Publikacje członków OŁ KSD
Krzysztof Nagrodzki-Byłem filmowcem
...No,prawdę mówiąc-prawie byłem...
Był czas, kiedy my-studenci Politechniki Warszawskiej- założyliśmy klubik - zespolik - kamerowania amatorskiego.
Zajęcia z nami miewali ówcześni studenci łódzkiej filmówki- Krzysztof Zanussi, Antoni Halor i Józej Gębski.
Na zakończenie każdy z nas miał obowiązek przedstawienie własnego scenariusza (czy scenopisu) etiudy.
Jak trzeba-to trzeba.
Każdy podawał, co mu w duszy grało.
Pamięta, że np. przyjaciel Wojtek-warszawiak z dziada pradziada-napisał o losach swego rodzinnego miasta - a ja... ja wykombinowałem (z genów?... :-) ) etiudę o drodze...
Szło mniej więcej tak:
Filmowanym-rzec można-obiektem były nogi, nie wyżej niż do kolan.
Nogi w drodze.
Od pierwszych kroków-obok nóg matki i ojca, coraz bardziej i bardziej samodzielnie ruszające w penetrację przestrzeni.
Z czasem dołączały do nich inne–chłopców, dziewczynek, chłopaków, dziewczyn, mężczyzn, kobiet.
Dołączały i niknęły jedne, pojawiały się inne.
Droga jakby meandrowała, stromiała, podejście stawało się coraz trudniejsze, kroki mniej dynamiczne…
W końcu, na szczycie wzgórza, powoli podchodziły do jakiegoś słupa. Blisko, bliziutko...
Kamera powolutku podnosiła się w górę, aby objąć panoramę – wzgórz, dolin, rzeki.
Poczym z wolna zwracała się w stronę owego słupa–to była pionowa część… krzyża.
Krzyżą z Chrystusem, który-jakby-już poza nim-otwierał i wyciągał ręce.
Do nas.
Etiuda nie została wtedy (to był bodajże 1963-4 rok) zrealizowana.
My realizujemy ją cały czas.
Każdy na swój sposób.
Świadomie, bądź mniej... rozumnie.
W drodze ku temu co nieuchronne.
I Wieczne...