z 8 października (nr 235) opisano przypadek, gdy rodzice wysyłali na korepetycje swych dwóch małolatów do znanego w tej miejscowości pedagoga, i którzy byli, jak się teraz okazuje, wykorzystywani przez niego seksualnie.

Tego rodzaju przypadki (chyba wcale nierzadkie) skłaniają do zastanowienia się, czy rodzice w dostatecznym stopniu interesują się czasem pozaszkolnym swoich pociech. Na ogół mamy zaufanie do swych dzieci, jak również osób, którym one zostały powierzone, ale okazuje się, że niestety czuwanie nawet nad niby już dorosłymi latoroślami jest nie tylko wskazane, ale nawet konieczne, aby uniknąć bardzo przykrych niekiedy następstw.

Jestem przekonany (choć być może się mylę), że zainteresowania seksualne, a tym bardziej homoseksualne, są inspirowane przez niewłaściwe otoczenie, które niejednokrotnie wykorzystuje naturalne czynniki biologiczne, ukierunkowując je w niewłaściwym kierunku, z dużą szkodą dla późniejszego życia młodego człowieka.

Wniosek chyba jest jeden, że rodzice/opiekunowie powinni bezwzględnie korzystać z przysługującego im prawa i interesować się przebiegiem kształcenia i wychowania dzieci, które mają pod opieką. Czasem spotyka się to z okazaniem im najpierw kpiny, a gdy to nie pomaga, to nawet różnego rodzaju szykan. Trzeba się z tym liczyć Ale to nie jest groźne.

Refleksja Czwarta

Czy częściowa prawda (tak zwana półprawda) to już prawda, czy raczej manipulacja ?

W ostatnich dniach wiele razy dziennie nadawano w mediach komunikat, że znany polityk obwieścił, że ktoś wykupił lekarstwo za ponad dwa tysiące złotych, gdy tymczasem jest ono refundowane  i mógł wydać tylko ok. 7 zł, a to wszystko przez to, że niedobrzy rządzący nieskutecznie odpowiednie zarządzenie wprowadzili w życie. Rozpatrując to wydarzenie fragmentami to nic nie można temu zarzucić, bo prawdą było to, że ktoś wydał sporą sumę pieniędzy na lekarstwo (potwierdziła to farmaceutka) i prawdą było, że lekarstwo może być refundowane, to znaczy kupione z ogromną zniżką, ale… No właśnie, ale cała rzecz w pewnym początkowym pozornie niby  nic nieznaczącym niedomówieniu. Otóż okazało się, że lekarstwo może być refundowane tylko w pewnym ograniczonym czasie po zabiegu, jako konieczne. Jeżeli jednak ktoś uzna (w tym lekarz), że dobrze będzie dla chorego użycie tego lekarstwa w okresie także późniejszym niż mówi o tym zarządzenie, to może to uczynić, kupując je z własną odpłatnością.

Chyba niemal wszystkie media ostatnio obwieszczały, że niepełnosprawni otrzymają 500 zł dodatku, czyli będzie dla nich tak zwane 500+(plus: szeroki zasięg) Rzeczywiście niepełnosprawni taki dodatek dostaną i to jest prawda, jeżeli się dopowie, że tylko niektórzy, to znaczy pod określonymi warunkami. Już w okresie wcześniejszym dość głośno zapowiadano to „szczęśliwe” wydarzenie. Ja przyjąłem je z dużą dozą nieufności, brałem bowiem pod uwagę fakt, że niepełnosprawni nie są dużą grupą wyborców skłonnych bez wahania do oddania głosu na ugrupowanie, które rzekomo stara się ulżyć ich doli i czekałem na bliższe wyjaśnienia, które niestety są podawane nie w nagłówkach pism, ale w tekście zarządzeń, w które dopiero trzeba się wczytywać. Okazuje się, że ograniczenia są nie tylko limitowane (ograniczone) wysokością otrzymywanych dotychczas świadczeń, ale nawet jeśli się posiada w orzeczeniu stwierdzenie, że nie ma możliwości samodzielnej egzystencji (wymaga stałej lub długotrwałej opieki innej osoby) to i tak można dodatku nie otrzymać, bo lekarz ZUS-u może takiej diagnozy nie uznać. Jest to wyjątkowo brutalne (nietaktowne) potraktowanie nie tylko osób niepełnosprawnych, ale też lekarzy orzeczników powołanych do orzekania o takich sprawach w specjalnych zespołach miejskich. Rozumiem, że ZUS jest instytucją płacącą, więc w miarę możliwości stara się uniknąć płacenia tam, gdzie to tylko możliwe, ale wszystko ma swoje granice przyzwoitości i jakiegoś społecznego zrozumienia. Z jednej strony na każde dziecko można otrzymać dodatek pięćsetzłotowy, choćby się było milionerem, a osoba, która utraciła swoje zdrowie pracując (najczęściej) przez wiele lat dla kraju i tego społeczeństwa, nie może doczekać się odpowiedniej rekompensaty.

Już dość dawno temu zwracałem się do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z wnioskiem rozważenia dodatku dla osób po 90. roku życia, bo są zwykle niesprawni, nawet jeśli to urzędowo nie zostało stwierdzone. Po długim czasie wyczekiwania otrzymałem wymijającą odpowiedź (pisano nie na temat), a przecież te osoby, nawet jeśli nie posiadają formalnego orzeczenia niesprawności (najczęściej dlatego, że nie miał kto  o to zadbać, a sami nie mieli siły), to praktycznie, w ogromnej większości, są osobami wymagającymi opieki nie tylko ze względów humanitarnych, ale także społecznych, bo kiedyś pracowali (na ogół) dla swego kraju, a ten się teraz do nich „tyłem” odwraca.

Bardzo często otrzymuje się propozycje (np. przez Internet, telefon) otrzymania czegoś „bezpłatnie”. Lepiej od razu takie wiadomości skasować i do nich nie zaglądać, bo są zwykłym naciąganiem. Te niby darmowe okazje, gdy się bliżej im przyjrzeć, są zwykłymi chwytami reklamowymi pewnych propozycji zakupu jakiegoś produktu, do którego (po jego zakupie) może być dołączony jakiś dodatkowy darmowy, często niewiele wart produkt, który najczęściej      nie rekompensuje niepożądanego oferowanego zakupu.

Przytoczone tu przypadki chyba mieszczą się w tym co zwykle nazywa się manipulacją. Na temat manipulacji pisał obszernie już dość dawno temu ks. bp dr Adam Lepa (Świat manipulacji, Częstochowa 1995, Biblioteka Niedzieli) Na stronie 23 tej książki, naukowo i sumiennie opracowanej, znajdujemy następującą definicję: Manipulacja jest to celowe i skryte działanie, przez które narzuca się jednostce lub grupie ludzi fałszywy obraz pewnej rzeczywistości. Ten zniekształcony obraz nie odnosi się do całej  rzeczywistości, przekraczałoby to możliwości dysponentów i realizatorów manipulacji. Przedmiotem działań manipulatorskich staje się zawsze jakiś wycinek otaczającej człowieka rzeczywistości. Dlatego też w określeniu manipulacji należy mówić o „pewnej rzeczywistości”.

Przytoczyłem tu zaledwie parę przykładów manipulacji. Zapewne każdy z nas mógłby podać wiele innych równie ciekawych, ale zarazem bulwersujących. Omówiłem te przypadki zwięźle i skrótowo, ale z myślą, że może te fakty zainspirują prawych prawników do szukania takich skutecznych rozwiązań prawnych, które pozwolą choćby trochę ułatwić życie rodakom.

    Przytoczę  tu jeszcze jeden ważny fragment z cytowanej pozycji ks. bp. dr. A. Lepy (s. 137): Pewne formy manipulacji ulegają jednak ujawnieniu i stają się często  przedmiotem wypowiedzi w ramach opinii publicznej (tak było, na przykład, w sprawie zakupionego leku – dopisek TG) W takich sytuacjach dysponenci  manipulacji podejmują próby wytłumaczenia swoich działań. Wskazują wtedy na Cele i motywy, które mają n w ich mniemaniu usprawiedliwić działalność manipulatorską W rzeczywistości jednak są to jedynie pseudoargumenty, które faktycznie zmierzają do odwrócenia uwagi opinii publicznej od celów prawdziwych. Widać to wyraźnie na przykładzie manipulacji stosowanej w propagandzie antykościelnej.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.