Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Ważniejsza od Komisji Rywina. Nigdy nie zajęliśmy się na serio wpływami Rosji w Polsce

„Państwowa Komisja do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022” – tak brzmieć ma pełna nazwa komisji, której powołania chce PiS. Projekt ustawy trafił do Sejmu i zakłada badanie rosyjskich wpływów w Polsce na skalę, jakiej nie było po 1989 r.

Przypomnijmy, że każda próba częściowego czy punktowego działania przeciwko rosyjskim wpływom, jak lustracja, likwidacja WSI, odsunięcie z wojska generalicji z LWP czy zmiany w dyplomacji, wiązała się w III RP z gigantyczną awanturą. Warto w najbliższych tygodniach notować nazwiska wszystkich tych, którzy będą atakować projekt komisji, rzucać mu kłody pod nogi, dokonywać obstrukcji, pozytywnie oceniać ideę, ale w praktyce torpedować jej realizację. Ten chocholi taniec rosyjskiej agentury będzie pouczającym widowiskiem .Wbrew temu, co początkowo zapowiadano, komisja nie zajmie się tylko sprawami energetyki, choć z naturalny sposób będą one jedną z najważniejszych spraw. Jednak nie da się oddzielić działania na szkodę Polski w tej dziedzinie od szerszego kontekstu, stąd formuła badania „wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne”.Powołanie takiej właśnie komisji jako pierwsza zaproponowała ponad pół roku temu „Gazeta Polska”, wskazując na tę szeroką formułę. 12 maja 2022 tak opisywaliśmy jej zadania:

„To nie było normalne, że polski rząd chciał uzależnić nasz kraj od rosyjskiego gazu do 2037 r. Czymś niesłychanym była tajna umowa o współpracy służby specjalnej państwa NATO i UE, czyli SKW, z rosyjską FSB, czyli dawną KGB. Nie mieści się w głowie, że mieliśmy podpisać z państwem będącym dla nas największym zagrożeniem umowę wojskową. No i wreszcie najmocniejsze: oddanie śledztwa smoleńskiego państwu, w którym rządzi KGB, gdzie każde dziecko na ulicy wie, że obiektywne dochodzenie jest fikcją. W normalnym państwie każde z tych działań powinny potępić wszystkie partie od lewa do prawa. Jak to możliwe, że to wszystko wydarzyło się naprawdę? Jak silna była rosyjska agentura w Polsce? Jakie inne metody nacisku na polskie władze stosowała Moskwa, by wymóc na nich samobójcze decyzje? Wszystko to musi obiektywnie zbadać Komisja  Śledcza. By nigdy więcej już się nie powtórzyło”.

Długi katalog pacjentów zapraszanych przez komisję

Zakres działania komisji gwarantuje możliwość takiej weryfikacji. Po pierwsze, ma ona zająć się osobami zajmującymi kierownicze stanowiska. Zgodnie z projektem ustawy, komisja „Prowadzi postępowania mające na celu wyjaśnianie przypadków funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działając na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej:

1) podejmowali czynności urzędowe (…) w szczególności tworzyli i powielali nośniki informacji lub udostępniali ich treść osobom trzecim;

2) w imieniu organu władzy publicznej przygotowywali, wpływali na treść lub wydawali decyzje administracyjne (…)

3) składali oświadczenia woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki, w szczególności zawierali umowy z podmiotami (…)

4) podejmowali decyzje o zatrudnieniu pracowników lub wyborze kontrahenta (…)

5) dysponowali środkami publicznymi lub środkami spółki;

6) uczestniczyli w procesie stanowienia prawa (…)

7) brali udział w negocjacjach i zawarciu umowy międzynarodowej (…)”.

Ale na funkcjonariuszach zakres działania komisji się nie kończy. Kolejne przepisy dotyczą działania agentury wpływu: „Komisja będzie mogła badać również przypadki wpływów rosyjskich na osoby inne niż wskazane w ust. 1, o ile w istotny sposób oddziaływały one na bezpieczeństwo wewnętrzne lub godziły w interesy Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie:

„1) wpływu na środki masowego komunikowania; 2) rozpowszechniania fałszywych informacji; 3) działalności stowarzyszeń lub fundacji; 4) działalności związków zawodowych, związków lub organizacji pracodawców; 5) funkcjonowania infrastruktury krytycznej; 6) funkcjonowania partii politycznych; 7) organizacji systemu opieki zdrowotnej, w szczególności zwalczania chorób zakaźnych; 8) ochrony granicy państwowej Rzeczypospolitej Polskiej”.

Inicjator: Donald Tusk

Jak na ironię tym, który sprowokował powstanie pomysłu powołania komisji, był Donald Tusk, który po tym, jako „Newsweek” ujawnił zeznania Marcina W., że Marek Falenta nagrania z afery podsłuchowej sprzedał Rosjanom, ogłosił: „Wzywam was do powołania sejmowej komisji śledczej, by nikt nie mógł snuć domysłów, że władza PiS została zamontowana przez rosyjskie służby”.

Po chwili okazało się wprawdzie, że ten sam świadek zeznał, iż wręczył Michałowi Tuskowi pieniądze w reklamówce z Biedronki, co nie było dla Tuska przyjemne. Jednak sam cenny pomysł lidera PO podjęła Zjednoczona Prawica, proponując szeroką formułę działania komisji. Członkowie komisji mają mieć dostęp do praktycznie wszystkich dokumentów związanych z działaniami władz, w tym także ABW i wywiadu, akt NIK, sądów, informacji niejawnych i stanowiących tajemnicę przedsiębiorstw oraz danych operacyjnych i postępowań przygotowawczych. Będą mogli także żądać zatrzymania i przymusowego doprowadzania wzywanych osób.

Dlaczego akurat komisja to najlepszy pomysł?

III RP po 1989 r. za wyjątkiem działań częściowych i punktowych, nigdy całościowo nie zajęła się rosyjskimi wpływami w Polsce. Tolerowała fakt, że jej elity biznesowe powstały z nadania służb bezpieczeństwa, będących de facto agenturą Moskwy. Że premierzy, szefowie MSZ czy służby wywodzili się z filii KPZR, KGB czy GRU. Wobec skali tych wpływów, wzruszano tylko ramionami uznając, że ich usunięcie jest niewykonalne. Czy formuła komisji weryfikacyjnej może się do tego przyczynić?

Spośród wielu komisji śledczych powoływanych w III RP, można wskazać takie, które poprzewracały polską scenę polityczną. Były też te, które jej nie zmieniły, ale pozytywnie wpłynęły na stan wiedzy Polaków w ważnej sprawie. Były wreszcie takie, które z racji na to, że temat okazywał się „dęty” pozostają dziś zapomniane.

Komisja Rywina przyciągała przed telewizory miliony widzów, bo obnażała mechanizmy funkcjonowania świata polityki i biznesu, które wcześniej nie były znane telewizyjnemu odbiorcy. Znali je wówczas tylko interesujący polityką czytelnicy gazet. Popularność obrad komisji sprawiła, że wylansowała ona kariery polityczne niedoszłego premiera Jana Rokity czy Zbigniewa Ziobry, a także specyficzną rozpoznawalność postaci takich jak Renata Beger. Ciągiem dalszym komisji Rywina była również ciesząca się niemałą popularnością Komisja ds. afery Orlenu. Efektem była katastrofa postkomunistów, z której nie podnieśli się oni do dziś i rządy PiS z lat 2005-2007.

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w Warszawie powołana w 2017 r., a więc już za rządów PiS nie wywołała trzęsienie na scenie politycznej, choć przyczyniła się odejścia z warszawskiego ratusza Hanny Gronkiewicz-Waltz. Niemniej jej wpływ na świadomość Polaków w sprawie przekrętów samorządowych, prokuratorskich i sądowych był znaczący. Politycznie jej odkrycia były po myśli PiS, ale także uczciwej lewicy, bliskiej środowiskom lokatorskim.

Komisją, która kompletnie się nie udała, była tzw. Komisja ds. nacisków, powołana w 2008 r. za rządów PO i PSL. Miała ona wykazać nielegalne działania urzędników PiS z lat 2005-2007, polegające na naciskach na sądy, prokuraturę i służby. Komisja, na czele której stał Andrzej Czuma, nie potwierdziła tych zarzutów, a do jej relacjonowania zniechęcali się nawet antypisowcy dziennikarze. W 2011 r. komisja ogłosiła, że „Większość zarzutów wobec rządzących w latach 2005–2007 nie znalazła potwierdzenia”.

Dynamika wydarzeń w czasie prac owych komisji pokazuje, że mają one skłonność do wymykania się spod kontroli. SLD zapewne dałby wszystko w czasie działania komisji Rywina, by cofnąć czas i uniemożliwić jej powstanie. Formuła publicznych, szczegółowych przesłuchań świadków łatwiej pozwala oddzielać ziarno od plew, niż codzienny harmider PR-owych przekazów partii politycznych. W tej formule zdecydowanie częściej wygrywają politycy uczciwi, niż ślizgacze. Formuła komisji, z racji na konieczność ustosunkowywania się do twardych faktów, prowokuje mimowolną współpracę pomiędzy uczciwymi ludźmi ponad ideologicznymi podziałami, co widać było m. in. w przypadku Komisji ds. reprywatyzacji. A to z kolei wzmacnia siłę oddziaływania komisji, gdy wnioski pisowca i uczciwego lewicowca są podobne.

Komisja może się zatem przyczynić się do oczyszczenia opozycji z polityków działających na rzecz Rosjan. I przekształcenia jej w normalną, patriotyczną opozycję, mającą w demokracji większe szanse na uzyskanie poparcia wyborców. Tylko czy wśród jej liderów znajdą się ludzie myślący w ten sposób?

Piotr Lisiewicz

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.