Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Zmasowany atak na TV Republika

Zmasowany atak mediów oraz polityków na Telewizję Republika w kontekście działań Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to nic nowego, a jedynie powtórka z przeszłości.

Niektóre środowiska przez lata grzały się w świetle lidera WOŚP, dlatego poczuwają się do obowiązku chronienia go, nawet jeśli w kwestii publicznych środków na pomoc powodzianom nie ma do tego żadnych podstaw.

Trwa zmasowany atak na Telewizję Republika, której nieformalnym "patronem" jest Jerzy Owsiak. Jego wykonawcami są media głównego nurtu. Kiedy Telewizja Republika zaczęła zadawać trudne pytania, a następnie jej fani oraz Kluby Gazety Polskiej zainicjowały akcję „Nie daję Owsiakowi, wspieram Republikę”, ten kolejny raz sięgnął po sprawdzoną metodę zrobienia z siebie ofiary. Sposób w jaki to zrobił, jest jak wyjęty z podręczników manipulacji.

    – Wygląda na to, że przy pomocy kolejnej socjotechniki niektórzy chcą zagłuszyć pytania dotyczące rozliczeń WOŚP z publicznych pieniędzy na pomoc powodzianom. Nie może być tak, że ktoś dostaje miliony złotych ze spółek Skarbu Państwa i nie można o to publicznie pytać

 – powiedział portalowi tvrepublika.pl redaktor naczelny Telewizji Republika, Tomasz Sakiewicz.

Metoda na ofiarę

Tymczasem lider WOŚP Jerzy Owsiak nikogo nie zaskoczył. Zaprezentował otrzymanego SMS-a z bezprawnymi groźbami, jakie osoby publiczne otrzymują tygodniowo w dużych ilościach, a następnie dokonał dramatycznego wpisu, który miał wzbudzić empatię oraz współczucie. Kluczem było jednak odwrócenie uwagi o najważniejszej kwestii - trudnych pytań o pieniądze ze państwowych spółek na pomoc powodzianom.

    – Jeżeli nie dożyję jutra, to pamiętajcie – kto szczuł, kto nakręcał tę nieprawdopodobną spiralę kłamstwa i nienawiści, kto sączył tę nienawiść w swoich newsach – Telewizja Republika i mało znana wPolsce24. Ci ostatni nie powstrzymują się przed niczym – napisał lider WOŚP na swoim profilu X.

Jak poinformowała w czwartek Komenda Główna Policji, autor wiadomości SMS został już zatrzymany i jeszcze dzisiaj zostanie przewieziony do prokuratury. Nie ma w tym nic dziwnego, poza tym, że w wielu innych przypadkach – często bardziej realnych i drastycznych – służby niestety nie działały i nie działają z taką gorliwością.

Niestety, po zatrzymaniu domniemanego sprawcy, w mediach od zawsze promujących inicjatywy WOŚP oraz jej lidera, pojawiły się kłamliwe sugestie, że zatrzymany był „inspirowany informacjami przekazywanymi w TV Republika”. Chociaż jest to ewidentna manipulacja, pojawiła się w określonym kontekście i czasie.

    – Przecież ten człowiek nie został jeszcze przesłuchany, a tu sączy się w przestrzeń publiczną takie nieprawdziwe informacje. Wobec nas pojawiają się nieustanne groźby karalne, ale nigdy nie ustalono ich sprawców, nawet wtedy, gdy wskazujemy ich źródła oraz adresy  – mówi naszemu portalowi red. Sakiewicz.

Owsiak chce rozliczać dziennikarzy. Wolność mediów zagrożona

Im bardziej Jerzy Owsiak jest krytykowany za swoją postawę, tym agresywniej reaguje. Gdy brakuje mu argumentów, przyjmuje rolę ofiary, próbując wzbudzić litość. Dzisiaj przestał już to robić, ponieważ poczuł wsparcie rządu. W ostatnim wywiadzie dla TVN24 otwarcie opowiedział się za represjami wobec dziennikarzy, którzy zadawali mu niewygodne pytania o finanse WOŚP — zwłaszcza w kontekście pomocy powodzianom.

Atak na dziennikarzy

W czwartkowym wywiadzie dla TVN24, lider WOŚP opowiedział się za wyrzucaniem z zawodu dziennikarzy, którzy mieli śmiałość i czelność zadawać mu w ostatnim czasie trudne pytania. Utyskiwał, że wielu z nich pracuje jeszcze w zawodzie, mimo faktu, że od roku kto inny sprawuje w Polsce władzę.

    – Proszę państwa, ten rok nowych rządów i nowej sytuacji nie spowodował, że ktokolwiek z dziennikarzy – z mojej branży teraz mówię – został, jakby instytucjonalnie, przez dziennikarzy, przez organizację dziennikarską, wykluczony z tej organizacji za to, że łamał wszelkie zasady. Kłamstwo jest właśnie łamaniem tej zasady. Ja tego doznałem, ja to odczułem na własnej skórze  – mówił w stacji, która zasady dziennikarskie łamie od rana do wieczora.  Zasady dziennikarskie łamie od rana do wieczora.

Z prowadzącą rozmowę red. Anitą Werner podzielił się swoimi odczuciami dotyczącymi zadawanych mu publicznie pytań o rozliczenie środków, które WOŚP otrzymało od spółek Skarbu Państwa na pomoc powodzianom.

Narracja ofiary i polityczne sympatie

Owsiak użalał się na krytykę, jaka go spotkała w ostatnim czasie w związku z zadawanymi pytaniami. Jak zwykle, próbował zrobić z siebie ofiarę oraz osobę poszkodowaną.

     – Ta kampania nienawiści była tak ogromna, tak nienawistna i zwariowana, tak mnie zaskoczyła swoją brutalnością, nie spodziewałem się, że to będzie aż takie  – mówił, jednocześnie ignorując fakt, że sam zasłynął z namawiania do agresji wobec dziennikarzy Telewizji Republika.

Czy to oznacza początek nowego porządku medialnego w Polsce? Najwidoczniej, bo kontrowersyjny showman nie gryzł się w język ani też nie krył politycznych sympatii. Najbardziej zastanawiające jest to, że poza już posiadanym prawem – do unikania odpowiedzi na trudne pytania o dysponowanie środkami publicznymi – przyznał sobie kolejne: prawo decydowania, kto może być dziennikarzem.

– Nie możemy tego tolerować! Nie możemy dziennikarzy, którzy łamią zasady, uznawać dalej za dziennikarzy  – mówił w wywiadzie dla TVN.

Choć Owsiak nie wskazał konkretnych nazwisk, jego wypowiedzi można odczytywać jako atak na media, które wielokrotnie poruszały temat finansowej transparentności WOŚP. Pytania te budzą coraz większe zainteresowanie opinii publicznej, ale lider WOŚP unika jasnych odpowiedzi. Nazywa je kłamstwem i oczekuje rozliczeń.

Dyrygent nowego porządku?

Niepokój budzi także polityczny wydźwięk jego słów. Owsiak jasno opowiedział się po stronie rządzących i sugerował konieczność zmian w przestrzeni publicznej w ciągu najbliższych trzech lat. Jego zdaniem, jeśli nie zostanie to zrobione, to za trzy lata wybory może wygrać ktoś inny.

    – Jeżeli tego nie zrobimy i w tym momencie dziennikarze, ludzie, którzy zajmują się kulturą, którzy budują społeczeństwo solidne, uczciwe, takie, które żyje według standardów, to wybory później pokażą. Tu nikt nie oszukuje, te osiem lat były wynikiem wyborów wygranych. Nikt tam niczego nie zmanipulował. W związku z tym, za trzy lata, te wybory znowu pokażą komuś, że idziemy bardzo ostro (…). Musimy przez te trzy lata odnowić standardy życia – mówił.

Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jeszcze się nie rozpoczął, ale jej dyrygent zdaje się nie tracić rezon. Tyle tylko, że Jerzy Owsiak chciałby dyrygować kimś więcej niż wolontariuszami. Poczuł się tak mocny, że teraz chce wskazywać, kto może być dziennikarzem.

To premier Tusk dał sygnał do nienawiści

Nie ma wątpliwości, że dyskusja o braku transparentności środków publicznych przekazanych WOŚP na pomoc powodzianom weszła na niebezpieczny poziom hejtu oraz nieuzasadnionej agresji po tym, jak w całą sprawę zaangażował się premier Donald Tusk. Najwidoczniej uznał w swoich kalkulacjach, że jeszcze większa polaryzacja społeczeństwa wobec zbliżających się wyborów prezydenckich będzie mu politycznie na rękę.

    – Ruszyła akcja pisowskiej telewizji "Nie daję Owsiakowi, wspieram Republikę". Wielka Orkiestra zbiera na dzieci chore na raka, oni zbierają na swoje media chore na nienawiść. To już u nich tradycja  – napisał na portalu X.

Naturalne, że po takim wystąpieniu ruszyła fala agresji pod adresem Telewizji Republika. Jednym z owoców wpisu premiera Tuska była uprawdopodobniona groźba, którą skierowano pod adresem prezesa i redaktora naczelnego stacji, Tomasza Sakiewicza.

– Ostatnio dostałem wprost groźbę śmierci. I to podpisaną z imienia i nazwiska od człowieka, którego kojarzę z kręgów politycznych. Anonimowych gróźb jest bardzo dużo, niektóre zgłaszałem na policję, ale po wpisie Donalda Tuska pojawiły się już groźby wprost. Tej sprawy nie możemy zostawić!  – mówił na antenie Republiki, red. Sakiewicz.

Redaktor Sakiewicz poinformował nas, że sprawa została zgłoszona na policję i ma nadzieję, że sprawcy zostaną ustaleni tak samo szybko jak w przypadku prezesa Jerzego Owsiaka. Jego zdaniem tego typu czyny nie powinny mieć miejsca, bez względu na to, kogo i z jakiej strony ideowej dotyczą.

Policja nie zawsze rychliwa

A przecież to nie pierwsza taka groźba pod adresem redaktora Sakiewicza. Niektórzy robili to publicznie w mediach społecznościowych. Przypomnijmy, tylko przypadek z 2015 roku, gdy twórcy facebookowego profilu „Ruska Agentura w Polszy”, podający się za rosyjskich agentów, grozili nie tylko jemu, ale również dziennikarzom „Gazety Polskiej”. Z zamieszczanych informacji oraz grafik wynikało wprost, że zamierzają ich zabić.

Krzyczała do przeciwników „wyp***ć”. Teraz minister Kotula… narzeka na mowę nienawiści  Minister Kotula nazwała TV Republika "szczujnią". Sprawa trafi do sądu!

Katarzyna Kotula, minister do spraw równości w rządzie Donalda Tuska w rozmowie z dziennikarzem "Wirtualnej Polski", bezpardonowo zaatakowała Republikę. Choć prezes stacji, Tomasz Sakiewicz, odniósł się już do sprawy w rozmowie z portalem tvrepublika.pl, poinformował również w mediach społecznościowych, że sprawa trafi na drogę sądową - informuje Republika TV.

Kotula atakuje Republikę

Politycy koalicji 13 grudnia od miesięcy atakuję stację, na czele której stoi Tomasz Sakiewicz. Objawia się to na różnorodne sposoby. Dziennikarzom odmawia się wejście na konferencje, posiedzenia sztabów kryzysowych, czy wytacza się wojnę w mediach społecznościowych.

Do tego grona dołącza Katarzyna Kotula.

Telewizja Republika to jest dzisiaj szczujnia, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Szczujnia, która będzie podżegała ludzi do tego, by popełniać przestępstwa na tle nienawiści. Mowa nienawiści, ściek i podżeganie do popełniania przestępstw to jest dziś rola i misja Republiki, która działa na rzecz polityków Prawa i Sprawiedliwości - grzmiała podczas rozmowy z dziennikarzem "WP".

Brnęła dalej: Oczekiwałabym dziś, żeby w Sejmie, dzisiaj politycy PiS oraz prezes, wyjdą na konferencję prasową - wyjdą, przeproszą i zaapelują o ostudzenie emocji. Widzimy, co było w Gdańsku, do czego doprowadziła mowa nienawiści w kontekście prezydenta Pawła Adamowicza. Od słowa do czynu, który może być zabójstwem, jest naprawdę niedaleko. Apeluję o ostudzenie emocji. Apeluję o to, aby politycy PiS wyszli i powiedzieć swoim wyborcom.

Sakiewicz zapowiada kroki prawne

Choć Tomasz Sakiewicz, szef stacji odnosił się już do wypowiedzi Kotuli, zapowiadając interwencję u organizacji polskich i międzynarodowych, postanowił przekazać także o dalszych krokach. Krokach prawnych.

Szanowni Państwo, po wypowiedziach minister Katarzyny Kotuli, kierujemy sprawę do sądu. Rozważamy też skierowanie wniosku do prokuratury w sprawie tłumienia krytyki prasowej i podżegania do nienawiści - napisał w mediach społecznościowych.

Internauci natomiast przypominają wulgarne okrzyki, które - będąc w opozycji, Katarzyna Kotula kierowała pod adresem rządzących. Najwyraźniej jednak, w ocenie minister, krzyczenie „wyp***ć” w kierunku politycznych oponentów to już nie „mowa nienawiści”.

Kolejny dziennikarz Telewizji Republika zaatakowany przez hejtera! O tej wiadomości powiadomił policję

Dziś zawiadomienie o groźbach karalnych na swoją szkodę złożył reporter Republiki Janusz Życzkowski. Odebrał nienawistne wiadomości tuż po zejściu z anteny.

Do Życzkowskiego, tuż po jego zejściu z anteny, pewien jegomość pisał, że "wiadomo komu w ryj dać". Dziennikarz odebrał to jako ewidentną groźbę.

 Reporter zawiadomił policję o przestępstwie z art. 190 Kodeksu karnego (groźby karalne), za które to grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat.

za:www.fronda.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.