Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać - KUBAŃSKA MARYJA

Dzień był gorący i bezwietrzny, woda w morzu turkusowa, jak zawsze  na Karaibach. Trzech młodzieńców, dwóch białych i jeden czarnoskóry, odbili od brzegu i wypuścili się na połów. I oto nagle zerwała się gwałtowna wichura , w mgnieniu oka fale spiętrzyły się na wysokość kilku metrów. Młodzi rybacy rozpaczliwie próbowali dobić do odległego już brzegu. Daremnie. Będąc w niebezpieczeństwie życia, zmagając się z morską kipielą, ujrzeli pływający tuż przy burcie tajemniczy przedmiot. Kiedy wydobyli go na pokład, okazało się, że była to niewielka figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem. Tuląc się do niej, prosili niefortunni rybacy o cud ocalenia. I ten się zdarzył. Szczęśliwe dopłynęli do brzegu na kruchej łodzi bez pokładu, kiedy sztorm rozpętał się na dobre.

Zdarzenie to miało miejsce w pierwszych latach XVII wieku na południowym wybrzeżu Kuby, kilkanaście kilometrów na zachód od najstarszego na wyspie miasta, oddanego w opiekę św. Jakubowi Apostołowi, patronowi Hiszpanii i patronowi hiszpańskich konkwistadorów, żołnierzy i odkrywców -  Santiago de Cuba. I tak to zdarzenie zostało utrwalone w pamięci miejscowego ludu, i tak też weszło do malarstwa.

Niezliczone obrazy, stare i nowe, przedstawiają w ten sam sposób cud ocalenia młodych rybaków i początki kultu Matki Bożej Miłosierdzia – Virgen de la Caridad - z czasem z dodanym przydomkiem del Cobre. Bo właśnie figurka trafiła do pobliskiego obozowiska górników miedzi, którzy osiedlili się w sąsiednich górach Sierra Maestra i wydobywali stamtąd cenną rudę, wytapiali z niej metal i nim handlowali.

Z czasem obozowisko urosło do rozmiarów niewielkiego miasteczka, nazwanego El Cobre, właśnie od miedzi. Tym samym przydomkiem zaczęto nazywać samą figurkę Matki Bożej Miłosierdzia. Wystawiono dla niej kaplicę, a z czasem i niewielki kościółek, kiedy rozniosła się po wyspie wieść o dokonujących się w El Cobre cudach. I tak kult ten trwał przez kolejne wieki.

W roku 1916 za zgodą papieża episkopat kubański ogłosił Maryję del Cobre patronką całej Kuby, bo do tej pory uchodziła za protektorkę ludzi ciężkiej i niebezpiecznej pracy. Postanowiono wznieść dla Niej nowy kościół. I taki stanął w latach 20. ubiegłego wieku. Jest to kościół o indywidualnej architekturze, nie mającej w żadnej innej podobieństwa, stanowi jakby syntezę różnych wątków budowlanych o tradycji miejscowej w połączeniu z włoskimi wpływami, co widać w kształcie kopuły na środkowej wieży, będącej jakby miniaturką sławnej kopuły z florenckiej katedry Santa Maria del Fiore. A także w rozecie nad głównym portalem. Kościół posiada trzy nawy, środkową dwukrotnie szerszą od bocznych. Bieg każdej nawy wieńczy ołtarz, najbardziej monumentalny środkowy, w którym ustawiono w przeszklonej niszy figurkę Matki Bożej, bardzo wysoko, ponad tabernakulum z krzyżem, na poziomie podokiennego gzymsu, a te przecież – wypełnione witrażami – biegną prawie pod samym sklepieniem. Zwyczajem latynoamerykańskim figurka odziana jest w stożkową, kloszową, rozszerzającą się u stóp dalmatykę, skrojoną ze złoconej ciężkiej tkaniny, bogato wyszywanej i ozdobionej drogimi kamieniami. Zarówno głowę Maryi jak i główkę Dzieciątka, które spoczywa na Jej lewym ramieniu, ozdabiają szczerozłote korony poświęcone przez Jana Pawła II w akcie koronacji, a wokół nich błyszczy wspaniała aureola promieniująca złotem, srebrem i szlachetnymi kamieniami, wykonana na podobieństwo aureoli figurki Matki Bożej z Saragossy w Hiszpanii.

Skąd się mogła wziąć w morzu znaleziona przez rybaków figurka? Tego nie wiemy. Można sobie tylko wyobrazić, że przybywający do zamorskich dominiów Hiszpanie - a pierwszym ich postojem była Kuba - zabierali ze sobą z ojczyzny przedmioty najcenniejsze, a przede wszystkim o znaczeniu religijnym, bo przecież wybierali się w nieznane, często bez możliwości powrotu, więc  potrzebowali opieki swoich patronów.

Tak na przykład postąpił Hernán Cortés, który przywiózł ze sobą na Kubę figurkę Matki Bożej i był do niej tak mocno przywiązany, iż towarzyszyła mu ona przez cały okres konkwisty Meksyku - to sławna La Conquistadora, przechowywana do dziś u franciszkanów w mieście Puebla.  Niejeden okręt poszedł z Hiszpanami na dno, mogła z katastrofy wyjść cało wystrugana w drewnie lekka figurka. Tak czy inaczej lud kubański pielgrzymował i pielgrzymuje do swojej patronki, a niektórzy z nich, ci bardziej pobożni, na kolanach pokonują stopnie schodów prowadzące do kościoła wzniesionego na lekkim pagórku z cudowną panoramą na pokryte tropikalną roślinnością zielone góry Sierra Maestra.

Czy patronka Kuby, Nuestra Senora de la Caridad del Cobre, przywróci wiarę ludowi kubańskiemu, tak mocno zachwianą przez dziesięciolecia ateistycznej indoktrynacji komunistycznych rządów najpierw Fidela Castro, a obecnie i jego brata Raula? Według statystyk społeczeństwo kubańskie w połowie ciągle deklaruje się jako katolickie, pozostali to  niewierzący, ateiści, obojętni i chwiejni.

Święty Jan Paweł II wiązał z Kubą wielkie nadzieja, dlatego odwiedził wyspę w styczniu 1998 roku. Wybiera się na Kubę i papież Franciszek, z którym w Watykanie rozmawiał w tym roku na audiencji Raul Castro, coś napomykając o własnym powrocie do katolicyzmu. Przed dwoma laty poszukiwałem w Hawanie katolickiego kościoła, i taki znalazłem z dala od śródmieścia, bo w historycznej starówce tego pięknego i pełnego zabytków miasta, ale potwornie zaniedbanego,  wszystkie pozostawały zamknięte, nawet katedra, którą otwierają na krótko przed wieczorną liturgią.

Niewielka miejscowość El Cobre leży w sąsiedztwie prawie półmilionowego dziś Santiago de Cuba, pierwszej kubańskiej stolicy, założonej już w 1515 roku, mającej arcybiskupa od 1528 roku. W mieście zachowało się wiele zabytków kolonialnych, są historyczne kościoły, dotrwał w nienaruszonym stanie ponury pałac pierwszego gubernatora Kuby, konkwistadora Diego de Velázqueza.

Należy mieć nadzieję, że stopniowe otwieranie się Kuby na świat poluzuje ateistyczną indoktrynację. Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo, że zniesienie amerykańskiego embarga i zalew wyspy przez ciekawych pokomunistycznej egzotyki turystów z USA, sprawi, iż Kuba może popaść w wir konsumpcjonizmu i materializmu, co jest jakąś prawidłowością w przypadku ludzi żyjących za żelazną kurtyną bez dostępu do nowoczesnych dóbr.

Należy przygotować w Polsce mocną ekipę misjonarzy, gotowych natychmiast wyruszyć na Kubę, bo ta lada dzień się otworzy. I do dzieła, wszak z Kuby, gdzie zatrzymywali się pierwsi misjonarze franciszkańscy, dominikańscy i augustiańscy, rozprzestrzeniało się chrześcijaństwo na oba kontynenty Ameryki.

(Artykuł opublikowany w: „Posłaniec Serca Jezusowego” WAM,  Kraków, wrzesień 2015 r. w związku z podróżą Ojca Świętego Franciszka na Kubę)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.