Polecane
Rząd szykuje kolejny atak na Kościół. Projekt ustawy w lipcu
Liczę na to, że prezentacja projektu dotyczącego Funduszu Kościelnego nastąpi przed sejmową przerwą wakacyjną – powiedział w środę wiceminister w KPRM Marek Krawczyk. Dodał, że obecnie plan zakłada, że nowy system oparty byłby prawdopodobnie na odpisie podatkowym i miałby obowiązywać od stycznia.
Polityk w radiu TOK FM był pytany co dzieje się z projektem dotyczącym Funduszu Kościelnego, który miał być przedstawiony do końca marca br. Krawczyk ocenił, że zwłoka wynika ze względu na to, że “materia jest dosyć złożona”. “Chodzi o to też, żeby jednak zapewnić właściwe funkcjonowanie kościołom i związkom wyznaniowym i nie odcinać ich w jakiś radykalny sposób od finansowania, tylko wypracować rozwiązanie też przejściowe, które pozwoli wprowadzić ten sowy system” – mówił.
Dopytywany, czy jest nadal szansa, by ten nowy system zaczął obowiązywać od stycznia, Krawczyk odparł: “Takie są dzisiaj plany”.
Polityk był też pytany czy prezentacja projektu może nastąpić jeszcze przed wakacjami sejmowymi, które będą w sierpniu. Krawczyk powiedział, że zdecydowanie liczy na to.
Polityk powiedział, że ostateczna decyzja dotycząca szczegółów propozycji jeszcze nie zapadła, ale wszystko wskazuje na to, że będzie to odpis podatkowy. Zaznaczył, że pozostaje jeszcze pytanie ile tego podatku będzie można przekazać. “Wstępne założenia mówiły o koncepcji żeby to było 0,5 proc. podatku. To jest wartość przyjmowania już w trakcie prac w 2012 i 2013 roku” – przypomniał. “Ale już dzisiaj wiemy, że to są pieniądze za małe, że to jest wartość za mała, więc pewnie trzeba by to jeszcze zweryfikować i tę wartość podnieść” – zaznaczył.
Jak tłumaczył, chodzi o to, by stworzyć mechanizm, który pozwoli funkcjonować kościołom i związkom wyznaniowym w odpowiedni sposób.
11 stycznia 2024 r. w Monitorze Polskim ukazało się zarządzenie o powołaniu Międzyresortowego Zespołu ds. Funduszu Kościelnego. Do zadań zespołu należy przeprowadzanie analiz i wypracowanie koncepcji zmiany funkcjonowania Funduszu Kościelnego oraz zmiany zasad finansowania składek i świadczeń z ubezpieczenia społecznego oraz ubezpieczenia zdrowotnego duchownych, działalności charytatywnej, oświatowo-wychowawczej i opiekuńczo-wychowawczej Kościołów i innych związków wyznaniowych oraz odbudowy, konserwacji i remontów obiektów sakralnych i kościelnych o wartości zabytkowej.
Fundusz Kościelny powstał na mocy ustawy z 20 marca 1950 r. o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego. Według pierwotnych założeń miał być formą rekompensaty dla Kościołów i innych związków wyznaniowych za przejęte od nich przez państwo nieruchomości ziemskie. Z przejętych nieruchomości miała zostać utworzona masa majątkowa, z której dochód miał być dzielony między Kościoły, proporcjonalnie do wielkości zabranych nieruchomości.
Obecnie z Funduszu Kościelnego korzystają wszystkie działające legalnie w Polsce związki wyznaniowe, także te, które nie działały na terytorium Polski w 1950 r. i nie utraciły wówczas żadnych nieruchomości. Tych związków wyznaniowych jest 185.
W latach 2012-2013 trwały prace, które skończyły się przygotowaniem roboczego projektu i umowy między Konferencją Episkopatu Polski a rządem RP. Projekt został przedstawiony do konsultacji społecznych. Po czym prace przerwano i ich nie wznowiono.
za:stefczyk.info
***
Rządzący dążą do zalegalizowania zabijania nienarodzonych dzieci
Sejmowa komisja nadzwyczajna głosami koalicji rządzącej przeforsowała pierwszy projekt Lewicy dotyczący tzw. aborcji. Zostanie on teraz poddany drugiemu czytaniu w Sejmie.
Zaprojektowane przez Lewicę zmiany w Kodeksie karnym znoszą kary za pomocnictwo, podżeganie i przeprowadzenie procederu zabicia dziecka w łonie matki. Według KO takie zmiany w prawie są oczekiwane przez społeczeństwo.
Innego zdania jest poseł klubu PiS, Maria Kurowska. Polityk zwróciła uwagę, że poprawkami zgłoszonymi w ostatniej chwili, znacznie zmieniono ustawę, w której jest mowa o ludzkim życiu, dlatego wnioskowała o nowe wysłuchanie publiczne.
– Przychodzą społecznicy, chcą zabrać głos i wiele rzeczy wyjaśnić, a nie dopuszczacie do głosu, bo nie chcecie słyszeć bolesnej prawdy, że dyskutujemy o poszerzeniu możliwości zabijania własnych dzieci przez matki. Nie chcecie usłyszeć tego głosu, a tymczasem ten głos wcześniej czy później was dopadnie – również te młode, piękne panie, które w tej chwili tak lekko traktują sprawę. Wiemy dobrze, jak się zapełniają gabinety psychiatryczne osobami młodymi, które szukają ratunku, ponieważ nie mogą sobie poradzić z traumą po aborcji – podkreśliła poseł Maria Kurowska.
Podczas dyskusji poseł PiS, Dominika Chorosińska, wniosła o odsunięcie od obrad jednego z doradców – prawników. Wskazywała tu na konflikt interesów.
– Pani mecenas Walasek reprezentuje w sądzie osoby w sprawach dotyczących aborcji. Jak może doradzać w Sejmie, gdzie tworzymy prawo? Wiadomo, że będzie doradzała na korzyść swoich klientów. Przecież to jest konflikt interesów. Składaliśmy prośbę o konsultanta, o doradcę, który nie był jednostronnie ukierunkowany jak pani mecenas. Państwo to odrzucili, a druga strona w ogóle nie ma prawa głosu – znaczyła poseł Dominika Chorosińska.
W sejmowej komisji nadzwyczajnej są jeszcze trzy inne projekty aborcyjne: Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi oraz drugi projekt Lewicy. Od lipca komisja ma rozpatrywać propozycję, która pozwala na legalne zabicie dziecka w łonie matki do 12. tygodnia ciąży.
Komisja poparła aborcyjny projekt Lewicy. Działacze pro-life nie zostali dopuszczeni do głosu
Projekt znoszący kary za nielegalne aborcje został poparty przez sejmową komisję nadzwyczajną. Obecna na posiedzeniu Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina nie miała możliwości wypowiedzi. Odrzucono poprawki mające częściowo chronić poczęte dzieci.
Na posiedzenie komisji przybyli też przedstawiciele Fundacji Życie i Rodzina – Kaja Godek i Krzysztof Kasprzak. Kaja Godek domagała się zabrania głosu jako strona społeczna. Nie zezwoliła na to przewodnicząca komisji Dorota Łoboda z Koalicji Obywatelskiej, działaczka Strajku Kobiet.
Za Kają Godek wstawiła się poseł Kurowska, zdaniem której nie jest zasadne niedopuszczanie strony społecznej do głosu w trakcie posiedzenia komisji, jak również konieczna jest analiza wysłuchania publicznego.
„Bardzo kulturalnie proszę o udzielenie mi głosu w imieniu obywateli, którzy się przyglądają pracom tej komisji” – kontynuowała Kaja Godek.
„Po to było wysłuchanie publiczne, aby każdy mógł się zgłosić. Była dyskusja ogólna, na której również strona społeczna mogła zabierać głos, jeśli była obecna” – przerwała jej Dorota Łoboda.
Poprawki poseł Marii Kurowskiej nie uzyskały poparcia wskutek odrzucenia każdego z nich (były głosowane osobno) przez większość członków komisji.
Poseł Roman Fritz (Konfederacja) poprosił o udzielenie głosu Kai Godek, którą przedstawił jako swoją asystentkę. Po raz kolejny przewodnicząca komisji nie zgodziła się na to.
Kaja Godek oskarżyła wówczas komisję o „lobbing środowisk przestępczych, które chcą sobie wylobbować zmianę prawa i wygrać procesy”.
Anna Maria Żukowska z Lewicy jako reprezentantka wnioskodawców projektu dekryminalizującego wykonywanie aborcji do 12. tygodnia ciąży, co w praktyce oznaczałoby aborcję na życzenie przez pierwsze 3 miesiące ciąży. Żukowska zgłosiła też autopoprawki do procedowanego dokumentu.
Art. 1 w punkcie 3 miałby zyskać brzmienie: „Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę, poza przypadkami wskazanymi w ustawie, jeżeli od początku ciąży upłynęło więcej niż 12 tygodni, podlega karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 5”.
Punkt 4 miałby brzmienie: „Nie popełnia przestępstwa określonego w par. 3 lekarz, pielęgniarka lub położna, jeżeli przerwanie ciąży jest następstwem zastosowania procedury medycznej, potrzebnej do uchylenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej, lub gdy badania prenatalne czy inne przesłanki wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby, zagrażającej jego życiu".
W art. 157 kodeksu karnego Żukowska zaproponowała nadać brzmienie: „Nie popełnia przestępstwa lekarz, pielęgniarka lub położna, jeżeli uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia dziecka poczętego są następstwem zastosowania procedury medycznej potrzebnej dla uchylenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej albo dziecka poczętego”.
Za przyjęciem całego projektu z przyjętymi poprawkami zagłosowało 14 z 20 posłów. Sprawozdawczynią z posiedzenia Komisji nad tym projektem na sali plenarnej będzie Anna Maria Żukowska.
za:www.radiomaryja.pl
***
Między państwem a Kościołem
Mówiąc o separacji religii i polityki, państwa i Kościoła, musimy mieć świadomość, że kwestia ta pojawiła się w Europie dopiero wraz z chrześcijaństwem.
Nie chodzi tylko o to, że słowo „Kościół” ma zastosowanie wyłącznie do wyznawców Chrystusa, ale również o to, że nigdy wcześniej nie istniała odrębna, niezależna od państwa instytucja religijna. Wszystkie państwa pogańskiego antyku były teokracjami. Nie mogło być inaczej – stwierdza św. Augustyn – skoro najpierw zakładano państwo, a dopiero później wymyślano bogów, aby umocnić poczucie politycznej jedności.
BOSKIE I CESARSKIE
Nowy Testament przynosi radykalnie odmienne rozumienie władzy. „Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co boskie” (Mt 22, 21) – zdanie to było interpretowane jako wyraz chęci rozróżnienia dwóch porządków władzy: świeckiego i duchowego, państwowego i kościelnego. Augustyn w „Państwie Bożym”, pierwszym chrześcijańskim traktacie politycznym, wprowadza podstawy dualizmu politycznego. Idea państwa świeckiego pojawia się w historii w tym właśnie momencie. Wzajemne uznanie się państwa i Kościoła jako instytucji działających na tym samym terenie i mających władzę w stosunku do tych samych osób (o ile są chrześcijanami), choć w innych zakresach, wprowadzało ideę władzy z istoty ograniczonej. Państwo zrzekało się kompetencji w sprawach religijnych i moralnych, Kościół zaś – w sprawach świeckich, o ile władza polityczna nie naruszała porządku moralnego. Oczywiście, historia Europy to także dzieje sporu, gdzie dokładnie powinna przebiegać granica między sferą świecką i duchową.
Krokiem wstecz była reformacja, która ponownie wprowadzała zjednoczenie władzy politycznej i religijnej w ramach państwa wyznaniowego. W odpowiedzi na protestanckie państwo wyznaniowe powstaje idea katolickiego państwa wyznaniowego, które było odmienne od protestanckiego z uwagi na fakt, że obecność w Kościele papieża uniemożliwiała utożsamienie obu władz na poziomie narodowym. Pozostałością tamtego okresu są protestanckie i prawosławne państwa wyznaniowe: Dania, Finlandia, Wielka Brytania, Cypr czy Grecja.
Liberalizm przyniósł ideę prywatyzacji religii. Oznacza to wykluczenie religii ze sfery życia publicznego, uznanie jej za sprawę prywatną, tzn. niemogącą powodować żadnych skutków w sferze publicznych zachowań jej wyznawców. Prywatyzacja religii miała na celu jej polityczną neutralizację, w dalszej kolejności także neutralizację sumienia obywateli. Za sprawą oświecenia, także w wersji marksistowskiej, myśl ta dotarła również do nas w postaci idei neutralności światopoglądowej państwa. Problemem nie jest sama neutralność, ale fakt, że liberalna koncepcja neutralności nie jest światopoglądowo neutralna. Liberalizm najpierw sam zdefiniował neutralność, w tym także to, co dopuszczalne w przestrzeni publicznej, później zaś – udając bezstronnego arbitra – za pomocą narzędzi władzy wymusił na religii zajęcie wyznaczonego jej przez liberałów miejsca. Państwo systematycznie faworyzowało grupy, które podzielały jego rozumienie neutralności, oraz systematycznie dyskredytowało tych, których rozumienie tych spraw było odmienne od liberalnego.
ŚWIECKA RELIGIA
Rewolucja francuska wniosła ideę państwa ideologicznego. Jean-Jacques Rousseau pisał o konieczności ustanowienia świeckiej religii, która zastąpiłaby chrześcijaństwo. Postulował również karę śmierci za odmowę wyznawania państwowej religii, o której sam wiedział, że jest fałszywa. Po przeprowadzeniu rozdziału Kościoła i państwa w 1905 r. państwo zajęło zwolnione przez Kościół miejsce. Nie uznając Kościoła za źródło wiedzy moralnej, przystąpiono do organizowania „państwa moralnego i nauczającego”. Przypisano mu „wyższość moralną we wszystkich możliwych sprawach w stosunku do wszystkich religii” (Charles Renouvier). Państwowe zasady moralne miały ludzi obowiązywać bardziej niż Dekalog. Aby zachować pozory liberalizmu, Renouvier przewiduje przestrzeń na sumienie i indywidualną wolność, ale tylko w tych obszarach, które nie zostały jeszcze objęte państwową regulacją.
Laïcité oznacza nie tylko separację państwa i Kościoła, ale – inaczej niż w Stanach Zjednoczonych – również rozdział państwa i religii. Państwo życzy sobie nie tylko instytucjonalnego oddzielenia od instytucji religijnych, ale również tego, aby obywatele w swoich publicznych wyborach nie kierowali się religijnymi przesłankami. Urzędnik zatem, wchodząc do biura, ma pozostawić w szatni nie tylko płaszcz, ale także swoją wiarę. Oficjalnie mówi się o rozdziale sfery prywatnej i publicznej; w praktyce na biurku wolno mieć zdjęcie rodzinne, ale pod warunkiem, że nie zrobiono go podczas ceremonii religijnej. Państwo ideologiczne, podobnie jak państwo wyznaniowe, oznacza powrót do politycznego monizmu. Państwo przypisuje sobie wszelkie kompetencje, także w dziedzinie wiary i moralności. Przykładem mogą być prawne zakazy wyrażania ocen moralnych, np. na temat aborcji czy czynów homoseksualnych.
KWESTIA BEZSTRONNOŚCI
Formalnie neutralność światopoglądowa państwa była zadeklarowana w Konstytucji PRL. Kościół był oficjalnie oddzielony od państwa, a obywatelom gwarantowano wolność sumienia i wyznania (art. 82). W praktyce oznaczało to wrogość wobec religii i systematyczne zwalczanie Kościoła katolickiego. Uchwalając Konstytucję III RP, postanowiono zrezygnować z tego terminu, zastępując go słowem „bezstronność”. Bezstronność oznacza brak ingerencji władz publicznych nie tylko w sprawy wewnętrzne Kościoła, ale także w życie poszczególnych osób w aspekcie ich przekonań religijnych czy światopoglądowych. Władze są zarazem zobowiązane do zapewnienia swobody wyrażania tych przekonań w życiu publicznym, a zatem ich uzewnętrzniania, czy to indywidualnie, czy wspólnotowo. Nie wolno im eliminować treści religijnych z życia publicznego, a nadto mają obowiązek stwarzania warunków, które sprzyjają korzystaniu z tej wolności (art. 25 ust. 2 i art. 53 ust. 2).
Warto zauważyć, że sama preambuła Konstytucji nie jest światopoglądowo i religijnie neutralna. Z wdzięcznością przywołuje chrześcijańską tradycję narodu i przypomina o obowiązku jej przekazywania przyszłym pokoleniom. Konstytucja, podkreślając równość Kościołów i związków wyznaniowych, wyróżnia Kościół katolicki, wskazując na potrzebę zawarcia konkordatu ze Stolicą Apostolską. Nie jest także neutralna aksjologicznie. Przedstawia nasz naród jako wspólnotę wartości. Opisując zaś relacje państwo–Kościół, używa terminów zaczerpniętych z Gaudium et spes, konstytucji Soboru Watykańskiego II: autonomia, niezależność, zdrowa współpraca dla dobra wspólnego. Słowo „autonomia” oznacza nie tyko możliwość kierowania się własnym prawem (gr. nomos), ale również uznanie drugiego bytu za dobry, co jest podstawą przyjaznych relacji między obu władzami.
ŚWIATOPOGLĄD NEUTRALNY?
Zwolennicy ateizacji często zapominają, że nie istnieje światopogląd neutralny. Agnostycyzm czy ateizm są nie tylko konkretnym światopoglądowym wyborem, ale także konkretnym odniesieniem się do Boga. Nie ma żadnego powodu, aby były one uprzywilejowane w życiu publicznym. Nie należy także zapominać, że w sferze publicznej znajduje się wiele znaków, które z punktu widzenia wiary katolickiej są odrażające. Jeśli laiccy liberalni Europejczycy oczekują, że katolicy będą je tolerować, sami powinni okazywać więcej tolerancji wobec tego, co nie zgadza się z ich światopoglądem. Tym bardziej że jest możliwe, iż żyją w wolnościowym państwie na kredyt, tzn. tylko dzięki temu, że europejska kultura wciąż jest w wystarczającym stopniu chrześcijańska. Nie ma wszak empirycznego dowodu na to, że w państwie zbudowanym na fundamencie ateistycznej ideologii zachowanie wolności jest możliwe, skoro wszystkie znane z historii państwa ateistyczne były totalitarne.
My, katolicy, nie powinniśmy jednak tracić nadziei. Ksiądz Jerzy Popiełuszko mówił: „W Polsce powojennej postanowiono, że Boga i Ewangelii nie będzie w życiu narodu, że szczególnie młode pokolenie będzie wychowywane bez Boga. Ale zapomniano, że Bóg wcale nie ma obowiązku stosować się do niczyich uchwał”.
ks. Piotr Mazurkiewicz
za:idziemy.pl
***
Stara, piekielnie stara, zasada - "Pan" każe-sługa musi!"
"Pan" skąd rodem?...
Żal.
Żal zagubionych...
- Wszak wszyscy mamy dusze.
Nieśmiertelne...
kn