Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Sowiecka napaść, polska pamięć. 84 lata od IV rozbioru Polski

W najbliższą niedzielę upływa 84. rocznica najazdu komunistycznej Rosji na państwo polskie. Z tej okazji warto przypomnieć pewne fakty, ale też oddać hołd naszym rodakom mordowanym, torturowanym, zsyłanym na „nieludzką ziemię” (by użyć tytułu legendarnej książki Józefa Czapskiego) tylko dlatego, że byli Polakami.

Polski historyk Aleksander Bregman w tytule swojej książki o Związku Sowieckim „Najlepszy sojusznik Hitlera” świetnie oddał istotę rzeczy. Negocjacje, które poprzedziły IV rozbiór Polski między „czerwoną Rosją” (by użyć tu tytułu książki innego polskiego historyka Jana Kucharzewskiego) a brunatnymi Niemcami, przyniosły Moskwie zdobycze terytorialne, Berlinowi zaś pewność, że ZSRS nie zaatakuje III Rzeszy od tyłu, w czasie ekspansji „narodu panów” na zachód.

Charakterystyczne, że przez wiele dziesięcioleci, w okresie PRL, ale nawet III RP, łatwiej było znaleźć kompleksowe dane o polskich stratach podczas II wojny światowej spowodowanych przez Niemców niż te, które były „dziełem” Sowietów. Była w tym świadoma polityka władz PRL, ale też bezmyślność i „grzech zaniechania” przynajmniej w okresie niektórych rządów w ostatnich przeszło trzech dekadach.

Niewyrównane i niepoliczone straty Polski w wyniku agresji czerwonej Rosji

Znamienne, że powołane dekretem PKWN z 27 września 1944 r. (Dziennik Urzędowy RP nr 7 poz. 30) Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów ustalało i szacowało jedynie zbrodnie „niemiecko-faszystowskie”, jak je określano. Tym zajmowały się inspektoraty szkód wojennych w każdym urzędzie wojewódzkim i referaty szkód wojennych w każdym starostwie i w każdej gminnej lub miejskiej radzie narodowej. Szkody niemieckie w dużym stopniu zostały skatalogowane, zarówno tuż po wojnie, jak i później, np. na terenie Warszawy z inicjatywy śp. prezydenta stolicy prof. Lecha Kaczyńskiego.

Tymczasem dane o stratach zadanych Polsce przez Związek Sowiecki są skromniejsze. A przecież dotyczyły one zarówno okresu od 17 września 1939 r. do czerwca 1941 r. na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej i ponownie po 2 stycznia 1944 r., kiedy armia sowiecka przekroczyła, tym razem nie w sojuszu z Niemcami Hitlera, granice II Rzeczypospolitej. Objęły one także straty wynikłe z okupacji ziem polskich po zakończeniu II wojny światowej, w tym wywóz na wielką skalę majątku ruchomego, zwłaszcza zakładów przemysłowych, fabryk, kopalń, hut i to nie tylko na terenach, które weszły w skład polskiej państwowości po II wojnie światowej, lecz także z miejsc, które były określane jako „rdzennie polskie”.

Pochód (czy inwazja?) rosyjsko-francuska

Wróćmy jednak do pierwszych dni i tygodni sowieckiej okupacji – wtedy jeszcze „tylko” Kresów Wschodnich RP. Ten okres w historiografii sowieckiej był określany jako „wyzwoleńczy pochód Armii Czerwonej”. Dzisiejsza historiografia rosyjska określa to nieco inaczej: jako „sowiecką inwazję na Polskę” albo częściej „polski pochód Armii Czerwonej”. Czerwona Rosja zajęła wówczas województwa tarnopolskie, stanisławowskie, wołyńskie, poleskie, nowogrodzkie, wileńskie, białostockie, a także część województwa lwowskiego z jego stolicą i część województwa lubelskiego. To, co stało się we wrześniu 1939 r., owo „wbicie noża w plecy” Rzeczypospolitej, było konsekwencją wcześniejszych przygotowań polityczno-dyplomatycznych ze strony obu państw, które IV rozbiorem Polski kontynuowały tradycję trzech rozbiorów z lat 1772–1795 dokonanych przez Prusy i carską Rosję (raz przy udziale Austrii). Sowiecka Rosja wiedziała niemal rok przed napaścią Niemiec na Polskę i rozpoczęciem II wojny światowej, co chce osiągnąć. Jak bardzo szczerze przyznał wiceminister spraw zagranicznych ZSRS Władimir Potiomkin w rozmowie z ambasadorem Francji w Moskwie Robertem Coulondre: „Nie widzę dla nas innego wyjścia, aniżeli IV rozbiór Polski”. Mało znany jest fakt zbliżenia sowiecko-francuskiego w czasie poprzedzającym bezpośrednią agresję III Rzeszy na Polskę. Oto w sierpniu 1939 r., w czasie sekretnych rozmów w Moskwie, przedstawiciele Francji zgodzili się na wkroczenie na terytorium II RP wojsk sowieckich. W tym kontekście należy widzieć także wyjątkową opieszałość Francuzów w czasie „drole guerre”, „dziwnej wojny”, jaka miała miejsce po oficjalnym wypowiedzeniu przez Paryż i Londyn wojny Niemcom Hitlera.

Francja była tu prekursorem, bo przecież w 1943 r. w Teheranie nasi „sojusznicy”: USA Franklina Delano Roosevelta i Wielka Brytania Winstona Churchilla, zgodzili się na podział Polski i zajęcie połowy naszego terytorium przez Sowietów. Zostało to potwierdzone w czasie kolejnych spotkań z udziałem przywódców ZSRS, USA i Wielkiej Brytanii w lutym 1945 r. w Jałcie i w lipcu–sierpniu 1945 r. w Poczdamie.

ZSRS wobec Polski, czyli wywózki, deportacje, masowe morderstwa

Przejdźmy do strat. Pierwsze, jeszcze sporadyczne wywózki Polaków „na Syberię”, przy czym w praktyce oznaczało to także Azję sowiecką, miały miejsce późną jesienią 1939 r. Do masowych deportacji doszło w lutym 1940 r. Wywieziono ok. 140 tys. naszych rodaków, głównie, choć nie tylko, tych, którzy stanowili kręgosłup państwa polskiego na Kresach Wschodnich RP: osadników wojskowych, urzędników, leśników i kolejarzy oraz ich rodziny. W kwietniu 1940 r. wywieziono dalsze 60 tys. Polaków. Trzecia fala deportacji to okres między majem a lipcem 1940 r. Objęła ona 80 tys. naszych rodaków, przy czym byli to w dużej mierze Polacy, którzy uciekali przed Niemcami z zachodniej i centralnej Polski. Wreszcie ostatnia, czwarta deportacja odbyła się rok później, w okresie maj–czerwiec 1941 r. i dotknęła ok. 40 tys. Polaków. W sumie „zsyłka na Sybir”, jak określano takie wywózki w XIX w., stosowane wówczas wobec uczestników powstań narodowych, objęła podczas sowieckiej okupacji przeszło 330 tys. (sic!) Polaków. Co dziesiąta osoba, według szacunków, bo dokładna statystyka jest niemożliwa do ustalenia, w czasie tych wywózek zmarła. Głównie były to osoby z dwóch najbardziej narażonych grup, czyli dzieci i osoby starsze. Ale przecież obok tych sowieckich deportacji miały miejsce gigantyczna zbrodnia w Katyniu, a także masowe mordy Polaków w Bykowni i Kuropatach.

Warto jeszcze wspomnieć o tych naszych rodakach, o których mówimy najmniej, a którzy ginęli wcieleni do Armii Czerwonej podczas wojny z Finlandią, a potem wojny z dotychczasowym sojusznikiem, czyli Niemcami. Sowiecki obowiązkowy pobór objął – uwaga! – 150 tys. Polaków.

Do tej zbrodniczej statystyki doszły morderstwa, nieraz masowe, popełniane przez Sowietów po ponownym wejściu na teren Rzeczypospolitej, czyli począwszy od roku 1944. Masowe mordy na Polakach miały także miejsce po zakończeniu działań wojennych w 1945 r. – ich swoistym tragicznym symbolem była obława augustowska. W historiografii ten ciąg zbrodni na naszych rodakach ma swój termin: „dopalanie Kresów”.

Na koniec słowo o nigdy niezrekompensowanych stratach terytorialnych. Polska utraciła na rzecz ZSRS aż 45 proc. terytorium II Rzeczypospolitej, a więc niemal połowę. Dzisiejsze państwo polskie jest, warto to przypomnieć, mniejsze o blisko 20 proc. od terytorium II RP. Czas na wyrównanie rachunków.

Ryszard Czarnecki

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.