Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Owsiak dawniej chciał „gonienia dziadygów” z Republiki, dziś mówi o hejcie. Sakiewicz: To on rozpętał piekło

To oni uruchomili kampanię nienawiści, to oni rozpętali piekło, oni użyli siły wobec Michała Rachonia,
który zadawał kiedyś pytania.
To Jerzy Owsiak mówił „gońcie ich”.
To Jerzy Owsiak obwinia nas, kiedy to my wypełniamy nasz obowiązek.
Nam nie wolno przestać pytać.

Nie wolno nam dać się zastraszyć - powiedział Tomasz Sakiewicz, prezes TV Republika odnosząc się do fali hejtu,
jaka spadła na niego w związku z akcją " "Nie daję Owsiakowi, wspieram Republikę".

Dziś żali się na hejt, w 2013 nawoływał do "gonienia dziadygów" z TV Republika

Jerzy Owsiak żali się na hejt, jaki ma wylewać się na niego w związku z akcją Klubów "Gazety Polskiej"
"Nie daję Owsiakowi, wspieram Republikę".
Warto jednak przypomnieć, że kilkanaście lat temu sam wyjątkowo mocno krytykował stację Strefy Wolnego Słowa
za stawianie pytań dotyczących finansów tej fundacji oraz innych podmiotów takich jak Złoty Melon.

"Jeżeli gdziekolwiek spotkacie Telewizję Republikę, gońcie dziadygów.
To zła telewizja, zła, kolejna, która sączy tylko nienawiść, nienawiść, nienawiść"
– mówił Owsiak.

Jednocześnie fala hejtu wylała się na prezesa TV Republika.
Sakiewicz otrzymuje szereg nienawistnych wiadomości.
W jednej z nich czytamy: "Wasze media są zakłamane podobnie jak komunistyczne.
Krzysztof Król i Adam Michnik mieli rację. Uważaj, żebyś nie skończył jak Petroniusz...".
Szef Republiki odpowiedział: "Będę musiał ostatni esemes traktować poważnie".

Sakiewicz: "Sprawę będę musiał zgłosić na policję"

Sakiewicz skomentował kampanię nienawiści prowadzoną przeciw niemu na antenie TV Republika.

"Gdyby Petroniusz nie popełnił samobójstwa, to by skończył w torturach.
To jest wiadomość od człowieka, którego kojarzę, znam z imienia i nazwiska.
Sprawę będę musiał zgłosić na policję.
Wcześniej zgłaszałem na policję groźby pod kątem mojej rodziny.
Oczywiście nie ustalono sprawcy – ktoś napisał, że posieka nas wszystkich i będzie potrawki sobie robił z moich dzieci.
Coś nieprawdopodobnego.
Władze mogły udawać, że tamte wiadomości są anonimowe.
Wystarczy wejść na mój profil na X, żeby zobaczyć, ile jest gróźb.
Za każdym razem mówią to samo: „Nie możemy ustalić sprawców” "– powiedział.

Dodał, że fala hejtu przybrała na sile "po wpisie premiera Donalda Tuska, który wziął Jerzego Owsiaka w przedziwny sposób – w obronę przeciwko temu, żeby nie pytać, gdzie są pieniądze dla powodzian".

"Donald Tusk wziął nasze pieniądze, oddał Owsiakowi.
Nagle zaczęła się fala.
Ja o tym wczoraj wspomniałem w mediach społecznościowych i okazało się, że Owsiakowi grożą. [...]
Kiedy nas atakują, kiedy nam i naszym rodzinom grożą, nie ma żadnych reakcji polityków.
Tam z tego się robi pewne misterium.
To znaczy nawet jeżeli jest to kompletny wariat.
Oczywiście należy na wszystko reagować i nie wolno takich gróźb zostawiać – czy one są wobec mnie, czy wobec Owsiaka.
Trzeba to zbadać. Sam fakt, że nam wolno grozić śmiercią, zamknięciem stacji.
Politycy publicznie to mówią, że zamkną Republikę.
Proszę sobie wyobrażać, że gdyby jakiś polityk PiS-u, powiedział, że zamknie TVN, jaki byłby wrzask na całym świecie.
Oni sobie publicznie pozwalają na to, żeby mówić, że zamkną Republikę" – podkreślił.

"Owsiak nawoływał do przemocy wobec naszych dziennikarzy"

Dodał, iż "to, że oni w ogóle nie reagują na groźby zabicia mnie czy naszych dziennikarzy, to bardzo dużo mówi o sposobie debaty - tym bardziej, że ja zawsze nawołuję do tego, żeby rozstrzygać sprawy pokojowo, żeby dogadywać się, żeby nie powodować takiego napięcia, które może przerodzić się w przemoc".

"Po stronie Jerzego Owsiaka mamy trochę inną sytuację. On nawoływał do przemocy wobec naszych dziennikarzy. [...] Jerzy Owsiak gardzi ludźmi, którzy nie wpłacają na niego pieniędzy. Ja nigdy nie pogardzałem ludźmi, którzy wpłacają Owsiakowi. Uważałem, że to są ludzie szlachetni, bardzo często zmanipulowani"– oświadczył.

Sakiewicz ocenił także, że "to oni uruchomili kampanię nienawiści, to oni rozpętali piekło, oni użyli siły wobec Michała Rachonia, który zadawał kiedyś pytania".

"To Jerzy Owsiak mówił „gońcie ich”.
To Jerzy Owsiak obwinia nas, kiedy to my wypełniamy nasz obowiązek. Nam nie wolni przestać pytać. Nie wolno nam dać się zastraszyć"– podsumował.

za:niezalezna.pl

***

Jerzy Owsiak i jego strategia obronna przed prawdą

Jerzy Owsiak po raz kolejny obnaża swoje prawdziwe oblicze, które odbiega od wizerunku dobrodusznego „filantropa”.
W obliczu pytań o rozliczenia finansowe oraz kontrowersje wokół przeznaczenia środków, sięga po sprawdzoną strategię: przedstawia się jako ofiara nienawiści, ataków oraz gróźb.
Jednak za fasadą emocjonalnych wystąpień i medialnych deklaracji, kryje się obraz osoby, która sama nie stroni od języka agresji i pomówień.

Lider WOŚP, Jerzy Owsiak, opublikował na swoim profilu na platformie X dramatycznie brzmiący wpis,
który ma świadczyć o tym, że w wyniku pytań dziennikarzy o rozliczenie środków na pomoc powodzianom,
jest przedmiotem ataków oraz gróźb.
Kłamliwie sugeruje w nich, że może to mieć związek z akcją Klubów „Gazety Polskiej” oraz fanów Telewizji Republika „Nie daję Owsiakowi, wspieram Republikę”.

- Dzisiaj to kolejna groźba w naszą stronę.
Od kilku dni jest podobnie.
Groźby bardzo konkretne, z bombą w tle i utylizacją mojej osoby – napisał kontrowersyjny showman.

W kolejnych zdaniach posunął się do otwartych oskarżeń oraz insynuacji wobec mediów, które od lat obiektywnie,
ale również krytycznie, odnoszą się do działalności jego fundacji WOŚP.

- Jeżeli nie dożyję jutra, to pamiętajcie – kto szczuł, kto nakręcał tę nieprawdopodobną spiralę kłamstwa i nienawiści, kto sączył tę nienawiść w swoich newsach - napisał Owsiak, nie szczędząc przy tym bezpodstawnych zarzutów.

On wie jak wzbudzić współczucie

Owsiak doskonale wie, jak wykorzystać emocje i manipulować opinią publiczną.
Gdy pojawiają się trudne pytania dotyczące finansów jego fundacji, zamiast transparentnych wyjaśnień oraz przedstawienia dokumentów, opinia publiczna zawsze otrzymuje medialny spektakl, gdzie szef WOŚP odgrywa rolę prześladowanego dobroczyńcy.

Tymczasem zarzuty wobec jego działalności nie są bezpodstawne, a przynajmniej mają prawo budzić wątpliwości.
Rozliczenie się przez niego ze środków publicznych, które otrzymał na pomoc powodzianom, nie jest jego prawem oraz przywilejem, ale obowiązkiem. Nawet jeśli w obronę wziął go na portalu X, sam premier Donald Tusk.

Dość przypomnieć, że zapadło co najmniej 8 orzeczeń sądów administracyjnych, które obligowały WOŚP do ujawnienia dokumentów finansowych, ale lider tej organizacji, Jerzy Owsiak, miał je za nic - do dzisiaj nie zostały wykonane.

Czy to już początek końca?

Jerzy Owsiak przez wiele lat korzystał z parasola ochronnego mediów głównego nurtu, które kreowały go na autorytet moralny i społecznika.
Jednak zmieniający się krajobraz medialny, w którym coraz większą rolę odgrywają niezależne media, obnaża niewygodne fakty dotyczące działalności WOŚP i jej lidera.
Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, na co przeznaczane są publiczne pieniądze, zwłaszcza kiedy nie trafiają one do poszkodowanych powodzian.

Strategia Owsiaka opiera się na rozgrywaniu emocji – gdy pytania stają się zbyt niewygodne, pojawia się narracja o byciu prześladowanym i zastraszanym.
Tymczasem to właśnie jego własne słowa i czyny budzą wątpliwości.
Kreowanie się na ofiarę to taktyka skuteczna w krótkiej perspektywie, ale na dłuższą metę może prowadzić do utraty zaufania społecznego.
A w przypadku organizacji charytatywnej, której działalność opiera się na zaufaniu i wsparciu obywateli, utrata tego zaufania może okazać się początkiem końca.
I tak właśnie koniec obserwujemy.

za:tvrepublika.pl

***

Łukasz Warzecha: Wszyscy finansujemy Owsiakową hucpę

Jeden z obserwujących mnie na X, czytając, że krytycznie piszę o imprezie pana Jerzego Owsiaka od 18 lat
(pierwsze teksty, jakie mogę odnaleźć w swoim archiwum, powstały w 2007 r. w Salonie24,
aczkolwiek zdaje mi się, że nie były to moje pierwsze krytyczne teksty na ten temat w ogóle,
możliwe zatem, że to nie 18 lat, ale jakieś dwie dekady), napisał, że muszę się mylić, skoro WOŚP przez tyle lat
nie zajęła się prokuratura.
W tym przez osiem lat rządów PiS.

Ów komentujący najwyraźniej nie wie, że nigdy nie zajmowałem się sprawami rozliczeń czy dochodów fundacji pana Owsiaka
od strony ich legalności.
Robił to natomiast wielokrotnie pan Piotr Wielgucki.
Ja natomiast demaskowałem polityczną rolę pana Owsiaka – rolę sojusznika głównie lewicowego,
a bardziej ogólnie – mainstreamowego establishmentu, którego cała działalność dobroczynna była traktowana jako fundament
rzekomego autorytetu tego pana, z wysokości którego w razie dużej potrzeby mógł razić maluczkich.

Tak jak to było choćby wówczas, gdy na konferencji prasowej ogłaszał, że może „dać z baśki”
(w typowym dla siebie, knajackim, wulgarnym stylu) tym, którzy będą podważali czystość życiorysu pana prezydenta Wałęsy.
A zdarzyło się to zaraz po wydaniu słynnej książki panów Cenckiewicza i Gontarczyka, której ustaleń dzisiaj nikt już nie kwestionuje.

Zresztą sympatie i poglądy pana Owsiaka są akurat przykładem stuprocentowej spójności ze środowiskiem,
z którego osoba ta się wywodzi – a nie zawsze tak przecież bywa.

Jeśli zahaczałem o sprawy finansowe, to pisałem i mówiłem o absurdzie, tkwiącym w samym sposobie finansowania akcji.
Ten absurd warto dzisiaj przypomnieć, dodając do niego kilka liczb, ponieważ w sytuacji wsparcia,
jakiego Fundacji WOŚP zaczynają udzielać państwowe giganty, przede wszystkim Orlen i PZU,
sprawa staje jeszcze bardziej bulwersująca.

Zacznijmy jednak od wielokrotnie pojawiającego się skrajnie demagogicznego argumentu wyznawców Owsiakowej sekty:
jeśli nie podoba ci się WOŚP, to noś karteczkę, żeby cię w razie czego nie leczyć kupionych przez nich sprzętem.
Ten „argument” jest z gruntu absurdalny: jeśli sprzęt znajduje się w palcówkach publicznej służby zdrowia,
to nie ma kompletnie znaczenia, kto go kupił.
Skorzystanie z niego należy się każdemu ubezpieczonemu w ramach NFZ.

Jednak nawet gdyby przez moment przyjąć rozumowanie fanatyków pana Owsiaka, to i tak rzecz się nie klei.
Przecież od lat na WOŚP płacimy wszyscy, chcemy czy nie.
Na tym właśnie polega absurd.
Spójrzmy na zestawienie kosztów organizacji finałów Orkiestry od 2014 r.
(takie dane można znaleźć na portalu zbiórek publicznych).


Podaję w milionach złotych najpierw ogólny koszt, następnie koszt reklamy (część kosztu ogólnego):

2014: 2,1 – 0,8.
2015: 2,2 – 0,45.
2016: 4 – 0,72.
2017: 3,3 – 1,3.
2018: 2,9 – 1,2.
2019: 4,9 – 2,0.
2020: 8,5 – 4,9.
2021: 9,1 – 4,1.
2022: 11,4 – 3,2.
2023: 14,3 – 3,3.

Już na pierwszy rzut oka widać radykalny wzrost kosztów organizacji finałów,
dalece i wielokrotnie przekraczający skumulowaną inflację w tym okresie.
Gdyby ją uwzględnić w relacji do 2014 r., ostatni rozliczony finał powinien kosztować ok. 3,2 mln zł, a na pewno nie 14 mln!
To wzrost o ponad 580 procent!
Zwracają także uwagę rosnące budżety reklamowe.
 W 2020 r. budżet reklamowy stanowił wyraźnie ponad połowę kosztów całej imprezy.

Ale przecież to, z czego rozlicza się WOŚP, to jedynie koszt ponoszony bezpośrednio przez samą fundację.
Koszt faktyczny, którego nikt nigdy nie policzył – również z powodu obstrukcji instytucji, biorących w tej hucpie udział
– jest wielokrotnie większy.
I to prawdopodobnie o rząd wielkości.
To koszt czasu antenowego w publicznej telewizji (z wyłączeniem czasów PiS), koszt ochrony imprez WOŚP przez policję i inne służby,
olbrzymie, a rozproszone koszty samorządów, które często opłacają stronę organizacyjną lokalnych finałów WOŚP,
koszt różnego rodzaju aukcji z udziałem państwa.

Wygląda to więc tak, że polskie państwo od lat dokłada ogromne pieniądze do imprezy,
która następnie zbiera pieniądze, żeby część z nich zwrócić w postaci sprzętu dla służby zdrowia,
wartego promile państwowych nakładów na tęże służbę zdrowia.
Logiki w tym nie ma najmniejszej i nie da się tego wytłumaczyć inaczej niż tylko zapotrzebowaniem na propagandę.
To jest jedyny sens Owsiakowej imprezy – właśnie propaganda (do tej zaliczam również manipulację społecznymi emocjami,
w tym tworzenie mechanizmu łatwego zaspokojenia potrzeby poczucia się lepszym,
po to, aby można było z wyżyn swojej wyimaginowanej szlachetności pouczać innych).

Już pokazany wyżej mechanizm pokazuje, że każdy z nas mimowolnie do WOŚP się dokłada – chce czy nie.
Wszyscy przecież płacimy choćby lokalne podatki.
Ale to nie koniec, ponieważ jest jeszcze kwestia wpłat instytucjonalnych, czego jaskrawym przykładem są obecne umowy z Orlenem i PZU
(które ma się stać oficjalnym ubezpieczycielem finałów WOŚP
– w ten sposób do imprezy dołożą się wszyscy klienci ubezpieczyciela).

WOŚP chętnie podaje ogólną kwotę ze zbiórki, ale nie rozbija jej na to, co udało się zebrać na ulicy
i to, co pochodzi od sponsorów instytucjonalnych.
Ci zaś kierują się całkiem inną logiką – sponsoring ze strony instytucji to piar oparty na owczym pędzie.
WOŚP wspiera się tak samo jak „równouprawnienie” i inne postępackie brednie.

Fundacja raportuje jedynie, ile pieniędzy pochodzi ze zbiórki ulicznej,
a ile z innych źródeł (m.in. wpłaty na konto, sprzedaż cegiełek, licytacje, zbiórka przez kanały elektroniczne,
wpłaty za pomocą kart).
Spójrzmy na dane od 2014 r.
Najpierw podaję sumę zbiórki ulicznej, potem sumę „dodatkową” – obie w milionach złotych:

2014: 39,2 – 13.
2015: 50,9 – 21.
2016: 68,5 – 36,3.
2017: 71,1 – 54,5.
2018: 88,8 – 86.
2019: 116,7 – 68,8.
2020: 75,5 – 133,8.
2021: 95,1 – 127,7.
2022: 129 – 113,4.
2023: 157,3 – 123,5.

Nawet jeśli odłożymy na bok lata 2020-21 – mieliśmy wówczas restrykcje covidowe – to i tak widać, że ta druga wielkość
stanowi w ostatnim czasie znacznie większy procent w relacji do zbiórki ulicznej niż jeszcze 11 lat temu.
W 2014 r. było to nieco ponad 33 proc., w 2023 aż 78,5 proc.
Można to oczywiście częściowo złożyć na karb mniejszej popularności gotówki.

Problem w tym, że nie dostajemy nigdzie wyszczególnienia, jaka część pieniędzy pochodzi od darczyńców indywidualnych,
a jaka – od firm, w tym w szczególności od firm z dominującym udziałem skarbu państwa.
A to jest bardzo ważna informacja.

Jak wiadomo, Orlen ma przekazywać określoną część wpływów za każdą kupioną na stacji kawę.
To daje przynajmniej możliwość uniknięcia dołożenia się do imprezy bardziej świadomym kupującym.
Ale co z niekoniecznie państwowymi firmami, które dokładają się do WOŚP?
Użytkownicy kart Master sponsorują od lat pana Owsiaka, czy im się to podoba czy nie.
Podobnie klienci niektórych banków i sieci komórkowych.
Wychodzi zatem na to, że Owsiakową hucpę składamy się niemal wszyscy – może ułamkami złotówki, ale jednak.
I nikt nie pyta nas o zdanie.

Łukasz Warzecha

za:pch24.pl


***
Tak głębiej rzecz biorąc-żal człeka. Idzie ku zgubie, w dodatku zwodząc wielu innych.
Żal.
Za wszystko wszak przyjdzie zapłacić...
k

Copyright © 2017. All Rights Reserved.