Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Trzaska - Korowajczyk - Panie Premierze niech pan nie zapomni o chlebie i soli

Niewiele dni dzieli nas od EURO 2012. Kilka dni temu panowie ministrowie i jedna pani ministra meldowali posłusznie premierowi, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Premier jest chyba niedowiarkiem i nim ustawił w szeregu swoich ministrów, gospodarskim okiem obejmował areny przyszłych zawodów. Tu i tam nie udało się przejechać, to się przeleciało. A jaki pan premier oszczędny. Z Poznania do Wrocławia jechał II klasą by nie nadszarpywać budżetu państwa.

Z całą powagą wracam do meldunków szefów resortów. Zabawny to był widok, kiedy podobno poważni ludzie, przynajmniej w swoim mniemaniu, zachowywali się jak szeregowcy przed kapralem. A kapral, z miną poważną przyjmował te meldunki. Już dawno nie mieliśmy okazji być świadkami takiej komedii. A mówi się, że Polacy tracą poczucie humoru. Jakby było smutno w PRL Bis, gdyby nie pani ministra, podobno ma doktorat, zapewne z wybitnych uzdolnień intelektualnych. Można się tylko domyślać, że ten tytuł naukowy, uzyskała rozśmieszając szacowną komisję. Nb. w Platformie Obywatelskiej obrodziło na wybitnych intelektualistów i co za tym idzie, ludzi o wysokiej kulturze, choćby pan profesor i były wicemarszałek Sejmu, cechuje się podobnymi walorami.

Z panią ministra jest jednak pewien kłopot. Nigdy nie wiadomo, która wersja jej wypowiedzi jest prawdziwa, bo tak się składa, że każdego dnia serwuje nam inną wersję. Ja maluczki nie dorosłem do poziomu pani ministra i wypowiedzi członka Rządu Donalda Tuska nie są przeznaczone dla takich niedouków jak moja skromna osoba.

Pani ministra ma szerokie horyzonty intelektualne, zna się na wielu dziedzinach nauki i życia, ale ma pewne kłopoty ze znajomością sportu. Ale czy to aż takie jest potrzebne ministrowi kierującym kulturą fizyczną? Przecież inna wybitna jednostka polskiego życia pani Sztuka niezbyt pochlebnie wyraziła się o tej imprezie.
Panu premierowi meldowali posłusznie minister po ministrze, z panią ministra w pierwszej kolejności. Pan Bartosz Arłukowicz meldował, że bandaży i jodyny nie zabraknie. Pan Michał Boni meldował, że gdyby elektronika, w systemie łączności nawaliła, to będą , tak jak przed Pierwszą Wojną, „szczygły” w czerwonych czapeczkach, doskonale wytrenowani biegowo i będą przynosić i odnosić wiadomości, a na wszelki wypadek będą zaopatrzenie w telefony komórkowe, które być może będą mieć , ale to nie jest pewne, dostateczny zasięg, by wezwać pogotowie ratunkowe. Pan minister od dróg i autostrad zapewnił, że autostrady będą przejezdne, a dla gości specjalnych będą przelotowe helikopterami. Ministerstwo jest przygotowane na każdą okazję i w sytuacjach wyjątkowych w przejeździe autostradami pomogą konie pociągowe typu perszerony, a nawet nasz szczyt techniki czyli traktory. Kiedyś traktory zdobywały wiosnę, a czerwiec to już lato i ciągniki nie będą miały kłopotów.

Najbardziej służbiście wyprężona meldowała premierowi ministra Joanna Mucha. I tu mamy pewien kłopot. Pani ministra, zdaje się mieszkanka Lublina, niedokładnie zna naszą Stolicę i może nie wiedzieć, że Pałac Namiestnikowski, gdzie czasem bywa pan prezydent, graniczy przez tzw. miedzę z Hotelem Brystol. Gwoli przypomnienia panu ministrowi od kultury i oczywiście Joannie Musze, należy przypomnieć, że pierwszym jego właścicielem był Ignacy Paderewski. Jak wiemy z historii władcy rosyjscy gustowali w polskich dziełach artystycznych, czego dowodem jest Ermitaż w Leningradzie, tutaj pochylam głowę przed prezydentem Adamowiczem z Gdańska i wiele innych muzeów, bibliotek i archiwów wypełniają dzieła, jako darowizny narodu polskiego dla Katarzyny, Lenina, Stalina i innych znawców sztuki polskiej.

Upodobania do schedy po Paderewskim, przejęli faceci od kopania zza naszej północno – wschodniej granicy w Kaliningradzie czyli w Królewcu i autostrady tranzytowej wiodącej przez Białoruś. Ekipa rosyjska zamieszkała na wyższych piętrach Brystolu, zapewne z nadzieją, a może i z serca płynących życzeń, do tego co będzie można obejrzeć 10 czerwca na Krakowskim Przedmieściu.

A pan premier Donald Tusk, udowodniając polską gościnność, otworzył granice dla obywateli Federacji Rosyjskiej i zniósł dla nich wizy. Nie pierwszy raz Rosjanie korzystają z polskiej gościnności. Z nadania Katarzyny II Stanisław August Poniatowski szeroko otwierał Rzeczypospolitej dla gości z dalekiej Rosji. Tak, już jakby z przyzwyczajenia, Rosjanie  próbowali wprosić się w 1920, witani kwiatami przez mniejszości o ciemniejszej karnacji, ochoczo skorzystali z gościnności 17 września 1939 i w kilka lat później  w 1944/45. Pewnie doskonale się tu czuli, skoro nie mieli ochoty wracać do swoich domów, przez pół wieku. A teraz gościnny gospodarz premier Donald Tusk znowu zaprasza i jak tu odmówić takiej prośbie? Serdeczność za serdeczność i sto , a może nawet trzysta tysięcy gości ze wschodu zawita nad Wisłę. Czy znowu skorzystają z półwiecznej gościnności?

Rosyjscy goście zapatrzyli się w polskie obyczaje i oby nie uchybić gospodarzom, też będą maszerować ulicami Warszawy. A że nie są nieobyczajni, powitają gospodarzy w odpowiednich koszulkach z datami 1612 i 2012 z odpowiednimi komentarzami. Czy pan premier i pan Prezydent przygotowali chleb i sól? Z dużą nieśmiałością pragnę przypomnieć odpowiednim służbom by zgarnęli z ulic nieco soli i kupili chleb, ale oczywiście po zatwierdzeniu wydatków, przez odpowiednią uchwałę sejmową.

A pani ministra Joanna Mucha może spać spokojnie, kiedyś mówiło się „śpij spokojnie ORMO czuwa „. Bo czy trzystu tysiącom, a kto wie co tam będą mieli za pazuchami swoich koszulek, może zagrozić garstce „moherów” Jarosława Kaczyńskiego i Ewy Stankiewicz. No chyba, że owe mohery z kulami i podpierając się laskami, zostaną wyprowadzone z równowagi. A kto może zdenerwować modlących się przy Krzyżu przed Pałacem Namiestnikowskim? Przecież nie ta ekipa sportowa, albo owe kilkuset tysięczne tłumy pragnących widowiska tylko sportowego. Bo czy ktoś kiedyś słyszał, by Rosjanin był agresorem? Przecież to taki pokojowo nastawiony naród, że mają w sobie domieszkę 80% krwi pobratymców Timura! A przyjaźń swoją, goście ze Wschodu, mogą przejawić okrzykiem „Niech żyje przyjaźń polsko – rosyjska” i skandowanie „Putin – Donald – Komorowski".
Uprzejmie kłania się turysta z Wilna z roku 1945.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.