Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki- Mechanika gruntu. Z listów do przyjaciół. I znajomych

Kolego, pogadajmy jak inżynier z inżynierem!
- Inżynierowie od budownictwa.
Wiem, że Ty wiesz, iż podstawą stabilności jakiejkolwiek budowli jest mocny, właściwie policzony i wykonany dobry fundament.
Na stabilnym, bądź ustabilizowanym gruncie.
To chyba pamiętamy jak tabliczkę mnożenia.
I żadna przypadłość starcza tego nie zatrze, prawda?
 - Zatem wyjaśnij mi –proszę- skąd w lewiźnie (lewiźnie mentalnej)  taka amnezja cywilizacyjna?

Te skłonności do ulegania- ba! - do hurra ulegania - a nawet hurra narzucania – różnych… powiedzmy delikatnie - eksperymentów ideolo – społecznych, obyczajowych, które ongiś nazywało się po prosto zbokami, ulegającymi podszeptom z piekła rodem.

- No-skąd? Przecie w zaciszu lewych gabinetów-przy koniaczku- również szydzi się z tego.
 - Zatem?...
- Nawyk aktywu do wszelkich zleceń?...

- Chodzi o kolejną realizację zadania z piekielnych-jak zwykle- podszeptów i nakazów woli- już nie wolnej woli?...

- Po co to, skoro dotychczasowe posadowienia na takim nieustabilizowanym gruncie, zawsze kończyły się zachwianiem budowli, jeżeli nie upadkiem. Z tragicznymi konsekwencjami nie tylko dla lokatorów, ale i dla budowniczych. A w dalszej perspektywie- dla projektantów. To nieuniknione. Historia wszak tego naucza. Tego i nie tylko tego Świata…

I zapamiętać należy- raz na zawsze - Nie tylko TEGO Świata!

***
I jeszcze odpowiedź na Twoje konkretne pytanie.
- Żeby nie było, że zbywam, albo, że nie... pamiętam  :-)

- Pytałeś, czemuś, o najpiękniejsze i najtrudniejsze chwile, dni.

- Pytanie niby proste, i prosta powinna być odpowiedź, wydobywana z nieco sfatygowanej pamięci...
- To ma być taka swoista podróż pamięci. Podróż retro...
- No to, niech będzie.

Zacznę od trudnych…
…Albo bez dzielenia na łatwe i trudne.
To się przeplata...
Życie...

Pierwsza bardzo emocjonalna "trudność" to była konieczność przyjęcia do wiadomości i świadomości, iż kochani ludzie muszą odchodzić z tego padołu.
Na zawsze.
Moje drogie Babcie, drogi Wujek i Ciocia.
Oczywiście-później Tata i Mama.
To było bardzo trudne- szczególnie pierwsza-wiadomości.

Konieczność...

Wiedza o Konieczności-kiedy młody, bardzo młody człowiek jeszcze nie miał takiego bliskiego doświadczenia-które wszak było udziałem-nieraz w jakże tragicznych, wojennych okolicznościach-Rodziców, Dziadków- taka wiedza jest trudna.

O dziwo-pamiętam również dobrze ten-zupełnie zda się irracjonalny- smutek, kiedy żegnałem naszych przyjaciół na Okęciu.
Odlatywali w świat. Konkretnie-do Stanów i Kanady.
Na stałe.
Smutek o tyle irracjonalny, iż przecie w dobie dzisiejszych możliwości to nie zaświaty...
A jednak...A jednak odczuwało się, iż ubywa jakaś cząstka "naszości", jakaś wymiana na.. kasę ?
A może-po prostu-na przygodę życia...

Ale przecie bywały i powroty.
W tym mego starego druha z warszawskich czasów, który znając wyśmienicie język i mając dochodową pracę, mógł się "urządzić" w Stanach.
A jednak wrócił.
Wrócił do swojej Warszawy.
- Miasta swoich dzielnych Przodków i naszych-już wspólnych w latach sześćdziesiątych –studenckich poznawań i ...doznawań  :-).

Poznawań tajników budownictwa wodnego na Politechnice Warszawskiej-w tym rozpoznawania różnych gleb, skał i ich mechaniki; tudzież doznawań innych...gruntów… Hmm... Darujmy sobie szczegóły...  To były lata działania…powiedzmy wybiórczo skondensowanego (oprócz obowiązkowych przedmiotów politechnicznych ) na - Wein, Weib und Gesang  :-)

Dlatego, mimo, iż dawno nie widzieliśmy się, a możliwe, iż nieco inaczej postrzegamy rzeczywistość, mam ten czas w dobrej pamięci.

Pamięci, która została – dzięki Bogu! – ukształtowana i ugruntowana przez dobry Dom: Mamę , Tatę, Babcie.
Przez dobrych Księży katechetów.
Przez dobrych Profesorów.
Przez piękne przygody z Kolegami i Dziewczynami nad Bugiem i Wisłą.
I w Tatrach.
I nad Bałtykiem.
I w Łodzi.

- W życiu…

Tutejszym.

Oby wystarczyło przy Bramach Raju…  :-)

za: http://krzysztofnagrodzki.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.