Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Wyrok na Jana Pawła II

Z cyklu: Czkawki "postępaków" (kn)
------------------------------------
Wyrok na Jana Pawła II

Ostatnie tygodnie przyniosły kolejną falę brutalnych ataków na Jana Pawła II. Głośnym echem w mediach odbiły się książka Ekke Overbeeka i film Marcina Gutowskiego, które stawiają tezę, że papież Polak nie dość, że wiedział o nadużyciach, to jeszcze chronił sprawców przestępstw seksualnych.

Książka i film sięgają do teczek agentów UB, co podpowiada, aby podchodzić do tych informacji z dużą ostrożnością. Tymczasem dziennikarze, zamiast ją zachować, wydają wyrok na Jana Pawła II. Krytyczna analiza tez reportażu Gutowskiego, np. o tym, że Wojtyła wiedział o przestępstwach duchownych wymienionych w filmie, wskazuje, że są one słabo udokumentowane.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz podaje w wątpliwość wiarygodność świadectw sprzed 45 lat. Zastrzeżeń do ujawnionych „rewelacji” jest znacznie więcej. Sprawa niesłusznie oskarżonego o molestowanie seksualne nieletnich śp. kard. George’a Pella dowiodła, że w zarzutach dotyczących nadużyć seksualnych potrzeba ogromnej odpowiedzialności w formułowaniu czarno-białych tez. Wygląda na to, że autorom co najmniej zabrakło odpowiedzialności i obiektywizmu, a materiały tworzyli pod gotową tezę.

Leszek Galarowicz


Za:niezalezna.pl


***

Przewodniczący KEP: Wzywam wszystkich ludzi dobrej woli, by nie niszczyć dziedzictwa Jana Pawła II

Wzywam wszystkich ludzi dobrej woli, by nie niszczyć wspólnego dobra, a do takiego należy niewątpliwie dziedzictwo Jana Pawła II. Polacy winni pamiętać o błogosławieństwie, jakie Opatrzność dała nam za sprawą tego Papieża – napisał przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki w oświadczeniu w związku z publikacjami dotyczącymi metropolity krakowskiego kard. Karola Wojtyły.

Przewodniczący KEP podkreślił, że św. Jan Paweł II to jeden z najwybitniejszych papieży i największych Polaków. „Papież Polak był i pozostaje moralnym punktem odniesienia, nauczycielem wiary, a także orędownikiem w niebie” dla milionów Polaków – zauważył. „W tym świetle szokujące są próby zdyskredytowania jego osoby i dzieła, podejmowane pod pozorem troski o prawdę i dobro” – dodał.

Przewodniczący Episkopatu zaznaczył, że „autorzy tych dyskredytujących głosów podjęli się oceny Karola Wojtyły w sposób stronniczy, często ahistoryczny, bez znajomości kontekstu, bezkrytycznie uznając tworzone przez Służby Bezpieczeństwa dokumenty za wiarygodne źródła”. Dodał, że „nie wzięli przy tym pod uwagę istniejących raportów i opracowań, które rzetelnie ukazują jego słowa i czyny”.

Abp Gądecki podkreślił, że poczynając od decyzji Jana Pawła II, „Kościół podjął zdecydowany wysiłek powołania struktur i opracowania jednoznacznych procedur, by zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i młodzieży, należycie ukarać winnych przestępstw seksualnych, a przede wszystkim wspomóc osoby skrzywdzone”.

Dodał, że obrona świętości i wielkości Jana Pawła II nie oznacza twierdzenia, że nie mógł on popełniać błędów. „Bycie pasterzem Kościoła w czasach podziału Europy na Zachód i blok sowiecki oznaczało konieczność mierzenia się z niełatwymi wyzwaniami. Trzeba też być świadomym tego, że w tamtym okresie obowiązywały, nie tylko w Polsce, inne niż dzisiaj prawa, inna była świadomość społeczna i zwyczajowe sposoby rozwiązywania problemów” – przypomniał.

„Wzywam zatem wszystkich ludzi dobrej woli, by nie niszczyć wspólnego dobra, a do takiego należy niewątpliwie dziedzictwo Jana Pawła II. Polacy winni pamiętać o błogosławieństwie, jakie Opatrzność dała nam za sprawą tego Papieża” – zaapelował przewodniczący.

za:info.wiara.pl

***

Holenderski dziennikarz, który atakuje śp. Jana Pawła II, pisał o "rusofobicznej Polsce" i chwalił Tuska za umowę z Gazpromem

Ekke Overbeek - holenderski dziennikarz, który na podstawie zeznań komunistycznych donosicieli (nietaktowanych poważnie nawet przez esbeków) oskarża św. Jana Pawła II o tuszowanie pedofilii - od lat "specjalizuje się" w tematach dotyczących Polski. W swoich wcześniejszych tekstach Holender, znany z uwielbienia dla Donalda Tuska, pisał m.in. o "rusofobicznej Polsce", "rusofobie Jarosławie Kaczyńskim" i o ustawianiu Rosji przez PiS "w roli czarnego luda". Za rządów PO/PSL twierdził też, że Rosja i Polska potrzebują siebie nawzajem, chwalił również administrację Tuska za "pragmatyczną" politykę energetyczną wobec Rosji.Overbeek stał się ostatnio głównym ekspertem liberalnych mediów od świętości Jana Pawła II. Ukazała się właśnie książka Holendra, w której stawia on tezę, że polski papież tuszował przypadki pedofilii w polskim Kościele; Overbeek występował też w głośnym reportażu TVN będącym paszkwilem na Karola Wojtyłę.

Polską Ekke Overbeek zajmuje się od ponad 20 lat, wielokrotnie dowodząc przy tym zarówno swojej całkowitej ignorancji historycznej, jak i uwielbienia dla Donalda Tuska (któremu poświęcił nawet hagiograficzną książkę) oraz nieskrywanej niechęci do konserwatyzmu, do polskiej tradycji oraz do katolicyzmu.

Ale Holender pisał też wiele razy o polskiej "rusofobii". W artykule z 2017 r. już w tytule wspominał o "rusofobicznej Polsce". W tejże publikacji pisał również o "rusofobicznym rządzie [PiS], który coraz bardziej pozwala się wykorzystywać Rosji". "W rzeczywistości, ze wszystkich rządów od czasu implozji komunizmu w 1989 roku, rząd PiS brzmi najbardziej wściekle rusofobicznie", "Rosja spełnia rytualną rolę historycznego straszaka" - dodawał Overbeek w innych miejscach. I konstruował karkołomną tezę, że owa wściekła "rusofobia" - do której zalicza m.in. likwidację WSI i oskarżanie Rosji o katastrofę smoleńską - tak naprawdę leży w interesie Kremla:

"Wszystkie te kwestie łączy to, że stawiają one Rosję w roli czarnego luda, a tymczasem nie szkodzą, a w pewnym sensie nawet służą rosyjskim interesom, powodując głębokie podziały w samej Polsce".

Po katastrofie smoleńskiej (7 grudnia 2010 r.) Overbeek pisał tak:

Wypadek na rosyjskiej ziemi doprowadził do dwóch sprzecznych wydarzeń. Zniknięcie rusofoba [Lecha] Kaczyńskiego i fala rosyjskiego współczucia doprowadziły do zbliżenia obu krajów. Wywołało jednak również zalew teorii spiskowych o "drugim Katyniu", które narastały wraz z wydłużaniem się śledztwa w sprawie katastrofy. [...] W interesie Polski leży zrzucenie z siebie odium rusofobii.

Wcześniej zaś, w październiku 2010 r., tak oceniał politykę wschodnią cenionego przez siebie Donalda Tuska:

Koniec zimnej wojny na Wschodzie wydaje się bliski. Napędzane pragmatycznymi motywami stosunki między Polską a Rosją uległy znacznej poprawie. Kraje te potrzebują siebie nawzajem. [...] Opinia publiczna nagle zobaczyła inny obraz sąsiadów, co nie było niewygodne dla polityków obu krajów. Zarówno w Moskwie, jak i w Warszawie dojrzewało przekonanie, że czas zakończyć zimną wojnę. W Polsce rząd premiera Donalda Tuska stawia na normalizację stosunków. To kontrast z jego rusofobicznym poprzednikiem, liderem opozycji Jarosławem Kaczyńskim, bratem bliźniakiem zabitego prezydenta.

W tym samym tekście Ekke Overbeek chwalił też "pragmatyczną" postawę Tuska wobec Gazpromu, strasząc, że wobec rosyjskiego gazu nie ma żadnych racjonalnych alternatyw:

Na początku tego roku polska spółka gazowa podpisała nowy kontrakt z Gazpromem. Polska nie tylko chce importować więcej rosyjskiego gazu, ale także znacznie dłużej, bo aż do 2045 roku. Po ponad dziesięciu latach, w których kolejne polskie rządy biły w antygazpromowy bęben, rząd Tuska musi uznać rzeczywistość: Polska jest uzależniona od rosyjskiego gazu. Wszystkie realizowane w ostatnich latach plany fizycznego importu gazu z Europy Zachodniej - gazociąg z Norwegii, terminal gazu skroplonego z Kataru i ewentualne wydobycie gazu łupkowego w kraju - są zbyt kosztownymi lub długoterminowymi projektami. Kraje Europy Zachodniej, w tym Holandia, nawiązały w ostatnich latach jak najściślejsze relacje z Gazpromem, aby zapewnić sobie wystarczającą ilość rosyjskiego gazu i korzystną pozycję w sieci dystrybucyjnej. W tym czasie Warszawa protestowała przeciwko Gazociągowi Północnemu, czyli gazociągowi, który ma połączyć Rosję bezpośrednio z Niemcami, a który będzie przebiegał przez kraje tranzytowe, takie jak Polska. Po 20 października wygasa obecny kontrakt z Gazpromem. Potrzebna jest pragmatyczna postawa. Jeśli nie, na wschodzie znów będzie zimno. I to dosłownie.

Grzegorz Wierzchołowski

za:niezalezna.pl

***

Prawnik atakuje Jana Pawła II. TVP Info: miał układ z prokuratorem w związku z podejrzeniem pedofilii

W ostatnich dniach możemy obserwować serię ataków na świętego Jana Pawła II. Dokonywane na podstawie oskarżeń osób o wątpliwej wiarygodności. To jednak nie wszystko. Okazuje się, że adwokat Adam Nowak, który w Onecie nazywa Ojca Świętego "patronem systemu hipokryzji", sam miał pewne problemy. Według TVP Info brał udział w układzie z prokuratorem, do którego trafiła sprawa innego prawnika oskarżanego o pedofilię.TVN 24 zaatakował świętego Jana Pawła II, emitując reportaż Marcina Gutowskiego "Franciszkańska 3", który opiera się na rozmowach ze "świadkami", m.in. komunistycznymi donosicielami. Mimo to stacja twierdzi, że ma niezbite dowody na to, że jako metropolita krakowski Karol Wojtyła wiedział o nadużyciach seksualnych, a nawet chronił znanych sobie duchownych.

Lewicowo-liberalne media po reportażu przystąpiły do wzmocnionego ataku na Jana Pawła II.

- Kolejne odsłony nadużyć seksualnych w przestrzeni Kościoła, korupcji, nepotyzmu, powinny pozbawić nas złudzeń wobec zdolności tej instytucji do samooczyszczenia. To nie ma prawa w tym systemie się zdarzyć. O ile państwa i korporacje ewoluują, wypracowując mechanizmy kontroli i przejrzystości, Kościół rzymsko-katolicki to egzotyczna korporacja, która zastygła w skamielinie centralizmu, tajności i posłuszeństwa. Korzystając z deficytów wykształcenia i kompleksów, establishment kościelny, który perfidnie odwołuje się do instancji nadprzyrodzonej, zapewniał sobie posłuch i bezkarność

- powiedział prawnik Artur Nowak w rozmowie z portalem Onet.pl. - Jan Paweł II jest patronem tego systemu. Systemu hipokryzji. Oto człowiek, który z jednej strony domagał się niemal sterylności seksualnej, z drugiej zaś promował jednostki spod znaku kardynała Alfonso Lópeza Trujillo, który miał w zwyczaju stosować przemoc wobec męskich prostytutek, z których usług korzystał, czy Marcialo Maciela Degollado, znanego między innymi z tego, że gwałcił swoje dzieci - dodał.

Tymczasem portal TVP Info przypomniał, że Artur Nowak, chociaż sam jawi się jako bezkompromisowy bojownik z pedofilią, to brał udział w wydarzeniach, którymi zainteresowała się prokuratura.

"Według śledczych Nowak miał dopuszczać się płatnej protekcji, nadużycia funkcji, ujawnienia tajemnicy służbowej, powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych oraz utrudniania postępowania karnego - podano w informacji tvp.info, który podaje szczegóły:

Sprawa dotyczy wydarzeń z 2013 roku, kiedy to do prokuratora Karola K. z Koszalina przyszła kobieta, oskarżając swojego konkubenta będącego miejscowym prawnikiem, o  przemoc fizyczną i psychiczną wobec niej oraz seksualne wykorzystanie ich wspólnego dziecka. Prokurator K. współpracował z Nowakiem w taki sposób, że znając szczegóły postępowań, polecał Nowaka jako obrońcę i przekazywał mu istotne informacje o sprawie, co pozwalało na łatwiejsze bronienie oskarżonego. Tak stało się właśnie w przypadku adwokata oskarżanego o pedofilię. K. co prawda zawiadomił policję, ale przy tym zaproponował podejrzanemu Nowaka jako pełnomocnika i obiecał załatwienie umorzenia postępowania przygotowawczego za 40 tysięcy.

"Rzeczpospolita" pytała Nowaka o tę sprawę, ale on zasłonił się tajemnicą adwokacką  i stwierdził, że sprawa „nigdy nie trafiła do sądu i zakończyła się na etapie postępowania przygotowawczego”.

za:niezalezna.pl

***

To on wylansował oszusta Lisińskiego. Teraz atakuje Jana Pawła II

Wczoraj na polskim rynku pojawiła się książka Ekke Overbeeka, holenderskiego dziennikarza, która uderza w Jana Pawła II. Dziennikarz, który był również ekspertem w reportażu TVN24 „Franciszkańska 3”, w przeszłości wypromował Marka Lisińskiego, który przez lata udawał ofiarę księdza pedofila, a który w ostatecznym rozrachunku okazał się kłamcą.Ekke Overbeek to Holender, który od lat mieszka w Polsce. O dziennikarzu zrobiło się głośno, gdy w 2013 r. opublikował książkę pt. „Lękajcie się”, w której opublikował wywiady z ofiarami księży pedofilów w Polsce. Wśród przypadków znalazł się też Marek Lisiński. Był jednym z 12. Dla niego był to zdecydowanie przełomowy moment w życiu, gdyż to właśnie po poznaniu Holendra postanowił kreować się na ofiarę. Założył również Fundację „Nie lękajcie się”. O tym, jaki wpływ miał na niego Holender, opowiadał zresztą w licznych wywiadach, w tym m.in. dla portalu TylkoTorun.pl.

– Jestem ofiarą księdza pedofila. Na swojej drodze spotkałem takich samych ludzi jak ja: skrzywdzonych, molestowanych i gwałconych przez osoby duchowne lub najbliższych. Nasze spotkania zaowocowały pomysłem powołania fundacji. Iskrę rozpalił we mnie Ekke Overbeek, holenderski dziennikarz, autor książki „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią”. Wtedy byłem pewien, że osób takich jak ja jest garstka. Dzięki fundacji zobaczyłem, jak bardzo się mylę – mówił Marek Lisiński.

Przez lata lewicowi aktywiści wierzyli Lisińskiemu w ciemno. Szerokiej opinii publicznej przedstawił się w 2019 r., kiedy swój film „Tylko nie mów nikomu” opublikował Tomasz Sekielski. Szczególnie mocno wspierała go Joanna Scheuring-Wielgus, dzisiejsza polityk Lewicy. Zresztą ona i Agata Diduszko-Zyglewska (jej mąż zasłynął „zmartwychwstaniem” podczas puczu w 2016 r., a ona sama jest dziś radną w Warszawie) zasiadały w radzie fundacji Lisińskiego, który był jej prezesem. O związkach politycznych może też świadczyć fakt, że Lisiński wystąpił nawet w spocie wyborczym posłanki. To właśnie w tym samym roku aktywista trafił do Watykanu i spotkał się z papieżem Franciszkiem, który nawet pocałował domniemaną ofiarę w rękę. Jego kłopoty zaczęły się jednak w czerwcu 2019 r., gdy dziennikarze opisali nieprawidłowości w finansach. Opisano, jak próbował on najpierw wyłudzić pieniądze od kurii płockiej i żądał odszkodowania za swoje domniemane krzywdy. Wtedy jego wersja zaczęła pękać. Wraz z liczbą wypowiedzi okazywało się, że jego wersje są niespójne. W mediach nadawał na Kościół i mówił, że nie udzielił mu wsparcia jako ofierze, a w oficjalnych pismach do hierarchów „dziękował za zaoferowaną” pomoc i oczekiwał jedynie pieniędzy. W 2019 r. jego fundacja została zamknięta. Co ciekawe, jednak do 2019 r. Marek Lisiński i Ekke Overbeek działali razem. Wspólnie występowali w programach atakujących Kościół i wtłaczali Polakom m.in. pogląd o tym, że w Polsce 7 proc. księży powinno okazać się pedofilami, bo tak było w innych krajach.

Z czasem jednak Lisiński okazał się oszustem. Jak to świadczy o warsztacie Ekke Overbeeka, który będąc dziennikarzem, dał się wkręcić Lisińskiemu? – Dla ofiar to byłby cios. Dla fundacji też. Dla książki już nie. Ona spełniła swoją rolę. Zależało mi, żeby pokazać, że problem pedofilii istnieje również w Polsce. Dziś mało kto w to wątpi. I to jest ogromna zmiana. Przypadek jednego człowieka tego nie zmieni – mówił Overbeek. To o tyle ciekawe stwierdzenie, bo ­Overbeek wygłaszał w dziedzinie pedofilii zgoła odmienne zdanie. Według wypowiedzi dla Onetu stwierdził, że reakcję społeczną w wielu krajach na Zachodzie wywołało opisanie drastycznego i pojedynczego przypadku.

Zdaniem wielu ekspertów obecna książka jest pisana pod z góry zaplanowaną tezę, która ma zrobić z papieża Jana Pawła II obrońcę pedofilów. Autor potraktował poważnie doniesienia obyczajowe składane przez współpracownika SB ks. Anatola Boczka, który funkcjonariuszom budował wizerunek kard. Adama Sapiehy jako dewianta seksualnego. Zdaniem historyków nawet funkcjonariusze służb PRL-owskich uznali te informacje za bezwartościowe i niewiarygodne.

W każdym razie nadal wsparcia autorowi udzielają dobrzy znajomi. Po emisji reportażu TVN24 Joanna Scheuring-Wielgus i Agata Diduszko-Zyglewska zorganizowały konferencję prasową domagającą się wyrugowania Jana Pawła II z przestrzeni publicznej.

Jacek Liziniewicz

za:niezalezna.pl


***

Prof. Żaryn: atak na Jana Pawła II jest spowodowany jego wielkością

Atak na Jana Pawła II jest spowodowany wielkością tego człowieka i tym, jak mocno jego pontyfikat skutkował uznaniem szeroko pojętych wartości chrześcijańskich jako atrakcyjnych dla ludzi – powiedział prof. Jan Żaryn.

W rozmowie z Radiem Maryja odniósł się do ataków na papieża Polaka i reportażu wyemitowanego przez TVN24.

Zaznaczył, że każde źródło, także pochodzące z aparatu bezpieczeństwa, jest informacyjnie pożyteczne dla historyków. Historyk jednak musi korzystać ze źródeł w jednym celu – aby dociekać prawdy. W przypadku tych dokumentów ważny jest warsztat historyka.  

„Podstawowa kwestia warsztatowa to przede wszystkim właściwe rozpoznanie twórcy dokumentów, czyli aparatu bezpieczeństwa, tego, jaką w PRL-u pełnił on rolę, w jaki sposób realizował cel, jakim było było prowadzenie ustawicznej walki z Kościołem katolickim. Chodzi przede wszystkim o te źródła, które dotyczą osobowych źródeł informacji, czyli dokumentację, która była pozyskiwana przez bezpiekę od tajnych współpracowników bądź w inny sposób. Służba Bezpieczeństwa nie interesowała się do końca tym, czy coś jest prawdą czy fałszem, tylko przede wszystkim zbierała informacje z planem wykorzystania ich lub ewentualnie czasowego niewykorzystywania, aby dane osoby kompromitować, szantażować, pozyskiwać do współpracy, czy też przekazywała w ramach wewnętrznych kompetencji do innych departamentów. Wszystkie takie reguły powinny być przez historyka rozpoznane, zanim w ogóle zdecyduje się na podjęcie tak wrażliwego tematu” – tłumaczył historyk.

Podkreślił, że w tym przypadku nie chodzi wcale o szukanie prawdy, tylko o atak na Jana Pawła II.

„Jest on spowodowany wielkością tego człowieka i tym, jak mocno jego pontyfikat skutkował uznaniem szeroko pojętych wartości chrześcijańskich czy cywilizacji chrześcijańskiej jako ewidentnie atrakcyjnych dla ludzkości i dla jednostki. W związku z tym, walcząc z cywilizacją europejską, chrześcijańską, zdecydowano się na podjęcie walki z autorytetem, który wyniósł te wartości do atrakcyjności dla ludzi, którzy poszukują Boga”.

Dodał, że bez oparcia w wierze i prawach Bożych człowiek staje się bardzo łatwym celem manipulacji. Dlatego pewne środowiska podejmują działania, aby wyrzucić wszelkie wartości z życia ludzi.

„Przy tej alternatywie cywilizacyjnej, w której żyjemy, bardzo wielu ludzi zdaje sobie sprawę, że nadal Kościół katolicki jest nosicielem i prawdy, i atrakcyjności życia ludzkiego. Tu jest chyba sedno tego ataku na Jana Pawła II. Lepiej zarządzać niewolnikami, którzy są poddani prawu stanowionemu opartemu na zmiennych pseudonormach, bo ulegają one ustawicznej dewastacji, niż zarządzać ludźmi, którzy maja suwerenność dzięki istnieniu praw Bożych. Jest to dość czytelne” – mówił profesor.

Dodał, że to ważne, aby historycy badali akta i abyśmy poznawali prawdę o przeszłości, nawet jeśli nie będzie ona łatwa.

za:opoka.org.pl/News/Polska/2023/prof-zaryn-atak-na-jana-pawla-ii-jest-spowodowany-jego

***

Raztinger i Wojtyła pod pręgierzem wrogów Kościoła

Wśród 125 kardynałów, składających 22 października 1978 r. na Placu św. Piotra homagium Janowi Pawłowi II, byli hierarchowie ze wszystkich kontynentów. Wśród nich znalazł się oczywiście 51-letni metropolita Monachium i Fryzyngi Joseph Ratzinger. Nowy papież miał okazję zetknąć się z nim podczas Vaticanum II, kiedy był on doradcą teologicznym metropolity Kolonii, kard. Josepha Fringsa.

W odróżnieniu od innych niemieckich hierarchów i teologów, którzy coraz bardziej brali kurs na rozbrat z Watykanem i Magisterium Kościoła, kard. Joseph Ratzinger bardzo pięknie i dogłębnie objaśniał treść pierwszej encykliki Jana Pawła II Redemptor hominis z 4 marca 1979 r.: „Temat prawdy i jej związku z wolnością potraktowany został na miarę jego wagi w świecie, który pragnie wolności, lecz traktuje prawdę jako roszczenie i przeciwieństwo wolności. W tym pierwszym wielkim tekście nauczania papieskiego ujawnia się też gorliwość ekumeniczna Jana Pawła II. (…) z tematyką Maryjną związane jest typowe dla Papieża ukierunkowanie chrześcijaństwa ku przyszłości. Więź Kościoła z Chrystusem nie jest, w oczach Ojca Świętego, przywiązaniem do przeszłości, patrzeniem wstecz, ale raczej więzią z Tym, który sam jest przyszłością, ofiaruje przyszłość i zaprasza Kościół do otwarcia się na nowe czasy wiary. Osobiste zaangażowanie, nadzieja oraz głębokie pragnienie, aby Pan zechciał nam ofiarować nową teraźniejszość wiary i pełni życia – nowe zesłanie Ducha Świętego – ujawniają się wyraźnie, gdy z serca Papieża płyną słowa: ‘Kościół naszej epoki z jeszcze większą zda się żarliwością, ze świętą natarczywością, powtarza ‘Veni, Sancte Spiritus! Przybądź, Duchu Święty!’ (Redemptor hominis, 18)”16.

Monachijski metropolita kard. Joseph Ratzinger towarzyszył Janowi Pawłowi II w pielgrzymce po Bawarii, w odwiedzinach 18 listopada 1980 r. dobrze znanego i bliskiego jego sercu Maryjnego sanktuarium w Altötting. Prawie zapadł już zmierzch, ponad 60 tysięcy wiernych szczelnie wypełniało wielki plac oraz przyległe uliczki i oświetlało listopadowy mrok światłem trzymanych w rękach zapalonych świec. Zwyczajem wszystkich tutejszych pielgrzymów pierwsze swe kroki Jan Paweł II skierował, w towarzystwie kard. Ratzingera, do niewielkiej, oktagonalnej Kaplicy Łask, gdzie od kilku wieków rezyduje słynąca łaskami Pani z Altötting. Mieszkanie ma podobne jak na Jasnej Górze – mało przestronne, nawet jeszcze mniejsze, urządzone w czarnym drewnie z bogatymi srebrnymi zdobieniami – tyle że Jej wizerunek nie jest tu namalowany, a wyrzeźbiony. Figurka z drewna lipowego mierzy 64 cm, została wykonana przez nieznanego artystę ok. 1330 r. Jest dziś poczerniała od dymu świec, stąd miano Czarnej Madonny. Sanktuarium w Altötting nazywane jest bawarską albo nawet niemiecką Częstochową. Kaplicę Łask otaczają krużganki, których ściany wprost toną w tysiącach wotywnych obrazków świadczących o podzięce wiernych za wysłuchanie próśb. Tutejsi pielgrzymi, chodząc po krużgankach wokół kaplicy, modlą się, nosząc na ramionach drewniane krzyże. Często obchodzą kaplicę na kolanach.

Następnego dnia, przed Eucharystią w Monachium, miejscowy metropolita kard. Joseph Ratzinger mówił: „Bawaria ma wielkie tradycje katolickiej wiary i katolickiego życia, sięgające dawnego Kościoła czasów przedkonstantyńskich, i zawsze, podczas wszystkich burz, które nią wstrząsały, okazywała się silna i żywotna. (…) Ale wiemy także, że Bawaria przyczyniła się do powstania kryzysu, jaki obecnie przeżywa wiara i Kościół”17.

Jan Paweł II przekonywał młodych w monachijskiej homilii o konieczności poszukiwania prawdy, o różnorodnych pokusach odstępstw od wiary, a tym samym od prawdy o Bogu i prawdy o człowieku. Użył porównania do żniwa, wyjaśniając, że „człowiek musi dojrzewać do Boga, a potem w samym Bogu, w Jego królestwie otrzymuje owoc swych zmagań i swej dojrzałości”. Prosił, by „nie poddawali się bezbożności, wykorzenianiu Boga z serca człowieka i społeczeństwa, i to w celu – jak się powiada – pełniejszej ‘humanizacji’ człowieka, to znaczy uczynienia człowieka w pełniejszym sensie człowiekiem oraz postawienia go niejako na miejscu Boga, ‘ubóstwienia’ go. Struktura ta jest jednakże nienowa i dobrze nam znana już od samego początku, od pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, a mianowicie pokusa, by ‘boskość’ (obrazu i podobieństwa Boga) nadaną człowiekowi przez Stwórcę zastąpić ‘ubóstwieniem’ człowieka skierowanym przeciw Bogu – i bez Boga, co dostrzega się w ateistycznych założeniach niektórych systemów współczesnych”18.

Ojciec Święty przestrzegał, że twierdzenie, iż można obyć się bez Boga, stanowi ucieczkę przed prawdą, która pociąga za sobą albo ucieczkę do własnego świata wewnętrznego (maksymalizacja doznań), albo do świata zewnętrznego (polityczne i społeczne utopie). Każda z tych dróg wiedzie na manowce.

Kilka godzin później, w dawnej rezydencji bawarskich królów – paradnym ociekającym przepychem kompleksie o dziesięciu dziedzińcach, w niegdysiejszej sali tronowej króla Ludwika I, odbyło się spotkanie Jana Pawła II z artystami reprezentującymi różne dziedziny sztuki oraz z dziennikarzami. Poprzedził je koncert muzyki poważnej, w którym wystąpił m.in. chór chłopięcy Regensburger Domspatzen z katedry w Ratyzbonie, prowadzony przez ks. kan. Georga Ratzingera, starszego brata monachijskiego kardynała.

Rok później kard. Joseph Ratzinger po raz trzeci usłyszał od Papieża propozycję przeniesienia się do Watykanu i wspierania go w pełnieniu posługi Piotrowej i tym razem już się nie ociągał. W ślad za nominacją z 25 listopada 1981 r. na prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Joseph Ratzinger uroczyście pożegnał się 8 lutego 1982 r. ze swą ukochaną monachijską diecezją oraz z małą ojczyzną Bawarią. Kilka dni później przeniósł się do Watykanu, a od 20 do 26 lutego prowadził w kaplicy Matyldy wielkopostne rekolekcje dla Ojca Świętego i Kurii Rzymskiej. Stał się najbliższym współpracownikiem Jana Pawła II i jednym z najbardziej oddanych.

„Jan Paweł II żył w bliskości Boga, nie opuszczając ludzi, z którymi się stykał – powie po latach gwinejski kardynał Robert Sarah (ur. 1945). – Z kardynałem Josephem Ratzingerem łączyło go przeogromne zaufanie, a jednocześnie obydwaj ci giganci zachowywali rozbrajającą pokorę. (…) Jana Pawła II zawsze zachwycała intelektualna głębia i oczywisty geniusz teologiczny Josepha Ratzingera. Kardynał zaś był zafascynowany zanurzeniem Jana Pawła II w Bogu. Ci dwaj Następcy Piotra mieli tę samą wizję wyzwań, jakie stały przed Kościołem: konieczność nowej ewangelizacji, dialog między wiarą i rozumem, walka z ‘kulturą śmierci’, jak to określił Jan Paweł II, i opór wobec wszelkich form ideologicznego ucisku, od komunizmu po liberalny relatywizm. Nade wszystko zaś chcieli nakłonić każdego z nas do budowania prawdziwego życia wewnętrznego”19.

Pytano nieraz w wywiadach kard. Josepha Ratzingera, czy Jan Paweł II nie dawał mu odczuć, że jest Niemcem, że pochodzi z narodu, który jarzmił jego naród. Odpowiedź była zawsze taka sama – zawsze rozmawiali serdecznie jak bracia, otwarcie i szczerze, okazując sobie wzajemny szacunek, słuchając uważnie jeden drugiego, licząc się ze zdaniem drugiego, respektując również opinie odmienne. Rozmawiali po niemiecku, bo Ojciec Święty wykorzystywał te spotkania dla nieustannego podtrzymywania znajomości tego języka, który – jak z dumą podkreślał kard. Joseph Ratzinger – był drugim po polskim, jakiego od swego ojca nauczył się Karol Wojtyła. Jan Paweł II z najwyższym podziwem mówił o prefekcie Kongregacji Nauki Wiary: znakomity teolog i mistrz wiary chrześcijańskiej.

Oprócz roboczych audiencji spotykali się też i z innych okazji, np. gdy niemiecki kardynał przybywał jako członek innych gremiów i był zapraszany na obiady lub śniadania. Jan Paweł II lubił bowiem rozmawiać przy stole, chętnie więc do wspólnego stołu zapraszał. Oprócz spraw związanych z Kościołem dyskutowali także o literaturze czy sztuce. Kardynał był pewien podziwu dla znajomości Jana Pawła II kultury obszaru niemieckojęzycznego.

Papież i prefekt Kongregacji Nauki Wiary, blisko ze sobą współpracując, naradzali się w trudnych sprawach, podejmowali niełatwe, odpowiedzialne, czasem bolesne decyzje, które nieraz budziły niezadowolenie pewnych grup czy środowisk. I tak np. 20 marca 1985 r. Jan Paweł II zatwierdził i polecił opublikować oświadczenie Kongregacji Nauki Wiary w sprawie książki franciszkanina Leonardo Boffa „Kościół: charyzmat i władza, esej z eklezjologii walczącej”, w którym podano, że zawarte w tej książce sformułowania wskazują na głębokie niezrozumienie wiary katolickiej w odniesieniu do Kościoła Bożego w świecie i mogą stanowić zagrożenie jej nauczania. „Interpretowanie – stwierdzono – rzeczywistości sakramentów, hierarchii, słowa i całego życia Kościoła w kategoriach produkcji i konsumpcji, monopolu, wywłaszczenia, konfliktu z blokiem hegemonicznym, zerwania i okazji do nierówności produkcji, prowadzącej do obalenia rzeczywistości religijnej, która będąc daleka od przyczynienia się do rozwiązania prawdziwych problemów, prowadzi raczej do destrukcji autentycznego sensu sakramentów i słowa wiary”.

W ślad za tym oświadczeniem brazylijski franciszkanin otrzymał zakaz nauczania i publicznych wystąpień. Boff nie zmienił jednak swego postępowania ani nie zrewidował głoszonych poglądów. Mało tego, w 1992 r. zrzucił habit, oświadczając, że rezygnuje z posługi duchownego. Ma życiową partnerkę i jest bardzo chętnie widzianym gościem na niemieckich uniwersytetach. Kardynała Josepha Ratzingera – Benedykta XVI uważał ponoć za swego największego wroga.

Podobnie bolesną sprawą, która wymagała rozwiązania, była kwestia abp. Marcela Lefebvre’a, który przez wiele lat odmawiał posłuszeństwa wobec Stolicy Apostolskiej. Choć ciążyła już na nim kara suspensy, zapowiedział on dokonanie 30 czerwca 1988 r. konsekracji nowych biskupów bez wymaganego mandatu apostolskiego. Czyniąc to, zerwałby ostatecznie jedność z Kościołem i postawiłby swoich licznych zwolenników w sytuacji schizmy, czyli rozłamu z Kościołem katolickim. Kard. Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, wysłał więc raz jeszcze telegram do abp. Marcela Lefebvre’a, wzywając go ponownie do przybycia do Rzymu i odstąpienia od swych zamiarów. Ponieważ abp Lefebvre tego nie uczynił, 1 lipca 1988 r. ogłoszony został dekret Kongregacji Biskupów o wynikających z art. kan. 1364 i art. kan. 1382 Kodeksu Prawa Kanonicznego prawnych skutkach jego ekskomuniki za działalność schizmatycką.

O przyjaźni, wielkim zrozumieniu, wierności Bożym nakazom i odpowiedzialności za targany wieloma burzami Kościół – co głęboko łączyło Jana Pawła II i kard. Ratzingera – świadczy wiele faktów z pontyfikatu Papieża Polaka. Kiedy w 1988 r. Jan Paweł II świętował 10-lecie na Stolicy Piotrowej, uroczystą Mszę św. dziękczynną z udziałem Jana Pawła II odprawił 30 października w Bazylice św. Piotra kard. Joseph Ratzinger. Chór i orkiestra Opery Narodowej z Monachium pod dyr. Wolfganga Sawallischa wykonały wówczas Missa Solemnis Ludwika van Beethovena.

Gdy latem 1992 r. Jan Paweł II przebywał w szpitalu i na rekonwalescencji, dowodzona przez kard. Josepha Ratzingera Kongregacja Nauki Wiary walczyła z propozycjami pewnych ustaw prawnych, z pomocą których próbowano już wtedy usankcjonować w różnych częściach świata, wbrew nauce Kościoła, „niedyskryminowanie osób homoseksualnych”. Już wtedy trwał w najlepsze, choć jeszcze nie tak jawnie jak dzisiaj, proces relatywizacji moralnej homoseksualizmu, a nawet jego pochwały i propagowania. Pociągnął on za sobą agresywną, niezwykle szkodliwą i bezwzględną promocję wszechogarniającej seksualizacji, której obecnie doświadczamy, oraz agresywnego wcielania zasad ideologii gender. Wyrazem dokonanego przez te środowiska marszu przez instytucje stało się uchwalenie w ostatnich latach w niektórych państwach aktów prawnych, które np. nakładają kary na rodziców niewyrażających zgody na edukację seksualną ich dzieci, będącą faktycznie moralną deprawacją nieletnich. Prawo takie jawnie sprzeciwia się Bożym prawom i prawowitej nauce Kościoła katolickiego, jak również po prostu zdrowemu rozsądkowi.

Kongregacja Nauki Wiary za czasów kard. Ratzingera z godną podziwu konsekwencją stała na straży czystości doktryny i odważnie reagowała na różne niebezpieczne odstępstwa. Niejednokrotnie zabrakło chyba jednak konsekwencji w ich tępieniu i nazywaniu rzeczy po imieniu, także w Kościołach lokalnych, co spowodowało później bezprzykładną napaść na księży i tsunami zarzutów o pedofilię duchownych. W październiku 1993 r. Jan Paweł II, w porozumieniu ze swoim najbliższym i zaufanym współpracownikiem kard. Josephem Ratzingerem, wezwał wszystkich biskupów do bezwzględnego zgłaszania Stolicy Apostolskiej informacji o przestępstwach pedofilskich dokonanych przez duchownych katolickich. Po USA podobne przypadki ujawnione zostały również w Irlandii i Niemczech. Jurysdykcja najcięższych przestępstw księży zabrana została Kongregacji ds. Duchowieństwa, a oddana kompetencji Kongregacji Nauki Wiary, na której czele stał „pancerny” kardynał Joseph Ratzinger – autentyczny strażnik wiary. Papież zobowiązał też poszczególne episkopaty, żeby opracowały konkretne wytyczne i normy postępowania, by nie dopuszczać do podobnych przypadków.

W krytykowaniu polskiego Papieża i niemieckiego prefekta celowali od wielu lat niemieccy hierarchowie oraz niemiecka prasa. Wspólnie chcieli złamać ich obu. Jednym ze środków prowadzących do tego celu była deklaracja 163 niemieckich profesorów teologów „O katolicyzm otwarty i przeciw katolicyzmowi opiekuńczemu”20 ze stycznia 1989 r. Zawierała ona poważne wpływy i inspiracje protestanckie, jak również liczne insynuacje skierowane przeciwko Janowi Pawłowi II. Władzę kościelną opisywała dla przykładu nie jako służbę czy poświęcenie, a w opresyjnych kategoriach „wykonywania”, „używania” i „nadużywania”. Ówczesny przewodniczący niemieckiego Episkopatu bp Karl Lehmann napisał wówczas w oświadczeniu, że dokument ten sugeruje taką formę autonomii teologii, która „uniemożliwia dostrzeżenie owego stosunku podporządkowania się Kościołowi i jego powadze, od czego zależy zrównoważona i rzeczywista rola służebna teologii”.

Kongregacja Nauki Wiary pod wodzą niemieckiego kardynała Josepha Ratzingera odpowiedziała na to 24 maja 1990 r. „Instrukcją o powołaniu teologa w Kościele”. Warto przytoczyć przenikliwy końcowy fragment tego dokumentu, gdyż trafnie charakteryzuje on znamionującą mentalność naszych czasów ideologię filozoficznego liberalizmu oraz konformizmu. Dzięki nieustannej propagandowej pracy mediów, w tym społecznościowych, stała się ona dzisiaj szaleńczo popularna: „Z niej wywodzi się skłonność do uważania, że dany osąd ma tym większą wartość, im bardziej jest samodzielny i indywidualny – czytamy w Instrukcji. – W ten sposób wolność myśli przeciwstawia się autorytetowi tradycji, uważanej za przyczynę zniewolenia. Nauka, która została przekazana i przyjęta przez ogół, z góry staje się podejrzana, a wartość prawdy w niej zawartej jest kontestowana. Dochodzi do tego, że rozumiana w ten sposób wolność sądu liczy się bardziej aniżeli sama prawda. Tak więc mamy tu do czynienia z czymś zupełnie innym niż słuszna potrzeba wolności, rozumianej jako brak przymusu i stanowiącej niezbędny warunek do lojalnego poszukiwania prawdy. W imię tej potrzeby Kościół zawsze głosił, że ‘nikt nie może być wbrew sobie zmuszony do przyjęcia wiary’.

Nacisk świadomie manipulowanej opinii publicznej i jej konformizm także nie pozostają bez wpływu. Często sprzecznym modelom propagowanym przez środki społecznego przekazu usiłuje się przypisać wartość normatywną i rozpowszechnia się przekonanie, że Kościół powinien wypowiadać się tylko na temat tych problemów, które opinia publiczna uważa za ważne, i w takim duchu, jaki jej odpowiada. Na przykład, Urząd Nauczycielski mógłby zabierać głos w kwestiach gospodarczych i społecznych, jednak powinien zostawić indywidualnemu osądowi sprawy dotyczące moralności małżeńskiej i rodzinnej”21.

Na zachodzie Europy, ale szczególnie ostro i nieprzyjemnie w Niemczech, Jan Paweł II ostro krytykowany był nie tylko za „autorytaryzm”, ale i za „triumfalizm”, za który uważano tam jego udział w wielkich uroczystościach katolickich. Uznawano to wręcz za przeszkodę w dialogu ekumenicznym i nakazywano mu skromne prowadzenie dialogu. „Ale przecież właśnie to czynię co dzień z ludźmi, których spotykam. Czynię to podczas wizyt apostolskich. (…) Czyż nie są dialogiem przygotowania do podróży, sama podróż?” – odpowiadał na te zarzuty Jan Paweł II w jednym z wywiadów.

Nieżyciowa i skostniała była zdaniem niemieckich krytykanckich komentatorów, coraz bardziej podszytych nieskrywaną niechęcią wobec Papieża Polaka, jego mocno zakorzeniona w Piśmie Świętym niezgoda na aborcję i eutanazję. Podobnie nie do przyjęcia była w kręgach promujących i praktykujących w chorym zapamiętaniu seksualną rozwiązłość adhortacja apostolska Jana Pawła II Vita consecrata. W kontekście płynących z całego obszaru niemieckojęzycznego coraz bardziej natarczywych żądań zniesienia celibatu jako reliktu przeszłości, dopuszczenia kobiet do święceń kapłańskich, a rozwodników żyjących w nowych niesakramentalnych wiązkach do Komunii św., kompletnie niezrozumiałe były papieskie słowa ze wspomnianej adhortacji o „starożytnym stanie dziewic Bogu poświęconych, którego istnienie w chrześcijańskich wspólnotach jest poświadczone od czasów apostolskich”, czy też o tym, że dobrowolna przecież czystość celibatariuszy i dziewic stanowi „wyraz oddania się Bogu niepodzielnym sercem”.

Za pontyfikatu Jana Pawła II ukazało się nowe, uwspółcześnione wydanie Katechizmu Kościoła Katolickiego, którego brzmienie Papież zatwierdził 25 czerwca 1992 r. Dzień później kard. Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary i szef Komisji, która opracowała nowe kompendium doktryny katolickiej, przedstawił na konferencji prasowej cel i znaczenie nowego Katechizmu. Był on owocem sześcioletniej pracy dwunastoosobowej Komisji, złożonej z kardynałów i biskupów, powołanej przez Papieża jeszcze w 1986 r., a wspieranej przez Komitet Redakcyjny, który tworzyło siedmiu biskupów diecezjalnych, specjalistów w zakresie teologii i katechezy. W prace włączony został też Sekretariat, złożony z pracowników Kongregacji Nauki Wiary.

W książce „Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II uzasadniał: „Katechizm był nieodzowny, ażeby całe bogactwo nauki Kościoła po Soborze Watykańskim II otrzymało nową syntezę i nowe niejako ukierunkowanie. Nie dałoby się tego osiągnąć bez Katechizmu Kościoła powszechnego (…). Katechizm stał się na rynkach księgarskich całego świata bestsellerem. Widać, jak wielkie jest zapotrzebowanie na taką – jakby się mogło zdawać – niepopularną lekturę. Zainteresowanie Katechizmem nie ustaje. Stoimy wobec jakiejś nowej rzeczywistości. Świat zmęczony ideologiami otwiera się w stronę prawdy”.

Kard. Ratzinger, szef Komisji przygotowującej nową wersję Katechizmu, zwrócił uwagę, że niektórzy – w znacznej mierze chodziło o ludzi mediów oraz krytyków Kościoła – sprowadzili Katechizm do „katalogu grzechów”, spłycając tym jego wymowę i znaczenie. Prefekt przekonywał, w sposób niezwykle sugestywny i frapujący, odsłaniający jego własną fascynację teologią i umiłowanie Boga, że książka ta jest czymś znacznie więcej i traktuje o czymś znacznie głębszym. Słuchając jego pełnej zachwytu argumentacji, trudno doprawdy uwierzyć, że mówi o niecieszącym się powszechnym uznaniem – m.in. ze względu na ów „spis przewin” – katechizmie. W ujęciu kard. Josepha Ratzingera Katechizm Kościoła Katolickiego jawił się tymczasem jako wielki, życzliwy przyjaciel każdego współczesnego, nie tylko wierzącego, w którym można odnaleźć wiele cennych drogowskazów.

„Po upadku ideologii problem człowieka, problem moralny, staje dziś przed nami w całkiem nowej postaci – mówił prefekt Kongregacji. – Co winniśmy czynić? Dzięki czemu życie staje się sprawiedliwe? W jaki sposób możemy zapewnić sobie i całemu światu przyszłość, w której będzie warto żyć? Katechizm podejmuje te pytania i dlatego jest książką interesującą wszystkich, sięga daleko poza ścisłe środowisko teologów i ludzi Kościoła. Może wzbudzać zainteresowanie przede wszystkim dlatego, że nie odzwierciedla jakiejś dowolnie wybranej opinii prywatnej, głoszonej przez tego czy innego autora, ale formułuje swoje odpowiedzi czerpiąc z wielkiego wspólnotowego doświadczenia Kościoła wszystkich wieków”. Kard. Joseph Ratzinger zwrócił uwagę na jeszcze jedną ogromnie ważną rzecz: „[Katechizm] mówi o człowieku, ale u jego podstaw leży przekonanie, że pytania o człowieka nie można odrywać od pytania o Boga. Nie sposób mówić poprawnie o człowieku, jeśli nie mówi się jednocześnie o Bogu; o Bogu jednak nie możemy mówić poprawnie, jeśli On sam nam nie powie, kim jest. Dlatego wskazań moralnych, które przynosi Katechizm, nie wolno odrywać od tego, co mówi on o Bogu i o Jego obecności w naszej historii. Katechizm należy czytać jako całość”.

W ramach rozwijającej się dzięki marszowi przez instytucje ideologii gender również sprawa praw kobiet zaczęła być wykrzywiana i prezentowana coraz śmielej z pozycji lewackich i liberalnych. Szczególnie prowokacyjnie została rozegrana w obchodzonym w 1994 r. Roku Rodziny dla propagowania środków zdolnych ograniczyć tempo przyrostu demograficznego: antykoncepcji, sterylizacji, aborcji, eutanazji. Liberalno-lewackie oraz feministyczne kręgi przy wsparciu naukowców o tej samej orientacji światopoglądowej oraz zaprzężonych do farmaceutycznego biznesu lekarzy dążyły z całych sił do demontażu katolickiej „teologii ciała” i związanej z nią moralności. Przy pomocy propagandowych, zmasowanych ataków medialnych lansowano przeróżne metody antykoncepcji, dezawuując kompletnie naturalne metody regulacji poczęć, wyśmiewając je jako „średniowieczne” oraz sprowadzając rolę kobiety do obiektu zaspokajania potrzeb seksualnych – swoich oraz mężczyzny albo i kobiety także.

Atak na rodzinę pod egidą światowych organizacji, które postanowiły wytoczyć wojnę Papieżowi i Kościołowi, trwał w najlepsze. Kard. Paul Poupard, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury, napisał wówczas, że „autentyczne duszpasterstwo inteligencji jest wolne od wszelkich nieuzasadnionych kompleksów niższości w stosunku do nauki i ukazuje twórczą moc wiary w postawie wolności, prawdy i miłości”. Kard. Alfonso López Trujillo, szef Papieskiej Rady ds. Rodziny, przedstawił z kolei liczącą 500 stron publikację „Naturalne metody oznaczania płodności: autentyczna alternatywa”, przekonując, że jest to skuteczna i zarazem etyczna opcja wobec szerzonych na masową skalę praktyk antykoncepcyjnych i antynatalistycznych. Jednoznaczna deklaracja padła w tej kwestii również ze strony Papieskiej Akademii Obrony Życia.

Ponieważ w tym czasie Jan Paweł II był na rekonwalescencji po niedawnym pobycie w szpitalu, na froncie walki trwał także w jego imieniu wierny współpracownik i przyjaciel kard. Joseph Ratzinger. Prefekt Kongregacji Nauki Wiary musiał opublikować w wielu językach dokument odnoszący się do etycznych aspektów tzw. izolowania macicy, czyli jej usuwania. Kwestia ta, niegdyś marginalna, zaczynała stawać się wówczas alarmującą, gdyż coraz powszechniej stosowano ten zabieg jako jeden ze sposobów antykoncepcji. Stanowisko Kongregacji nie pozostawiało wątpliwości: całkowite usunięcie macicy, której skutkiem jest trwała niepłodność, jest moralnie dozwolone jedynie w przypadku poważnego uszkodzenia tego organu w następstwie porodu lub cesarskiego cięcia lub ze względu na „bezpośrednie, poważne zagrożenie życia lub zdrowia matki”. Usuwanie macicy lub jej tzw. izolowanie (podwiązanie jajowodów) „w celu uniknięcia ewentualnych przyszłych zagrożeń związanych z poczęciem dziecka” jest zaś niedopuszczalne, albowiem praktyki te należą „do moralnej kategorii sterylizacji bezpośredniej”.

2 kwietnia 1995 r. gościła Ojca Świętego rzymska parafia Matki Bożej Pocieszenia, która świętowała 50-lecie erygowania. Tak się składało, że pokaźnych rozmiarów kościół parafialny Santa Maria Consolatrice al Tiburtino, wzniesiony w latach 1942–45, był od 1977 r. kościołem tytularnym kard. Josepha Ratzingera. Jan Paweł II nazwał wtedy prefekta Kongregacji Nauki Wiary swoim „znakomitym współpracownikiem” i powiedział znamienne słowa: „Gdy wymawiam nazwisko kard. Ratzingera, przychodzi mi na myśl encyklika Veritatis splendor, a także Evangelium vitae”. Chodziło o medialny ostrzał, jaki po publikacji obu tych dokumentów, traktujących o nienaruszalności ludzkiego życia, padł w kierunku ich obu z liberalno-lewackich dział. To właśnie kard. Joseph Ratzinger był konsultantem obu tych encyklik i to on później prezentował je dziennikarzom w watykańskim biurze prasowym Sala Stampa.

Kiedy w czerwcu 2001 r. prefekt Kongregacji Nauki Wiary obchodził 50. rocznicę święceń kapłańskich, Jan Paweł II wyraził mu z tej okazji ogromną wdzięczność: „Niespełna dwadzieścia lat temu poprosiłem, aby Ksiądz Kardynał poświęcił się jej [pracy na rzecz Stolicy Apostolskiej – przyp. JS] całkowicie jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Od tamtego czasu Ksiądz Kardynał nie szczędził swych intelektualnych i moralnych sił, by w całym świecie katolickim szerzyć nauczanie wiary i obyczajów i ich strzec (por. Konstytucja apostolska Pastor Bonus, 48), popierając jednocześnie badania mające na celu coraz głębsze zrozumienie wiary, aby w świetle słowa Bożego można było dać właściwą odpowiedź na nowe problemy wynikające z rozwoju nauki i samego społeczeństwa (por. tamże, 49).

W pełnieniu tego urzędu apostołowie Piotr i Paweł z największą mocą inspirują kapłańskie życie i posługę Księdza Kardynała na rzecz Kościoła powszechnego. (…) W sposób szczególny dziękuję za ducha pokory i wyrzeczenia, który zawsze wyróżniał działalność Księdza Kardynała. (…) pragnę wyznać, że owo duchowe oddanie, zawsze okazywane Następcy Piotra, było i jest dla mnie pokrzepieniem w codziennym trudzie mojej posługi Chrystusowi i Kościołowi”22.

Jakże znamiennym jest w świetle tego listu fakt, że kard. Ratzinger został w 2003 r. legatem Jana Pawła II na majowe obchody 750. rocznicy kanonizacji św. Stanisława w dawnej arcybiskupiej metropolii kard. Karola Wojtyły. Ponieważ Ojciec Święty był już bardzo schorowany i nie mógł przybyć osobiście, wysłał z tą misją, jakże ważną dla niego jako sukcesora św. Stanisława Biskupa i Męczennika, swego wypróbowanego i zaufanego przyjaciela.

Kilka miesięcy później, kiedy z okazji 25. rocznicy wyboru Jana Pawła II na Stolicę Piotrową zorganizowane zostało przez Kolegium Kardynalskie czterodniowe spotkanie poświęcone posłudze i nauczaniu Papieża Polaka, prowadził je właśnie kard. Joseph Ratzinger, wtedy już też dziekan Kolegium Kardynałów. Padły wówczas z jego ust bardzo ważne słowa: „Dziękujemy Panu, że dał nam takiego pasterza, który w czasach zamętu i niebezpieczeństw umacnia nas, swoich braci, w wierze. Teraz, gdy tak wielu rezygnuje z podążania za Panem, bo Jego słowo wydaje się zbyt trudne, Jan Paweł II mówi nam wszystkim: ‘Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga’ (J 6,68–69). Cały pontyfikat Ojca Świętego zdaje się służyć urzeczywistnianiu tych słów i tej decyzji”23.

Przed Mszą św. jubileuszową 16 października 2003 r. składający Janowi Pawłowi II życzenia kard. Joseph Ratzinger powiedział: „Wasza Świątobliwość wziął na siebie krytyki i zniewagi, budząc jednak wdzięczność i miłość i przyczyniając się do upadku murów nienawiści i obcości”.

Gdy Jan Paweł II już coraz bardziej niedomagał, tracił sprawność ruchową, dziekan Kolegium Kardynałów przejmował wiele jego obowiązków. Jakże symptomatyczna była scena, która rozegrała się w Wielki Piątek 2004 r. podczas wieczornej liturgii, kiedy Papież nie mógł już sam podejść do krzyża, by go adorować. Wtedy kard. Joseph Ratzinger podszedł do niego z krzyżem, podając mu go do ucałowania.

Rok później Jan Paweł II był już całkiem u kresu swych sił. W Wielki Piątek siedział w prywatnej kaplicy podczas Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum. Na szyi miał czerwoną stułę, obiema dłońmi trzymał pokaźnych rozmiarów krzyż, przytulając policzek do pasyjki. Tekst rozważań do nabożeństwa w 2005 r. napisał kard. Joseph Ratzinger. Jego słowa wstrząsnęły ludźmi na całym świecie, do których przekaz szedł na żywo za pośrednictwem telewizji i radia. Szczególnie boleśnie i dramatycznie zabrzmiały te zdania: „Panie, Twój Kościół często wydaje się być tonącą łodzią, łodzią, która z każdej strony nabiera wody. Na Twoim polu widzimy więcej chwastów niż pszenicy. Ubrudzone odzienie i twarz Twojego Kościoła wprawiają nas w zakłopotanie. A jednak to my sami je ubrudziliśmy! To my zdradzamy cię raz za razem, po wszystkich naszych górnolotnych słowach i szerokich gestach. Miej miłosierdzie dla swojego Kościoła; także w nim ciągle trwa upadek Adama. Gdy upadamy, pociągamy Cię na ziemię, a szatan śmieje się, bo ma nadzieję, że już nie podniesiesz się z tego upadku; ma nadzieję, że pociągnięty w dół upadkiem Twojego Kościoła pozostaniesz leżący i bezsilny. Ale Ty podniesiesz się ponownie. Ty podniosłeś się, powstałeś i możesz także nas podnieść. Ratuj i uświęć swój Kościół. Ratuj i uświęć nas wszystkich”24.

Wieczorem, podczas Liturgii Wigilii Paschalnej w Bazylice św. Piotra, Ojciec Święty przemówił do wiernych, ale ustami kard. Ratzingera: „prowadzeni przez liturgię prosimy Pana Jezusa, aby świat zobaczył i uznał, że dzięki Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu to, co było zburzone, zostało odbudowane, to, co się postarzało, odnawia się, wszystko zaś powraca piękniejsze niż przedtem do swej pierwotnej doskonałości”25.

Kiedy wieczorem 1 kwietnia stan Jana Pawła II gwałtownie się pogorszył, przybył do niego dziekan Kolegium Joseph Ratzinger. Czuwał przy Papieżu także następnego dnia, 2 kwietnia 2005 r., kiedy ten odchodził już do Domu Pana. Obecny był również wtedy, gdy kard. kamerling Eduardo Martínez Somalo dokonywał ceremoniału stwierdzenia śmierci Papieża.

Msza św. pogrzebowa Jana Pawła II sprawowana była 8 kwietnia pod przewodnictwem kard. Josepha Ratzingera, który przepełniony wzruszeniem mówił w homilii: „Pozostaje w naszej pamięci niezapomniany widok, jak w ostatnią Niedzielę Wielkanocną swego życia naznaczony cierpieniem Jan Paweł II jeszcze raz ukazał się w oknie Pałacu Apostolskiego i po raz ostatni udzielił błogosławieństwa Urbi et Orbi. Możemy być pewni, że nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi”.

Kolejki do grobu Papieża w Grotach Watykańskich zaczęły ustawiać się od dnia pogrzebu. „Już tamtego dnia – powie potem Joseph Ratzinger już jako Benedykt XVI – czuliśmy unoszącą się woń jego świętości, a Lud Boży na różne sposoby okazywał swoją cześć dla Jana Pawła II”26. Dlatego dobry miesiąc po pogrzebie, 13 maja 2005 r., w 24. rocznicę zamachu na Jana Pawła II, Benedykt XVI zezwolił na natychmiastowe wszczęcie procesu beatyfikacyjnego swego „umiłowanego poprzednika”, z pominięciem wymaganego pięcioletniego okresu od śmierci kandydata do chwały ołtarzy. Takie było bowiem pragnienie milionów wiernych na całym świecie, a poza tym także on sam był ponad 20 lat świadkiem świętości papy Wojtyły.

Piętnaście lat później, w 2020 r., już jako papież senior wyjaśni swą tamtą decyzję obszerniej: „Gdy papież Jan Paweł II umierał, plac Piotra był pełen ludzi, młodych przede wszystkim, którzy chcieli po raz ostatni spotkać się ze swym papieżem. Nigdy nie zapomnę chwili, w której arcybiskup Sandri podał wiadomość o zgonie papieża. Nie zapomnę przede wszystkim chwili, w której wielki dzwon św. Piotra zaczął głosić to orędzie. W dniu pogrzebu Ojca Świętego można było zobaczyć mnóstwo plakatów z napisem ‘Santo subito’. Było to wołanie, które dochodziło z wszystkich stron dzięki spotkaniu z Janem Pawłem II. Nie tylko na Piazza, ale w różnych kręgach intelektualistów dyskutowano nad pomysłem nadania Janowi Pawłowi II tytułu ‘Wielki’”27.

19 grudnia 2010 r. Benedykt XVI podpisał dekret o heroiczności cnót Papieża Polaka. Uznany też został formalnie, oficjalnie jeden z tysięcy cudów uzdrowienia, które po śmierci Jana Pawła II dokonały się na całym świecie za jego wstawiennictwem. Do szczegółowego zbadania wybrano przypadek francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre Normand ze Zgromadzenia Małych Sióstr, wyleczonej cudownie z choroby Parkinsona, na którą cierpiał także Ojciec Święty.

Beatyfikacja odbyła się 1 maja 2011 r. w Niedzielę Miłosierdzia, a dokonał jej z wielkim uduchowieniem, pietyzmem i żarliwym, przyjacielskim uczuciem Benedykt XVI. W homilii powiedział: „Chciałbym (…) podziękować Bogu za osobiste doświadczenie długoletniej współpracy z Papieżem Janem Pawłem II. Już wcześniej miałem możliwość poznania i docenienia jego osoby, lecz od 1982 roku, gdy wezwał mnie do Rzymu na Prefekta Kongregacji Nauki Wiary, przez kolejne 23 lata mogłem być przy nim i coraz bardziej go podziwiać. Moja posługa była wspierana jego głęboką duchowością i bogactwem jego intuicji. Zawsze uderzał mnie i budował przykład jego modlitwy: zanurzał się w spotkaniu z Bogiem, pomimo rozlicznych trudności jego posługiwania. A potem świadectwo jego cierpienia: Pan pozbawiał go stopniowo wszystkiego, lecz on pozostawał skałą, zgodnie z wolą Chrystusa. Jego głęboka pokora zakorzeniona w intymnym zjednoczeniu z Chrystusem pozwoliła mu dalej prowadzić Kościół i dawać światu jeszcze bardziej wymowne przesłanie, i to w czasie, gdy topniały jego siły fizyczne. W ten sposób doskonale zrealizował on powołanie każdego kapłana i biskupa: bycia jednym z Chrystusem, z Tym, którego codziennie przyjmuje i ofiaruje w Eucharystii. Błogosławiony jesteś, umiłowany Papieżu Janie Pawle II, ponieważ uwierzyłeś”28.

Kiedy 18 maja 2020 r. świętowano w polskim (i nie tylko w polskim) Kościele 100. urodziny Karola Wojtyły – Jana Pawła II, Benedykt XVI, wtedy już papież senior, napisał piękny tekst na tę okazję. Dał w nim wyraz nie tylko znajomości życiowej drogi swego poprzednika, towarzyszącego jej kontekstu historycznego, ale też cech charakteru i motywów dokonywanych przez Wojtyłę wyborów. Szczególnie ważny wydaje się następujący fragment rozważań Benedykta XVI: „Gdy kardynał Wojtyła 16 października 1978 r. został obrany następcą świętego Piotra, Kościół znajdował się w sytuacji dramatycznej. Obrady soborowe przedstawiano publicznie jako spieranie się o samą wiarę, która w ten sposób wydawała się pozbawiona swego charakteru nieomylnej i nienaruszalnej pewności. Tak na przykład pewien bawarski proboszcz sytuację tę scharakteryzował w następujących słowach: ‘Na koniec wpadliśmy w błędną wiarę’. To poczucie, że nic już nie jest pewne, że wszystko można kwestionować, podsycał jeszcze sposób przeprowadzania reformy liturgii. Na koniec wydawało się, że także w liturgii można wszystko tworzyć samemu. Paweł VI energicznie i zdecydowanie doprowadził do końca sobór, jednak po jego zakończeniu stawał przed coraz trudniejszymi problemami, które na koniec postawiły pod znakiem zapytania sam Kościół. (…)

Tak więc na nowego papieża czekało rzeczywiście zadanie, mówiąc po ludzku, niemal niewykonalne. Już na pierwsze wejrzenie okazało się jednak, że Jan Paweł II budził nowe zachwycenie się Chrystusem i Jego Kościołem. Najpierw jego słowa na rozpoczęcie pontyfikatu, zawołanie: ‘Nie lękajcie się! Otwórzcie, rozwierajcie szeroko drzwi Chrystusowi!’. Ten ton charakteryzował zresztą cały jego pontyfikat i uczynił go wyzwalającym odnowicielem Kościoła. Stało się tak dlatego, bo nowy papież pochodził z kraju, w którym recepcja soboru była pozytywna. Decydujące było nie powątpiewanie we wszystko, lecz radosna odnowa wszystkiego”29.

Zagrożenia Kościoła powszechnego, o których pisze Benedykt XVI, wymykały się uwadze większości Polaków w chwili wyboru, bo sami cierpieliśmy pod jarzmem komunizmu i mieliśmy własne zagrożenia, inne od europejskich. Niemniej wybór naszego rodaka na tron Piotrowy również nam dawał ogromną nadzieję – i tę nadzieję spełnił. Niestety nie na zawsze, ale to byłoby chyba niemożliwe…

Jubileuszowy list z 2020 r. Benedykt XVI zakończył słowami podziwu, które dziś wielu obecnym wiernym mogą dodawać siły i otuchy, stanowiąc potwierdzenie ich własnych przeżyć i obserwacji: „Prawdą jest, że w Janie Pawle II uwidoczniły się nam wszystkim moc i dobroć Boga. W czasie, kiedy Kościół na nowo cierpi napór zła, jest on dla nas oznaką nadziei i pewności”.

Jolanta Sosnowska

za:www.fronda.pl
***

Uchwała broniąca dobrego imienia Jana Pawła II przyjęta!

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zdecydowanie potępia medialną, haniebną nagonkę, opartą w dużej mierze na materiałach aparatu przemocy PRL, której obiektem jest Wielki Papież - św. Jan Paweł II najwybitniejszy Polak w historii - głosi uchwała przyjęta przez Sejm. Za uchwałą głosowało 271 posłów, 43 przeciw było, od głosu wstrzymało się 4 posłów.    Jego słowa i czyny demonstrowały i budziły miłość do Ojczyzny, wspierając czynnie naród polski w dążeniach do odzyskania wolności i niepodległego bytu państwowego. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zdecydowanie potępia medialną, haniebną nagonkę, opartą w dużej mierze na materiałach aparatu przemocy PRL, której obiektem jest Wielki Papież- św. Jan Paweł II najwybitniejszy Polak w historii

– napisano w uchwale.

Jak podkreślono, jest to "próba skompromitowania Jana Pawła II materiałami, których nie odważyli się wykorzystać nawet komuniści".

    "Święty Jan Paweł II zajmuje szczególne miejsce w historii Polski i Europy. Jego zdecydowane upominanie się o prawo naszej ojczyzny do wolności wśród narodów Europy, Jego praktyczna obrona praw naszego narodu uczyniły Ojca Świętego najważniejszym z ojców niepodległości Polski" – głosi uchwała Sejmu ustanawiająca rok 2020 Rokiem Jana Pawła II przyjęta zaledwie cztery lata temu niemal jednogłośnie, ponad politycznymi podziałami

– wskazano.

    Myśli zawarte w Jego nauczaniu pozostają ważnymi wskazówkami w zakresie kształtowania życia społecznego. "Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm"; te słowa Papieża Polaka, wypowiedziane w gmachu Sejmu w roku 1999, stają się współcześnie niestety coraz bardziej aktualne

– zaznaczono w uchwale.

za:niezalezna.pl/477810-cel-skompromitowanie-jana-pawla-ii-sejm-w-uchwale-potepia-medialna-haniebna-nagonke

***

„Wyciągnęli karty z czytników i udają, że ich nie ma“. Wyjątkowe tchórzostwo PO podczas głosowania w obronie Jana Pawła II

Około 114 posłów Koalicji Obywatelskiej postanowiło udawać, że nie ma ich na sejmowej sali obrad podczas głosowania nad uchwałą w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II. "Nie chcą poprzeć, ale brak odwagi, by zagłosować przeciw" - skomentował na Twitterze poseł PiS Radosław Fogiel. Tylko jedna posłanka PO postanowiła zachować twarz.

Dziś Sejm przyjął uchwałę w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II. Dokument jest odpowiedzią na wymierzony w papieża Polaka atak lewicowo-liberalnych mediów. Chodzi o reportaż TVN 24, w którym zarzuca się Karolowi Wojtyle ukrywanie pedofilów w Kościele. Za uchwałą głosowało 271 posłów, 43 przeciw było, od głosu wstrzymało się 4 posłów.

"Wyjątkowe tchórzostwo"

Co ciekawe, w trakcie głosowania nad całością projektu z sali Sejmowej "zniknęło" ok. 114 posłów Koalicji Obywatelskiej. Jak przekazał na Twitterze poseł PiS Radosław Fogiel - wyciągnęli oni z czytników elektronicznych karty potwierdzające ich obecność w sali. Najprawdopodobniej chodziło o uniknięcie później pytań, dlaczego taką, a nie inną decyzję podjęli.

"Wyjątkowe tchórzostwo Platformy w głosowaniu nad uchwałą w sprawie dobrego imienia św. Jana Pawła II - wyciągnęli karty z czytników i udają, że ich nie ma. Nie chcą poprzeć, ale brak odwagi, by zagłosować przeciw. Warto odnotować chwalebny wyjątek"

- napisał na Twitterze Fogiel. Wspomnianym wyjątkiem była Joanna Fabisiak, która jako jedyna podeszła do sprawy normalnie. "Reszta się przestraszyła prywatnej stacji telewizyjnej…" - skomentował z kolei wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.

Skąd pewność?

Głosowanie nad uchwałą w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II odbyło się o 17:34:49. Zaledwie nieco ponad minutę później, wszyscy z nieobecnych polityków Koalicji Obywatelskiej cudownie pojawili się znów na swoich miejscach. Dowodem na to jest zapis głosowania nad kolejnym punktem - projekcie uchwały w sprawie upamiętnienia błogosła

za:niezalezna.pl
***

„Coś ty Polakom zrobił, Janie Pawle…”. Wstrząsający wiersz Marcina Wolskiego

Coś ty Polakom zrobił, Janie Pawle,

że Cię łajdacy szkalują tak nagle,

łasząc się pierwej...

Gdy na podstawie starych akt ubeckich

dzieci agentów dawnych służb sowieckich

plują codziennie.

Pamiętam wasze twarze, tak skupione,

wpatrzone w Ciebie jak w świętą ikonę,

te komplementy i te fotografie,

których zrachować nawet nie potrafię...

Świat nam się zmienia, chociaż nie za bardzo,

gdy jego piękno miesza się z ohydą.

Bo kiedy maski i łuski opadną,

święty staje się świętszym,

gnida nadal gnidą.

za:niezalezna.pl/477721-cos-ty-polakom-zrobil-janie-pawle-wstrzasajacy-wiersz-marcina-wolskiego-dzis-w-gpc

***
Dopóty istnieje ten świat i zgoda Jego Stwórcy na działania Szatana, będą zwodzenia i - niestety - zwodzeni.                Biedni ludzie-nasi blizni wszak...
kn



Copyright © 2017. All Rights Reserved.