Prawo czy bezprawie
Aresztowania, dochodzenia prokuratorskie, akty oskarżenia i komisje śledcze oraz towarzyszące im medialne kampanie dyskredytujące ludzi, wobec których obowiązuje domniemanie niewinności, stały się niemal codziennością w czasach rządów premiera Donalda Tuska i jego koalicjantów.
Pod hasłem „rozliczenia” swoich poprzedników ministrowie i politycy podejmują decyzje, które wzbudzają zdecydowany sprzeciw nie tylko w środowiskach opozycji ale także wśród niezależnych intelektualistów, naukowców i prawników.
Kwestia łamania prawa przez władze państwowe i polityków była przedmiotem debaty podczas XIV Kongresu Polska Wielki Projekt, zatytułowanej „Prawo, czy bezprawie?”
Jej uczestnikami byli prawnicy akademiccy: prof. Jan Majchrowski i prof Ryszard Piotrowski oraz byli politycy, a obecnie publicyści i analitycy: Marek Jurek – były marszałek Sejmu i europoseł, oraz Jan Rokita były minister i poseł kilku kadencji.
Uczestnicy dyskusji analizowali niektóre aspekty polityki rządu Donalda Tuska, nie tylko w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, oraz przykłady spektakularnego łamania praworządności oraz norm konstytucyjnych. Prawnicy wskazywali na zasadniczą zmianę interpretacji prawa przez polityków rządzącej koalicji oraz towarzyszące jej opinie niektórych prawników całkowicie odbiegające od kanonu jurysprudencji, która obowiązuje w katedrach uniwersyteckich. Jako przykład wskazywali publiczne wypowiedzi autorytetu prawniczego Uniwersytetu Warszawskiego, profesora Sadurskiego, który w stosunku do byłego ministra używa określenia: „domniemany przestępca Romanowski”. Czyli prawnik, de facto normę domniemania niewinności unieważnia.
Tę normę, który należy do sfery tych norm kulturowych, które nazywamy fundamentem naszej cywilizacji. A zatem mamy do czynienia z aktem barbarzyństwa. Pojawia się dzisiaj w Polsce LOGIKA REWOLUCJI zgodnie z którą nasi wrogowie są wyjęci spod prawa. Żadne normy, w praktyce, wobec nich nie obowiązują. To jest przewrót, który w istocie unieważnia pojęcie praworządności i ustanawia inny porządek, który premier Tusk nazwał „demokracja walcząca”.
Dlatego minister sprawiedliwości dzisiaj mówi: „tak mamy problem, musimy go rozwiązać ale podstawę prawną znajdziemy”. W praktyce to oznacza, że jeśli nie znajdą to zamówią taką opinię prawną, która stworzy brakującą podstawę i opisze zgodnie z oczekiwaniami zamawiającego.
Zdaniem uczestniczących w debacie prawników akademickich następuje obecnie odwrócenie pojęć, które jest równoznaczne ze zmianą cywilizacyjną przeprowadzaną równocześnie także w innych sferach życia jak kultura i edukacja.
Z kolei Jan Rokita analizując przykłady łamania praworządności przez rząd Donalda Tuska zwrócił uwagę na źródła tego zjawiska, które znajdują się poza polską sceną polityczną, a które można umiejscowić zarówno w Brukseli jak i w innych stolicach państw Unii Europejskiej. Jego teza sprowadza się do takiej oto konstatacji, że na Zachodzie rozprawa z konserwatywną prawicą jest naczelnym celem politycznym elit liberalno-lewicowych i Tusk działa w Polsce w tym samym kierunku, mając pełne poparcie tych mocodawców, kosztem praworządności i elementarnej sprawiedliwości.
Śledząc kolejne wystąpienia w tej debacie, warto bardziej szczegółowo przeanalizować podstawowe tezy wypowiedzi byłego marszałka Sejmu, Marka Jurka, który wedle opinii
niektórych historyków, jako jeden z autorów Deklaracji Ideowej Ruchu Młodej Polski, należy do grona historycznych fundatorów nowoczesnej prawicy w Polsce.
Na wstępie wyraził przekonanie, że w chwili obecnej musimy sobie jako Polacy odpowiedzieć na pierwsze zasadnicze pytanie: czy chcemy mieć nadal własne państwo polskie, czy nie. Czy wystarczy nam kierownicza rola elit politycznych w Brukseli gdzie już jest realizowana rzeczywista ustrojowa rewolucja, która obejmuje już także Polskę. Rewolucje zaczynają się od aktów bezkrwawych, ale potem utopia zderza się z rzeczywistością, z oporem, i zaczyna się przemoc przy użyciu siły państwa. Na Zachodzie i w Polsce już ta przemoc jest widoczna. Na miejsce demokracji konstytucyjnej, gdzie władza jest ograniczona literą prawa i obyczajem wchodzi demokracja jakobińska, której wzorzec wywodzi się z czasów rewolucji we Francji z końca XVIII wieku.
Marek Jurek podkreśla, że do tej pory władza była rozproszona między instytucje
Demokratyczne, a obie strony procesu politycznego wzajemnie uznawały swoje prawa do działania politycznego oraz negocjowania rozwiązań problemów społecznych w ramach zakreślonych przez konstytucję oraz ustawy sejmowe. Dziś władza realizuje inną praktykę rządzenia: robimy to co zapowiadaliśmy i to jest nasza legitymacja dla naszych decyzji, bo wyborcy nas wybrali. To jest nasza podstawa prawna, czyli wola nasza i naszych wyborców. Gdy np.minister Nowacka słyszy zarzuty, że jej decyzje nie mają podstawy prawnej odpowiada właśnie w ten sposób.
Granice wyznacza wola polityczna, a nie prawo. Zasada legalizmu jest ignorowana niejako wprost. Równocześnie Tusk i jego ministrowie oświadczają, że na wszystko co robią mają ekspertyzy prawne, a decyzje Trybunału Konstytucyjnego, prezes Sądu Najwyższego i tzw. „neosędziów” są nieważne, bo tak premier „rozumie prawo” i tak napisali mu jego prawnicy.
Zatem to nie normy konstytucyjne i powołane do tego instytucje państwowe, ale prawnicy pracujący na zlecenie rządu zakreślają ramy prawne działania rządu.
Zdaniem byłego marszałka Sejmu Marka Jurka, to jest właśnie zasadnicza różnica między dezynwolturą PIS u Jarosława Kaczyńskiego, a tym co robi obecna koalicja rządowa i premier Tusk.
Poprzednia większość sejmowa i rząd PIS-u zmierzali do zrealizowania wartości konstytucyjnych nawet wówczas, gdy metody zastosowane w tym celu mogły – z prawnego punktu widzenia – budzić wątpliwości. Artykuł 30 naszej Konstytucji wskazuje na przed konstytucyjne źródła prawa, a więc także wartości chronione przez Konstytucję RP z 1997 r. Wśród nich naczelne miejsce zajmuje przyrodzona, czyli przynależna automatycznie każdemu od chwili poczęcia godność człowieka.
Odwołując się do historii Polski powojennej, czyli PRL, Marek Jurek wskazuje, że poprzednia władza dążyła słusznie do przerwania tej niechlubnej pamięci instytucjonalnej sądownictwa, które nigdy nie oczyściło swych szeregów z konformizmu i negatywnych „standardów”. Były one oparte na fatalnym założeniu, że wszyscy sędziowie są profesjonalistami i że „takie były czasy” iż przynależność do PZPR, czy wykonywanie poleceń partii komunistycznej były nieuniknione. a poza tym wiadomo… geopolityka, czyli realna sowiecka dominacja. Konformizm wobec komunistycznej władzy jawi się tu, jako naturalne, oczywiste usprawiedliwienie dla sprzeniewierzenia niezależności sędziowskiej i sprawiedliwości. Usprawiedliwienie tego wszystkiego co we wstępie do konstytucji jest opisanie jako czasy, kiedy godność człowieka i prawa człowieka były poniewierane także przy współudziale wymiaru sprawiedliwości. Prawicowej koalicji chodziło o przywrócenie, czy raczej stworzenie sądownictwa godnego nie PRL-u, tylko niepodległej Polski.
Warto przypomnieć, że negatywna ocena stanu wymiaru sprawiedliwości nie była rezultatem retoryki politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Tezę, iż „sądownictwo polskie jest w stanie upadku” ogłosił TVN już przed wieloma laty (po procesie mafii pruszkowskiej). Tak, to „WOLNE MEDIA” czyli, „najwyższy autorytet” nowoczesnej Polski, tak stwierdził.
W ocenie Marka Jurka rzeczywiste intencje obecnego rządu Tusk pokazał w czasie wiecu protestacyjnego, który – jeszcze jako lider opozycji – zwołał aby otwarcie zakwestionować i odrzucić wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2022 roku. Wyrok potwierdzający nadrzędność polskiej Konstytucji nad prawem UE. Tusk kwestionował w ten sposób potwierdzenie przez organ do tego powołany i uprawniony oczywistego zapisu polskiej Konstytucji, oraz wcześniejsze z 2006 roku orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie traktatu akcesyjnego. Polska podpisała traktat o przystąpieniu do UE dlatego, że nie zawierał on zaprzeczenia prymatu polskiej Konstytucji. Innymi słowy traktat nie ustanawia supremacji ustaw parlamentu UE nad porządkiem konstytucyjnym w Polsce i nie zaprzecza w ten sposób suwerenności naszego państwa. Ta podstawowa norma konstytucyjna została zanegowana przez obecnego premiera. Oświadczył on, że konstytucja jest podporządkowana ustawom i innym regulacjom UE – bo ma takie przekonanie.
Były marszałek Sejmu Marek Jurek zwraca uwagę, że to o co robi koalicja rządowa, to nie jest walka o praworządność, tylko kolejne etapy rewolucji, czyli obalenia siłą politycznych decyzji, dotychczasowego porządku prawnego.
Dotyczy to na przykład praw rodziny, czyli artykuł 40, czy praw wychowawczych – artykuł 72. Otwarcie zanegowana i całkowicie odrzucona przez rząd Tuska została kluczowa wartość konstytucyjna – ochrona życia.
I nie chodzi tylko o metody walki z tymi wartościami, czyli np. zwalczanie przez zastraszanie lekarzy, którzy nie chcą zabijać dzieci nienarodzonych, chodzi o coś więcej.
Oto Minister Nowacka mówi do dzieci szkolnych na temat poprzedniego rządu: „wam historycy z Instytutu Pamięci Narodowej chcieli pisać podręczniki!”. Ten niby zarzut, to nie jest tylko kuriozum. To jest realizacja celu politycznego obecnej władzy. Podobnie jak w przypadku Muzeum Historii II Wojny, chodzi o eliminację politycznie niepoprawnych bohaterów naszej historii narodowej. Tu chodzi o zakwestionowanie zapisanej w preambule Konstytucji zasady wdzięczności wobec poprzednich pokoleń Polaków i obowiązku przekazania narodowej tradycji bez politycznej doraźnej cenzury.
Marek Jurek podkreśla, że te i podobne decyzje rządu są równoznaczne z zanegowaniem podstawowych norm i wartości naszej Konstytucji. I to jest właśnie ta podstawowa różnica pomiędzy dezynwolturą rządu Prawa i Sprawiedliwości, a działalnością wywrotową rządu Tuska.
Aby tę falę bezprawia powstrzymać trzeba zbudować konsensus polityczny większości parlamentarnej, która będzie gotowa odbudować fundament niepodległego państwa polskiego na wartościach solidarnościowo – wojtyliańskich.
Konieczne jest stworzenie rządu, który musi respektować konstytucyjną zasadę, że działać może tylko w granicach swoich kompetencji, ściśle zakreślonych przez konstytucję i sejmowe ustawy.
To czego dziś jesteśmy świadkami pokazuje, że obecne władze nie zamierzają tej zasady respektować.
W trakcie debaty Marek Jurek zwracał także uwagę na jeszcze jeden aspekt polityki Donalda Tuska i jego rządu.
Przed laty w literaturze przedmiotu stosowano pojęcie „demokracja afrykańska”. Dotyczyło zjawiska widocznego w czasie tak zwanej dekolonizacji w Afryce, polegającego na tym, że po pierwszych wyborach w niepodległym państwie, zwycięzcy skutecznie eliminowali konkurencję polityczną, która przegrała wybory. W następnych wyborach ona już nie startowała. W tej chwili w Polsce na razie mamy demokrację jakobińską, w której władza nie uznaje mandatu opozycji mimo, że w ustroju demokratycznym obie strony należą do tej samej wspólnoty politycznej państwa polskiego.
W takim systemie demokratycznym opozycja ma gwarantowane prawa do działania których nie wolno łamać. Ta zasada jest dzisiaj odrzucona, a Tusk realizuje eksperymenty polityczne łamiąc prawo i naruszając praworządność. Ale szczególnie ważne w tej sytuacji jest to, że takie działanie rządu jest możliwe tylko dzięki wsparciu zagranicznych instytucji, które pomogły wygrać wybory przeciwnikom PIS–u. Użyte zostały w tym celu sankcje polityczne wobec Polski, jak np szantaże finansowe i bezprawne zablokowanie należnych nam funduszy z Unii Europejskiej. Marek Jurek jest przekonany, że to mogło skłonić część wyborców do poparcia koalicji przeciwników PIS. Pewność siebie Tuska i jego zaplecza wynika z silnego poparcia zagranicznego, której daje mu impet i poczucie bezkarności.
Funkcjonariusze i politycy UE stosowali już te metody represji wobec krajów wschodniej flanki w czasie pierwszego kryzysu migracyjnego w latach 2014/ 2015. Stosowano sankcje wobec państw, które broniły granic UE. Pojawiły się wówczas nowe interpretacje prawa, które utożsamiają zakazy w obszarze bezpieczeństwa państwa z naruszaniem praw i wolności obywatelskich. Pojawiła się i jest stosowana klasyczna demagogia wedle której zakazy krzywdzą ludzi i trzeba je zlikwidować w imię wartości nadrzędnych, oraz ograniczać coraz bardziej kompetencje instytucji państwowych na rzecz np. politycznie poprawnych organizacji pozarządowych. Wszystko to dzieje się w imię praw człowieka i równocześnie kosztem praworządności i zapisów traktatów europejskich.
Nie jest zatem kwestią przypadku, że w parlamencie europejskim pojawiła się już opinia, iż skoro respektujemy prawo człowieka do swobodnego przemieszczania się to tzw. nielegalna imigracja jest rzekomo pojęciem absurdalnym. A więc mamy już do czynienia z marksizmem internacjonalistycznym, czyli dążeniem do zniesienia granic i likwidacji naturalnych wspólnot narodowych i państwowych w celu realizacji nowej utopii. Do tego potrzebna jest delegitymizacja granicy jako takiej i kompetencji państwa w tym zakresie oraz suwerennej władzy państwowej.
Niezależnie od przywołanych wyżej opinii uczestników debaty na temat prawa i bezprawia w pod rządami obecnej koalicji rządowej, warto brać pod uwagę właśnie ten kontekst.
Wsparcie polityczne ze strony polityków UE dla Donalda Tuska i jego polityki wobec opozycji, także w zakresie praworządności, jest ściśle związane z ich politycznym priorytetem jakim jest marginalizacja i eliminacja prawicowej opozycji w krajach Unii Europejskiej, która stoi na przeszkodzie realizacji ideologicznej, ponadnarodowej utopii oraz skrywanych w jej cieniu interesów oligarchii europejskiej oraz globalnych korporacji.
Krzysztof Baranowski
za:afirmacja.info