Komentarze i pytania
Trotyl przeszkadzał, maskirowka nie?

- Platforma Obywatelska jest partią "ciepłej wody w kranie" i likwidacji opozycyjnych gazet - kwituje Piotr Semka, publicysta i komentator polityczny.
Co ciekawe, Presspublica kierowana przez Grzegorza Hajdarowicza zatrudniła na stanowisku redaktora naczelnego "URze" Jana Pińskiego, dziennikarza śledczego "Wprost", a w czasach Piotra Farfała szefa redakcji "Wiadomości" TVP.
W ostatnim czasie Piński kierował działem informacji portalu internetowego NowyEkran.pl, inicjatywy, która lansowała - za pośrednictwem blogerów - najbardziej absurdalne teorie spiskowe dotyczące katastrofy smoleńskiej.
Chodzi o tzw. maskirowkę, czyli operację, według której Rosjanie mieli sfingować wypadek, a jednocześnie sprowadzić właściwy polski samolot rządowy na ziemię i aresztować lub zamordować członków delegacji. Portal bardzo często atakuje ekspertów parlamentarnego zespołu Antoniego Macierewicza oraz samo Prawo i Sprawiedliwość.
- Nie wiem, dlaczego portal NowyEkran lansował teorię maskirowki. Nie wiem, komu na tym zależy i jakie służby mają interes w tym, by takie rzeczy wygadywać? Jednak Jan Piński swoim nazwiskiem autoryzował propagowanie tak chorej teorii. Jego nominacja na stanowisko naczelnego "URze" doskonale pokazuje, że wyrzucenie Cezarego Gmyza nie miało nic wspólnego ze sprawą trotylu - ocenia Marek Pyza, były dziennikarz tygodnika.
- To człowiek, który obecnie znalazł się w takim dość marginalnym nurcie politycznym i medialnym, a swego czasu był bliski Romanowi Giertychowi - przypomina Michał Karnowski.
Więcej światła rzuca na sprawę Piotr Bączek, były członek Komisji Weryfikacyjnej WSI. Przypomina, że Grzegorz Hajdarowicz to partner biznesowy Kazimierza Mochola.
- Mochol był w latach 90. zastępcą szefa WSI gen. Tadeusza Rusaka. Związki biznesowe Mochola z Hajdarowiczem i nominacja Jana Pińskiego świadczą, że mogą istnieć jakieś podskórne związki Hajdarowicza z tym środowiskiem - zaznacza.
Bączek przypomina, że NowyEkran.pl próbował zagospodarować prawicowych blogerów, ale jednocześnie publikował opinie, które można kojarzyć ze środowiskiem wojskowej bezpieki.
Byli dziennikarze tygodnika są przekonani, że trwające od kilku lat zabiegi o pozbycie się z redakcji pewnych osób były inspirowane przez Platformę Obywatelską i kręgi rządowe. Piotr Semka przypomina, że w latach 2006-2009, kiedy "Rzeczpospolita" była współwłasnością Skarbu Państwa i funduszu Mecom, jego prezes brytyjczyk David Montgomery wielokrotnie składał propozycję wykupienia od państwa pakietu kontrolnego spółki.
- Zarówno rząd Jarosława Kaczyńskiego, jak i Donalda Tuska na to się nie zgodził. Tymczasem w 2010 r. pojawił się kryzys, więc Mecom postanowił sprzedać swoje udziały. Wtedy pojawił się pan Grzegorz Hajdarowicz, któremu obecny rząd postanowił sprzedać swoje udziały - przypomina publicysta. Hajdarowicz kupił udziały w Presspublice na kredyt, który poręczyła spółka należąca do Skarbu Państwa.
Michał Karnowski uważa, że działania obozu władzy - m.in. odmowa Telewizji Trwam miejsca na multipleksie cyfrowym - dowodzą, iż Platforma obawia się konsekwencji wybuchu społecznego niezadowolenia.
- To pozbawienie głosu tych, którzy np. widzą, że do szpitali nie przyjmuje się chorych dzieci, i różnego rodzaju inne skandale. Coraz częściej jednak ludzie dostrzegają, że media tzw. mętnego nurtu nie służą do debaty i rozmowy, ale wspierania jednych i niszczenia innych - ocenia.
Zwraca także uwagę, że media liberalno-lewicowe potrafią doskonale opisywać sytuację np. w Rosji, gdzie jakiś oligarcha kupuje kanał telewizyjny czy koncern medialny, a potem patroszy go z treści krytycznych wobec władzy i ostatecznie likwiduje.
Maciej Walaszczyk
za:www.naszdziennik.pl (kn)