Wstępny wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu szefa KRRiT Macieja Świrskiego
Posłowie koalicji rządzącej złożyli w czwartek w Sejmie wstępny wniosek o postawienie szefa KRRiT Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Podpisało się pod nim 185 posłów.
Jak poinformował na konferencji Piotr Adamowicz (KO), wniosek został wcześniej złożony do marszałka Sejmu.
Wniosek dotyczy trzech segmentów: blokowania ok. 300 mln zł z abonamentu dla publicznego radia i telewizji, blokowania koncesji dla nadawców prywatnych: TVN, TVN24, Radia Tok FM, Radia Zet. Trzecia grupa zarzutów dotyczy niewykonywania badań statystycznych dotyczących oglądalności stacji telewizyjnych w Polsce – powiedział Adamowicz.
Dodał, że zarzutów jest 11.
Maciej Świrski nie przekazał pieniędzy mediom publicznym, tlumacząc to ich nielegalnym i siłowym przejęciem. „Neowładze” tych mediów nie zostały do tej pory wpisane do rejestru KRS.
Zgodnie z ustawą o Trybunale Stanu wstępny wniosek Marszałek Sejmu kieruje do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która wszczyna postępowanie. Osoba, której dotyczy wniosek, ma prawo do złożenia pisemnych wyjaśnień w terminie 30 dni od dnia jego otrzymania.
za:wnet.fm
***
M. Świrski o zarzutach koalicji rządzącej: Nie mogliśmy przekazać pieniędzy z abonamentu osobom, które nie mają umocowania prawnego
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Maciej Świrski, odpiera zarzuty stawiane mu przez polityków koalicji rządzącej. W czwartek złożyli oni wstępny wniosek o postawienie go przed Trybunał Stanu. Najważniejszy zarzut w nim zawarty dotyczy blokowania środków z abonamentu dla mediów publicznych.
Maciej Świrski podkreślił, że nie może przekazać tych środków osobom, które nie mają umocowania prawnego do tego, by zarządzać mediami publicznymi.
– Krajowa Rada nie zgadza się na bezprawne zmiany w mediach publicznych. W naszej opinii to bezprawie nie może trwać. Musi być przywrócony stan prawa, a ustawy nie zostały zmienione, które obowiązywały 20 grudnia. To, co się wydarzyło, jest działaniem całkowicie bezprawnym. W związku z tym nie mogliśmy przekazać pieniędzy z abonamentu osobom, które faktycznie rządzą mediami publicznymi, ale nie mają umocowania prawnego, stąd przekazaliśmy kwoty abonamentowe do depozytu sądu, bo jeżeli jest spór czy osoba, która zgłasza się po pieniądze publiczne, jest umocowana prawnie, czy też nie, to rozstrzygają sądy. Nie możemy tego zrobić, bo jeżeli byśmy to zrobili, to właśnie byłby powód do stawiana nas przed Trybunałem Stanu – wyjaśnił.
W ocenie Macieja Świrskiego koalicja rządząca chce zmusić Krajową Radę Radiofonii i Telewizji do działania pod swoje dyktando oraz milczenie. Wniosek o Trybunał Stanu dla Macieja Świrskiego zostanie poddany analizie, a następnie trafi do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.
O postawieniu przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przed Trybunałem Stanu decyduje Sejm bezwzględną większością głosów w obecności połowy ustawowej liczby posłów.
za:www.radiomaryja.pl
***
Trybunał Stanu dla szefa KRRiT? "Jeżeli by mnie skazano, byłoby to złamanie prawa"
- Trybunał Stanu nie może mi nic zarzucić, bo wszystko jest legalne. Jeżeli by mnie skazano, byłoby to złamanie prawa - mówił na antenie Telewizji Republika przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski, komentując wniosek wystosowany przez epikę Tuska. - Ten wniosek jest próbą zastraszania KRRiT oraz mnie - dodał.
W czwartek Piotr Adamowicz (KO) reprezentujący grupę 185 posłów, którzy podpisali się pod wnioskiem o Trybunał dla Świrskiego, poinformował, że dokument wraz z materiałem dowodowym liczy 285 stron. "Wniosek dotyczy trzech segmentów: blokowania około 300 mln zł z abonamentu dla publicznego radia i telewizji, blokowania koncesji dla nadawców prywatnych: TVN, TVN24, Radia TOK FM, Radia ZET. Trzecia grupa zarzutów dotyczy niewykonywania badań statystycznych dotyczących oglądalności stacji telewizyjnych w Polsce" – powiedział.
Wniosek w sprawie postawienia przed TS może złożyć w Sejmie prezydent lub co najmniej 115 posłów. Wniosek trafia do sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Komisja przedstawia Sejmowi sprawozdanie z prac wraz z wnioskiem o pociągnięcie do odpowiedzialności przed TS lub o umorzenie postępowania.
Pytany o sprawę przez Danutę Holecką na antenie Telewizji Republika przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski zaznaczył, że jest historykiem i "gdy jakiś tyran mówi, że będzie coś realizował, traktuję poważnie słowa tyrana".
- To były zapowiedzi jeszcze z czasów kampanii wyborczej. Jestem w doborowym towarzystwie, gdyż w trakcie kampanii wymieniano, że przed Trybunałem Stanu postawiony zostanie pan premier Mateusz Morawiecki, pan Jarosław Kaczyński i ja
- przypomniał.
Trzy z zarzutów dotyczą nieprzekazywania mediom publicznym środków z abonamentu w czasie, kiedy władzę przejęła koalicja 13 grudnia, a konkretniej od stycznia do kwietnia 2024 r.
- Ten wniosek jest próbą zastraszania KRRiT oraz mnie. Moja cecha jest taka, że słabo daję się przestraszać. Nie jest tak, że nie przekazuję abonamentu. KRRiT podjęła uchwałę nr 40 w kwietniu mówiącą o tym, że ponieważ istnieje niewyjaśniona sytuacja właścicielska, kto jest reprezentantem spółek medialnych publicznych, nie może przekazywać pieniędzy bezpośrednio do spółek, ponieważ zabrania tego prawo. Zdecydowaliśmy się, żeby przekazywać pieniądze do depozytu sądowego. Te pieniądze tam są, na kontach prowadzonych przez ministra finansów i są cały czas w gestii państwa, są zaopiekowane
- wyjaśnił, dodając, że "spółki nie mają bezpośrednio do nich dostępu, dopóki nie zgłosi się do nich osoba uprawniona, którą sąd za taką uzna".
- To wynika z prostej procedury, że jeżeli jest jakiś spór, to jedyną instytucją, która może go rozstrzygnąć, jest sąd. To jest spór na poziomie podstawowym: czy likwidacja mediów publicznych jest możliwa w świetle polskiego prawa
- mówił Świrski.
Jak podkreślił, chaos prawny doprowadza do kompletnej anarchii.
- Tego, co się wydarzyło z mediami publicznymi, obywatele nie powinni lekceważyć. W tej chwili konstytucja nie obowiązuje
- zaznaczył.
Przypomniał również, że sam nie jest politykiem i nie ma żadnych ambicji politycznych.
- Trybunał Stanu nie może mi nic zarzucić, bo wszystko jest legalne. Jeżeli by mnie skazano, byłoby to złamanie prawa
- powiedział.
za:niezalezna.pl