Homoherezja w natarciu. Ks. Puzewicz kwestionuje nauczanie Kościoła w sprawie homoseksualizmu
„Miałem taki sen, byłem w niebie. Pan Jezus zaprosił mnie do tradycyjnego obchodu po Włościach Niebieskich. I zobaczyłem. Najpierw była piękna sala z samymi kobietami. Były młodsze i starsze, całkiem szczupłe i nie całkiem szczupłe, z jasnymi włosami i brunetki. Kim są? – zgadywałem. A Pan Jezus, który nadal umie czytać w ludzkich myślach bez wahania wyjaśnił: „To lesbijki. Moje siostry lesbijki”. W drugiej sali, nie wiedzieć czemu różowej, byli z kolei sami mężczyźni, nastoletni i posiwiali, łysi i rozczochrani z bujnymi fryzurami. Już się domyślałem, ale Pan Jezus mnie uprzedził: „Tak, dobrze myślisz, to moi bracia geje!” W trzeciej i czwartej sali, sami już czujecie, towarzystwa były mieszane, damsko – męskie, w trzeciej byli biseksualiści, a w czwartej osoby o niezgodnej z biologiczną tożsamości płciowej (zwane jako transgenderyczne i transseksualne). Uff!
Pan Jezus nadal czytał w moich myślach i zagadnął z uśmiechem – „Niezgodne z tradycją? I z Pismem Świętym? Wiem, to moja specjalność! Od dwóch tysięcy lat.”
I na koniec wycieczki zapytał; „Zostajesz?” A ja, zgodnie z sumieniem, odrzekłem: „Panie Jezu, gdzie Ty, zawsze i ja!”
Piękne, nieprawdaż? Tyle, że zupełnie niezgodne z nauczaniem Kościoła. Akt homoseksualny, tak jak samookaleczenie jest grzechem ciężkim. Biblia, ale także Tradycja Kościoła są tu całkowicie jednoznaczne. I sny, nawet jeśli przyśnią się one księdzu Puzewiczowi, nie mogą tego zmienić. A ksiądz jest, jako żywo od tego, by nauczać tego, czego naucza Kościół, a nie tego, co mu się przyśni. A nauka Kościoła jest jasna. Mężołożnicy nie odziedziczą Królestwa niebieskiego – napisał św. Paweł.
Nie zamyka to im oczywiście drogi do nieba. Ale najpierw muszą się nawrócić, i powstać z grzechu (a dokładniej wciąż na nowo – jak każdy – z niego powstawać), żałować za niego, walczyć z nim. Tak jak każdy z nas ze swoim grzechem. Geje i lesbijki w niebie będą tam zatem dlatego, że walczyli ze swoją skłonnością, że podnosili się z niej. I niestety wpisy takie jak księdza Puzewicza wcale im w tym nie pomagają. Kapłan ten bowiem przekazuje im, że ich grzech nie ma znaczenia, że Pismo Święte i Kościół nie mają znaczenia, a liczy się tylko to, co się przyśniło jakiemuś księdzu.
Trudno w tej sytuacji nie zadać pytania biskupowi miejsca księdza Puzewicza, czyli arcybiskupowi Budzikowi, czy zamierza on tolerować sytuację, w której jego ksiądz zupełnie otwarcie odrzuca nauczanie Kościoła i pogrąża się w homoherezji, narażając na niebezpieczeństwo zbawienie osób homoseksualnych?
Tomasz P. Terlikowski
Redakcja Fronda.pl
za:http://wirtualnapolonia.com (kn)
Czy to - powiedzmy - osłabienie intelektualne?
Czy zadanie do wykonania wewnątrz Kościoła?...
Zreszta nie to jedno.
kn