Publikacje członków OŁ KSD
Tadeusz Gerstenkorn - „Mój Uniwersytet”
Wspomnienia z tych pierwszych powojennych lat studiów na Wydziale, wówczas Humanistycznym, zawarłem w nagraniu dla dyrektora Muzeum UŁ p. dr. Dariusza Klemantowicza.
Na wysłuchanie opowieści Pana Bąkowicza poświęciłem kilka kolejnych godzin nocnych. Tekst jest czytany z werwą przez p. Tomasza Boruszczaka, jak dla mnie, trochę za szybko. Wolę sposób odtwarzania tekstu jaki prezentowany jest w II programie Polskiego Radia, np. o godz. 09:30. Chciałoby się mieć momenty czasu na refleksję, na delektowanie się historią. A trzeba przyznać, że pamięć ma Pan Bąkowicz zgoła niespotykaną. Jest fenomenem zakodowania nie tylko niewiarygodnej liczby nazwisk, ale także charakterystyk napotkanych osób.
Uczelnia, to nie tylko spisy wykładowców, programy zajęć w danym roku akademickim, listy studentów, wielość wydziałów i kierunków. To także, a może przede wszystkim, żywe istoty, profesorowie, brać studencka, ich życie na uczelni i poza nią, wzajemne relacje, porażki i sukcesy, czasem studencka bieda i starania o przetrwanie. Starał się to Pan Bąkowicz wszystko w barwny, ciekawy literacko sposób przedstawić i opisać. Zrobił tę opowieść z kunsztem wieloletniego redaktora. (Obecnie jest redaktorem naczelnym pisma Kronika).
Studiowałem w innej dekadzie, pracowałem po studiach w innym środowisku uczelnianym niż Pan Bąkowicz, więc uderzyła mnie wielokrotnie akcentowana przez niego sprawa pewnych swobodnych, trunkowych zachowań wielu znanych jemu osób, które – jak przedstawił – zajmowały później znaczące stanowiska społeczne lub uczelniane. Czyżby trunek musiał stanowić konieczny sposób dla wytworzenia dobrych relacji towarzyskich i zawodowych ? Jak na elitę społeczną, wywodzącą się ze znakomitej uczelni, to zachowanie jakoś nie sprawiło na mnie przyjemnego wrażenia.
Jeszcze jedna sprawa, przedstawiona nagraniu, mnie uderzyła. W pewnym ciągu czasowym, aż prawie po współczesność, przedstawiono sylwetki wielu rektorów naszego uniwersytetu, których zdołał Pan Bąkowicz osobiście lub prawie osobiście poznać. Byli to bądź członkowie, czasami nawet działacze, ówczesnej jedynie słusznej partii, działacze związkowi lub ważnych organizacji społecznych. Czy byli to najwybitniejsi naukowcy w uczelni ? Niezwykły i niezrozumiały wyłom w tym szeregu stanowił profesor Nadolski. Jak to się stało, że tam mógł trafić, i to w trudnym ówczesnym okresie ? O wszystkich wyraził się autor ciepło, z pewną serdecznością i zawsze pozytywnie. To piękna cecha człowieka-dziennikarza. Miejmy nadzieję, że to samo powiedzą kiedyś historycy nauki.
W tych ogromnie ciekawych wspomnieniach brakowało mi często odniesień czasowych do opisywanych wydarzeń. Zdaję sobie sprawę, że jest to niezmiernie trudne umieszczenie każdego faktu w odpowiednim miesiącu lub roku. Nie jest to zatem zarzut, ale tylko jakiś taki niedosyt. Chciałoby się mieć to wszystko, co opisywane, ulokowane w odpowiednim okresie czasu, by łatwiej i pełniej kojarzyć, łączyć, wiązać przedstawiane fakty. Należy pięknie podziękować Autorowi oraz Uniwersytetowi za tę cenną inicjatywę zarejestrowania zdarzeń mało uchwytnych, a tak ważnych dla tych, którzy w tym środowisku żyli lub go tworzyli. Słuchałem tych wspomnień
z dużym wzruszeniem. Oby takich dzieł było więcej ! Wówczas Uczelnia stanie się naszym wspólnym domem, taką społeczną rodziną.
Polecam wszystkim tę opowieść: Stanisław Bąkowicz, Mój Uniwersytet – wspomnienia byłego studenta. Czyta Tomasz Boruszczak, Audiobook – Uniwersytet Łódzki. Także: Łódzkie Towarzystwo Naukowe, książka, Łódź 2008.
-„Mój Uniwersytet”