Publikacje członków OŁ KSD
Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół. I znajomych: Takie tam pogwarki…
Przecie spotkania …hm…nie nastolatków, mogą być szansą na ubogacenie refleksjami, przemyśleniami, dowodami, a w złagodzone - poprzez nastrój takiego zjazdu i poprzez pamięć wspólnych młodzieńczych fantazji – formie, budować.
Powiadasz, że wejście na pólko dyskusji – nazywasz je czemuś ze strachem „politycznymi” – ani chybi zrodzi konflikty.
- A dlaczegoż to? Dlaczego zakładasz, że nie potrafimy dzielić się - na pewnym poziomie - doświadczeniami, analizować różnice, dochodzić do ubogacających wszak konkluzji? No i dlaczego zapominamy – absolwenci niezłego ogólnika (co z niego zostało to już inna sprawa) - co to jest polityka, czyli „roztropne działanie dla dobra wspólnego”? Tak nam wygodniej? Dla jakich korzyści? - Stabilizacja?... Pozycja?...Układy?... A może po prostu – wybacz – otępiająca bierność lemingowanych?
Powiadasz, że takie spotkania nie temu mają służyć. Zgoda. Ale z uzupełnieniem – nie tylko temu. Problem pojawia się w proporcjach. To co kiedyś można było zawrzeć w młodym okrzyku: wino-kobieta–śpiew, i tylko w tym, teraz – przyznasz - jednak musi zmienić ton, chociażby ze względu na… powiedzmy – kondycję. Strun głosowych. Też.
A czasu mamy coraz mniej. Coraz mniej na zweryfikowanie tych głównych celów wędrówki, oraz skutków wyborów dróg dojścia do… No właśnie – do?...
A propos czasu…Nie wiem czy już opowiadałem Ci o doświadczeniu, które przekazała mi ongiś dobra znajoma, piastująca dosyć ważną funkcję rządową? - Pewien potężnie umocowany VIP nagle wziął i bez uprzedzenia zmarł. I owa niewiasta wyznała, iż ogarnęła ją zupełnie nie chrześcijańska satysfakcja z jaką obserwowała reakcje wielu mocarzy starej „polityki”, którzy byli…nie, nie - nie obolali z powodu straty kolegi. Oni byli zaskoczeni, wręcz zaszokowani, że śmierć przychodzi również po nich!
- Jakże to tak!?! Takie pozycje! Tyle do „ustawienia”, wyrwania a tu… TYLKO okazały grobowiec i niewykorzystane konta w różnych bankach… No, jakże tak!?!
Ano tak. Nie wiemy, kiedy zostanie odjęta – tu i teraz – szansa rzetelnego poszukiwania prawdy o nas, o naszym miejscu na Ziemi i odnajdowania SENSU. Definitywnie.
Ma zostać „t y l k o” ?...
Za duże ryzyko, żeby odpuścić „weryfikację”. Przynajmniej w przerwach pomiędzy niezobowiązującymi pogwarkami lub ubijaniem bieżących „tutejszych” interesów. Nie sądzisz?...