Batalia o tytuł jednego z tygodników prędko się nie zakończy. Mimo zmiany nazwy przez wydawców pisma „wSieci” prezes spółki Gremi Media Grzegorz Hajdarowicz nie zamierza wycofać powództwa. Sąd Okręgowy w Warszawie XX Wydział Gospodarczy uznał, że nazwa tygodnika „wSieci” może naruszać interesy wydawnictwa Gremi Media (dawniej Presspublica), które dysponuje subdomeną „W sieci opinii”. I zdecydował ze skutkiem natychmiastowym, że do czasu zakończenia procesu pismo nie może ukazywać się pod dotychczasową nazwą.

Tygodnik postanowił więc zmienić tytuł – kolejny numer ma się ukazać już jako „Sieci”. Reakcja drugiej strony była natychmiastowa. Spółka kierowana przez Hajdarowicza uważa, że działalność tygodnika o zbliżonym tytule naraża ją na straty. Wczoraj Grzegorz Hajdarowicz wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że nie zamierza rezygnować z powództwa ani z walki o prawa do tytułu, który jego zdaniem ściśle wiąże się z należącą do niego subdomeną. „Pomimo wyroku sądu, Fratria [spółka wydająca tygodnik „wSieci” – przyp. red.] po ponad trzech miesiącach zamiast szanować prawo zamierza je ominąć, posługując się tytułem ’Sieci’. W żadnym państwie prawa, na szczęście również w Polsce, kradzież praw intelektualnych nie może być bezkarna. Nie można produkować Roleksików, Coca Colki ani e-padów. Tworzenie nazw łudząco podobnych do istniejących to zwykła kradzież” – napisał Hajdarowicz.

W tej sprawie obradował wczoraj zespół parlamentarny ds. obrony wolności słowa. Poseł Adam Kwiatkowski (PiS), przewodniczący zespołu, wydał oświadczenie, w którym sprzeciwił się „eliminacji z przestrzeni publicznej wszelkich medialnych inicjatyw krytycznych wobec obecnej władzy”.

Zakaz wydawania tygodnika pod dotychczasową nazwą obowiązuje do czasu wydania orzeczenia w sprawie. Jak wskazał wczoraj na posiedzeniu zespołu parlamentarnego Michał Karnowski, wiceprezes spółki Fratria, kara za każdy dzień używania tej nazwy wynosi tysiąc złotych. Dlatego wydawcy uznali, że tymczasowo pismo będzie miało inny tytuł.

Redaktor naczelny tygodnika Jacek Karnowski jest przekonany, że decyzja sądu ma wątłe podstawy. – W tym sporze po jednej stronie mamy nas, tytuł zarejestrowany przez sąd, spółkę działającą na jasnych i przejrzystych zasadach, na drugiej szali leży strona internetowa, właściwie podstrona, która jest szerzej opinii publicznej nieznana – ocenił w Sejmie Jacek Karnowski.

Dziennikarze tygodnika przekonywali, że są dyskryminowani za przekaz niezgodny z prorządowym. Argumentowali, że władza finansuje wybrane media prywatne i przeznacza miliony złotych na wsparcie mainstreamowych tytułów poprzez zamieszczanie w nich reklam. Krzysztof Feussette, publicysta tygodnika, ocenił, że poza Telewizją Trwam nie ma dziś kanału telewizyjnego, który by informował niezgodnie z linią przekazu partii rządzącej.

Michał Karnowski zwrócił uwagę, że mimo iż główne media w Polsce chętnie i obszernie potrafią zajmować się ograniczaniem wolności słowa za naszą wschodnią granicą, to analogicznych mechanizmów nie dostrzegają we własnym kraju. Trudno się z tym nie zgodzić – sztandarowy przykład takiego traktowania to Telewizja Trwam.

Posłowie uczestniczący w pracach zespołu parlamentarnego sprzeciwili się „metodom pozwalającym zablokować praktycznie każdą niewygodną dla władzy nową inicjatywę medialną”. Zwrócili się również z apelem do sądu o jak najszybsze zdjęcie zabezpieczenia w postaci zakazu używania dotychczasowego tytułu tygodnika oraz o pilne rozpatrzenie pozwu.



Paulina Gajkowska



za:www.naszdziennik.pl (pkn)