Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Skręcanie wyborów – czyli dolewanie benzyny do ognia. Uśmiechnięta władza przed niczym się nie cofnie

Przez chwilę wydawało się, że szybkie gratulacje złożone prezydentowi-elektowi Karolowi Nawrockiemu przez Ursulę von der Leyen oraz inne kurtuazyjne gesty liderów całego świata właściwie wyjaśniają i pieczętują sprawę. A przecież

także różnica głosów, chociaż w procentach nieduża, to jednak w liczbach bezwzględnych spora.

Minęło kilka dni i, gdy już się wydawało, że po wyborach polityczny pożar będzie przygasał w sposób naturalny, to nagle pojawili się piromani z kanistrami z benzyną i zaczęli nią chlustać na żarzące się węgle, tak żeby znowu w niebo buchnęły płomienie. 

Tu w forpoczcie – Roman Giertych i Tomasz Lis. 
Podważanie wyników, zarzuty fałszerstw, ataki na tzw. Aplikację Mateckiego – próbuje się w tych szarżach wyciągnąć, co tylko się da, nie zwracając nawet uwagi na to, czy jest w tym sens, czy go nie ma.
Ważne, żeby ogień emocji u „silnych razem” buchał. 
Przy czym nie przeszkadzają tu nawet okoliczności wskazujące na to, iż zarzut „fałszerstwa” jest absurdalny – jak choćby w wypadku jednej z komisji, w której omyłkowo zamieniono liczby głosów kandydatów, lecz w której to komisji nie było nawet męża zaufania sztabu Karola Nawrockiego. 

Do sprawy odniósł się premier Tusk, pisząc na platformie X w taki sposób, jakby chciał studzić emocje. 
W moim odczuciu nie studzi, lecz gra na wyczekanie, a nawet cichcem podgrzewanie tematu. 
Czy należy sprawę bagatelizować – wiedząc, iż zarzut „sfałszowania wyborów” jest bzdurny? 
Czy faktycznie – jak chcą niektórzy – ten ogień podsycany benzyną płonie jedynie dla efektu, by zaraz przygasnąć pod ciężarem faktów?
Przestrzegał bym przed takim myśleniem. 
Owszem, póki co scenariusz rumuński jeszcze nam na poważnie nie grozi – ale z podkreśleniem słowa „jeszcze”. 
Doświadczenie ostatniego półtora roku w Polsce wskazuje, że uśmiechnięta władza przed niczym się nie cofnie. 
Tym bardziej, gdy dla wszystkich jest oczywiste, że ziemia usuwa się jej spod nóg – nie tylko runął plan na dalszy ciąg kadencji, ale jeszcze chwieje się koalicja. 
A przecież wiedzą ludzie z ekipy Tuska i Bodnara, że za wszystkie bezprawne działania prędzej, czy później przyjdzie im odpowiedzieć. 

Tomasz Łysiak

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.