Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Mamy do czynienia z mediami, które zachowują się, jakby były „piątą kolumną”

Mamy do czynienia z mediami, które zachowują się, jakby były „piątą kolumną”. Podkreślam i mówię to  z pełną odpowiedzialnością. Zbyt wiele mediów w Polsce zachowuje się jak „piąta kolumna” w obliczu tego kryzysu, byśmy mogli zaufać ich przekazom i temu, by mogły działać na granicy w sposób wiarygodny i rzetelny

  – mówiła w czwartkowych „Rozmowach niedokończonych” w TV Trwam dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Napiętej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej towarzyszy także zacięta walka medialna. Dziennikarze żądają dostępu do strefy objętej stanem wyjątkowym. Zwróciła uwagę, w zaistniałym konflikcie media także odgrywają ogromną rolę. Sama sytuacja także nie jest zwyczajnym kryzysem humanitarnym.

– To nie jest zwykły kryzys humanitarny, gdzie jacyś biedni ludzie znaleźli się na tej granicy, bo uciekali przed jakimś niebezpieczeństwem, które w ich miejscach zamieszkania, w ich ojczyznach miało spotkać i oczekują pomocy – podkreśliła rozmówczyni TV Trwam.

Pojawia się zatem pytanie, jaką rolę odgrywaliby w tej wojnie hybrydowej dziennikarze, jeśli umożliwiłoby im się relacjonowanie sytuacji z obszarów przygranicznych.

– W mojej ocenie nie ma wątpliwości, że dziennikarze zawsze muszą patrzeć władzy na ręce i ten rodzaj funkcji kontrolnej mediów zawsze jest przez media pełniony, choćby przez to, że publikują one różnego rodzaju punkty widzenia. Samo relacjonowanie wydarzeń jest pewnego rodzaju kontrolą. Ale dzisiaj mówienie o tym, że w dowolny sposób każdy miałby korzystać z prawa do realizacji wolności słowa, do bycia niezależnym dziennikarzem jest nieodpowiedzialne – mówiła dr Jolanta Hajdasz.

Zaznaczyła, że w obecnej sytuacji konieczny jest jakiś rodzaj reglamentacji. Zdaniem dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich krokiem w dobrą stronę jest rozwiązanie, które proponuje się w ramach procedowanej w parlamencie nowelizacji ustawy o ochronie granic. Polega ono na umożliwieniu wybranym dziennikarzom dostępu do strefy objętej stanem wyjątkowym pod warunkiem, że na ich obecność w obszarze przygranicznym wyraziłby zgodę uprawniony do tego organ, np. komendant Straży Granicznej.

– W mojej ocenie jest to krok w dobrą stronę, ponieważ przełamuje on ten moment, kiedy nie mamy tam żadnych dziennikarzy, nie ma żadnej możliwości, żeby stamtąd móc po dziennikarsku pracować, z drugiej strony nie naraża na jakieś nieodpowiedzialne akcje tych, którzy ryzykują zdrowiem, ryzykują życiem, broniąc naszej granicy – akcentowała dziennikarka.

Dzięki temu możliwe stanie się uzyskanie przeciwwagi wobec narracji lewicowo-liberalnych mediów, realizujących – świadomie lub nie – założenia reżimu Aleksandra Łukaszenki. Jak podkreśliła dr Jolanta Hajdasz, same przekazy rządowe nie są w stanie temu podołać.

– Przekaz przygotowywany tylko i wyłącznie przez oficjalne czynniki rządowe nie jest w stanie tego zrównoważyć, więc moim zdaniem tutaj jest ogromne pole do działania dla mediów, by przygotować relacje, które będą i poruszające, i rzetelnie oddające to, co się dzieje, ale też zaciekawiające tych, którzy ciągle jeszcze są obojętni i nie widzą tego niebezpieczeństwa, które jest na naszej granicy – zwróciła gość TV Trwam.

Dodała, że nawet część mediów zachodnich (zwłaszcza niemieckich) w sposób rzetelny, unikając ideologizacji, odnosi się do sytuacji na wschodniej granicy Unii Europejskiej i wprost dziękuje Polsce za jej obronę.

W Polsce 30 redakcji, w tym „Gazeta Wyborcza” czy TVN24, podpisało się pod deklaracją „Dziennikarze na granicy”. Deklaracji tej nie podpisało Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Dr Jolanta Hajdasz podała powody tej decyzji.

– Od początku byliśmy ostrożni w domaganiu się obecności wszystkich dziennikarzy i wszystkich redakcji na granicy, nie widząc racjonalności takiego działania, dlatego Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich oficjalnie 4 listopada zaapelowało o dopuszczenie dziennikarzy do granicy, ale używając słowa „akredytowanych”. Od początku uważamy, że nie jest możliwe dopuszczenie do granicy wszystkich – wyjaśniła.

Zwróciła uwagę, że tzw. media głównego nurtu w związku z sytuacją na granicy dopuściły się już wielu manipulacji i grania na emocjach odbiorców.

– Mamy do czynienia z mediami, które zachowują się, jakby były „piątą kolumną”. Podkreślam i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Zbyt wiele mediów w Polsce zachowuje się jak „piąta kolumna” w obliczu tego kryzysu, byśmy mogli zaufać ich przekazom i temu, by mogły działać na granicy w sposób wiarygodny i rzetelny – mówiła dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Według nowelizacji ustawy o ochronie granic, dostęp do granicy zostanie przywrócony dziennikarzom od 2 grudnia. Na razie nie znamy jednak kryteriów, według których przyznawana będzie akredytacja.

za:www.radiomaryja.pl


***
...No-kto płaci-ten wymaga. Szczególnie, gdy płaci w przekonywującej walucie...
kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.