Publikacje członków OŁ KSD
Jan Gać - FATIMA
Tu, przy tym betonowym świadku komunistycznej ideologii i jej eksportu poza granice własnego państwa, symbolu uwikłania się całych społeczeństw w bezsens, a zatem symbolu najnowszej historii, wcale nie Portugalii, lecz świata, warto zadumać nad cudem naszych czasów. Rozpatrzmy symbolikę trzech dat. Oto one: objawienia Maryjne w 1917 roku, homilia Jana Pawła II w Warszawie w 1980 roku i rok 1989, początek przemian w Polsce, a za nimi w Europie i na całym świecie.
Rok 1917. Pan Bóg ingeruje w dzieje świata, a czyni to w sposób tak subtelny, że aż zakryty. Że tylko umysły ożywione głębszą wiarą potrafią odkryć i zrozumieć tajemniczy mechanizm „głosu czasów”. Maryja jako Matka ludzi, a więc żywy i czujący człowiek, tyle że istniejący osobowo i realnie w niebie, jest bardziej bezpośrednia i w trudnych momentach historii ingeruje wprost. Jak tu, w Fatimie, na pastwisku Cova da Iria, kiedy trzem dzieciom z sąsiedniej wioski Adjustrel, Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie przekazała przez ich usta orędzie do świata. A wybrała datę kluczową, rok 1917, czwarty rok szaleńczej wojny w Europie i na świecie, siódmy rok okrutnych prześladowań Kościoła w Portugalii z ramienia masońskich i antyklerykalnych rządów, rok bolszewickiej rewolucji w Rosji, rok meksykańskiej konstytucji w duchu ideologii otwarcie walczącej z Bogiem, która przyczyni się w Meksyku do krwawej wojny pod hasłem Viva Christo Rey. I jakie to orędzie Maryja zaleciła światu dla jego ocalenia? Sposób bardzo prosty, jedynie skuteczny: modlitwa, post, pokuta i nawrócenie. Czegóż więcej potrzeba? Problem w tym, w jaki sposób przekonać do tego świat. Jak spowodować, by Rosja się nawróciła, bo w przeciwnym razie nie zaprzestanie rozsiewać po świecie swych błędnych nauk – przed czym przestrzegała własnymi słowami Maryja - doprowadzając do kolejnych nieszczęść, prześladowań i wojen.
Rok 1980. Jan Paweł II podjął drugą po Guadalupe pielgrzymkę w czasie swojego pontyfikatu - odwiedziny w Ojczyźnie. Jego słowa na warszawskim placu zwanym podówczas Placem Zwycięstwa miały moc Bożej ingerencji: Niech zstąpi Duch Twój, Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi, tej ziemi! I stało się. Obudziło się społeczeństwo.
Rok 1989. Początek procesu rozmontowania systemu komunistycznego. Ale czy wszystko poszło we właściwym kierunku? Chciałoby się włożyć w usta Maryi te słowa skierowane do Polaków: Ja wam, wasza Matka, w tym wszystkim pomogłam, a wy coście zrobili z daną wam szansą zagospodarowania wolności?
I dalej: czy Rosja nawróciła się po upadku komunizmu? Po okresie przemian i zamętu raczej przepoczwarzyła się w rodzaj hybrydy, powracając do militarystycznych ambicji, czego obecnie jesteśmy świadkami. Czy o takie nawrócenie chodziło? I czy nawrócenie miało dotyczyć tylko Rosji? A co z Polską? A co z Europą, bezpłodną babcią, jak trafnie nazwał ją papież Franciszek, z Europą, która ma jeszcze tylko siłę wprowadzać w życie kolejne niedorzeczności i propagować zagrażającą życiu ideologię niszczenia rodziny tradycji i chrześcijaństwa? Ideologia neoliberalizmu usiłuje podważyć sam fundament ludzkiej egzystencji, właśnie rodzinę. A wszystko to w imię przewrotnie pojętej tolerancji i całkowitego wyzwolenia człowieka od tego, co jest zasadą jego wartości: zdrowy rozsądek. Wcześniej nigdy bym nawet nie pomyślał, że dożyję czasów, kiedy znajdą się na świecie ludzie, i to liczni, którzy potrafią wznieść się na szczyt absurdów, twierdząc, że jest się mężczyzną lub kobietą według własnego osądu i wyboru, a nie z kondycji psychosomatycznej. A więc płeć jest wytworem kultury, nie natury! I ci ludzie próbują to szaleństwo wdrożyć społeczeństwom pod groźbą różnorakich sankcji.
Po Mszy św., odprawianej na długo przed wschodem słońca w Kaplicy Objawień, udałem się do bazyliki, tego imponującego kościoła imitującego Bazylikę Świętego Piotra w Rzymie i kolumnadę Gian Lorenzo Berniniego, by pokłonić się dzieciom fatimskim spoczywającym w bocznej kaplicy. Czy Franciszek i Hiacynta musieli umrzeć w tak młodym wieku? Czy nie mogli żyć dłużej? Mogli. Ale Maryja widocznie chciała mieć te czyste dusze przy sobie. Wystarczyło, żeby przy życiu pozostała najstarsza z trójki dzieci, Łucja, później karmelitanka bosa, jako naoczny świadek tamtych wydarzeń. Jako ta, która twarzą w twarz mogła spotkać się z Janem Pawłem II, kiedy papież przybył kolejny raz do Fatimy, wtedy, w 1982 roku jako pielgrzym dziękujący Fatimskiej Pani za ocaleniu mu życia podczas zamachu dokonanego 13 maja 1981 roku, w dzień upamiętniający pierwsze z sześciu objawień Matki Bożej w Fatimie przed 64 laty.
Do rodzinnej wioski dzieci fatimskich, do Adjustrel, wędruje się pieszo ścieżką pośrodku gaju oliwkowego, miejscami zacienioną rozrosłymi eukaliptusami i portugalską dębiną o twardych, drobnych listeczkach. Ścieżka ta jest ścieżką Drogi Krzyżowej, której poszczególne stacje ufundowali z własnych środków węgierscy emigranci, którzy po inwazji sowieckiej na Węgry w 1956 roku znaleźli schronienie w Stanach Zjednoczonych. I ta okoliczność też ma wartość symbolu. Bo Fatima jest pełna symboli. I znaków. Nie tak jeszcze dawno z zuchwałością lansowano tezę o końcu historii, tezę absurdalną, jakby nie chcąc pamiętać, że każdy miniony dzień już jest historią. Ale w tej tezie chodziło o to, by głosić, że panem Historii jest człowiek, istota władna zaradzić wszelkim potrzebom. Tymczasem, jak widać to gołym okiem, rzeczywistość wymknęła się dziś spod kontroli człowieka, przyspiesza i zmierza w niebezpiecznym i nieznanym kierunku. Przestrogi i rady Maryi w Fatimie nabierają obecnie aktualności jak nigdy dotąd.