Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Grzegorz Strzemecki - Wypróbujcie to na szczurach

Już ponad pięć lat temu bez wiedzy i zgody obywateli rząd przyjął genderyzm jako państwową ideologię („GPC”, 21–22.09.2013 r.) i pod jej kątem zmienia prawo i instytucje państwowe oraz szkoli urzędników, aby mogli wprowadzać ją w praktyce. Warto zapoznać się z tym, czego uczy się na tych szkoleniach, żeby wiedzieć, według jakich kryteriów instytucje państwowe będą postrzegały i rozstrzygały nasze sprawy.

W tym celu najlepiej sięgnąć do źródeł, oczywiście opracowanych ze stosownym namaszczeniem Unii Europejskiej. Niniejszy opis oparty jest na materiałach szkoleniowych autorstwa Macieja Dudy pt. „Od feminizmu do teorii queer” w ramach unijnego projektu „Zasada równości szans w projektach PO KL”, datowanych na 11 kwietnia 2011 r. i z nich pochodzą wszystkie cytaty.

Genderyzm to rewolucyjna ideologia wyzwolenia z „ucisku” norm moralno-obyczajowych i biologiczno-psychologicznych. Jej istotną częścią jest zniesienie naturalnych ograniczeń nakładanych na człowieka przez jego płeć. Tak jak kursy marksizmu zwykle zaczynały się od opisu historii ludzkości widzianej jako walka klas, tak kurs genderyzmu rozpoczyna się od feminizmu ukazującego historię w perspektywie walki płci i walki o wyzwolenie kobiet. Potem następuje „uwalnianie” człowieka od jego biologicznej płci.

Performatywny bełkot

Kurs nie ukazuje całości genderyzmu, skupiając się na teorii gender amerykańskiej filozof, feministki i lesbijki Judith Butler. Dowiadujemy się, że gender to „tworzony w sposób performatywny (czyli poprzez wykonywanie różnych czynności) zespół cech i zachowań, ról płciowych i stereotypów przypisywanych kobietom i mężczyznom przez społeczeństwo i kulturę. […] Inaczej gender nazywa się społeczno-kulturową tożsamością płci”.

Za tą przemądrzałą frazeologią, która ma nas intelektualnie onieśmielić, kryje się proste stwierdzenie, że jeśli kobieta (biologiczna) zachowuje się po kobiecemu (według przyjętych społecznych norm i oczekiwań), to ma gender, czyli mówiąc po ludzku – sposób bycia kobiety.

Pojęcie „gender” jest tak ważne dlatego, że Butler postuluje oderwanie i uniezależnienie gender od płci biologicznej: „Teoria genderu […] wskazuje, że często cechy uznawane za genetycznie przypisane kobiecie lub mężczyźnie wynikają z uwarunkowania kulturowego lub presji społecznej. Wiele cech rzekomo »kobiecych« i »męskich«, mających pochodzić z różnic biologicznych, teoria genderu uważa za mity społeczne”.

No tak – w historii mamy wiele mitów związanych z kobiecymi i męskimi rolami. Czy jednak wszystkie zachowania są niezależne od płci biologicznej? Genderyści uważają, że tak, i wysnuwają z tego bardzo daleko idące wnioski. Dowiadujemy się zatem, że tzw. performatywność płci to „termin oznaczający sposób konstrukcji płci społeczno-kulturowej poprzez jej nieustanne powtarzanie i odgrywanie”. Zaś „wypowiedzi performatywne oznaczają zdania, za pomocą których kreuje się rzeczywistość, np. »ogłaszam was mężem i żoną« czy »mianuję cię generałem«. Człowiek staje się mężem, żoną, generałem w momencie wypowiedzenia odpowiednich słów-zaklęć”. Taki werbalny sposób wchodzenia w różne umowne role ośmiela Butler do twierdzenia, że materialną rzeczywistość można – jak w magii – kreować słowami.

Czary-mary, jesteś dziewczynką!

„Zdaniem Butler przypisanie płci kulturowej następuje w ten sam sposób [jak mianowanie na generała – G.S.] już w momencie, gdy pielęgniarka podczas porodu mówi »to chłopiec«, »to dziewczynka«, przypisując nowo narodzonej osobie całe instrumentarium społecznych oczekiwań stereotypów i ról związanych z płcią. To zdanie nie opisuje stanu faktycznego, lecz stanowi rozpoczęcie konstrukcji tożsamości płciowej”. Mamy więc rozumieć, że gdyby pielęgniarka, widząc u noworodka siusiaka, zawołała: „to dziewczynka”, to ten noworodek stałby się dziewczynką. Wystarczyłoby tylko podtrzymywać w tym przekonaniu otoczenie i „mianowanego” na dziewczynkę chłopca. Nie do wiary? Czytajmy dalej: „Cały ten społeczny konstrukt ustanawiający płeć kulturową jest następnie nieustannie wprowadzany do świadomości dziecka, które go internalizuje (uwewnętrznia) i reprodukuje (powtarza), przez co płeć kulturowa wydaje się tworem biologicznym, wynikającym z natury, a nie uwarunkowań społecznych i kulturowych”. „Zdaniem Butler i innych przedstawicieli teorii queer, człowiek nie rodzi się »kobietą« i »mężczyzną« w sensie płci kulturowej, ale jest na tę płeć w sposób performatywny »mianowany«”.

Owa płeć kulturowa zatem to „efekt powtarzających się aktów performatywnych polegających na przypisaniu zarówno innym osobom jak i sobie samemu pewnych stałych predyspozycji związanych z płcią (role, stereotypy płciowe itp.) wyrażających się w zdaniach »On jest mężczyzną, a więc…«, »Jestem kobietą, zatem…«. Społeczeństwo nieustannie mianuje jednostki na kulturowe kobiety i kulturowych mężczyzn, jednocześnie uzyskując efekt statycznych, znaturalizowanych ról płciowych (znaturalizowanych, tzn. takich, które zdają się być naturalne, biologiczne, wrodzone, nienaruszalne, domyślne, normalne itd.). Nieustanne powtarzanie aktów performatywnych tworzy tożsamości i role płciowe, maskując ich […] kulturowo-społeczne pochodzenie. […] Akty performatywne podtrzymują zakodowane kulturowo przekonania […], że płeć kulturowa ma pochodzenie biologiczne i należy jej w każdym wypadku podlegać”.

Aberranci konstruują świat


Ten naukowy żargon ma sprawić, by ludzie z respektem uwierzyli, że performatywne zaklęcia zamieniają chłopca w dziewczynkę. Sęk w tym, że siusiak pozostaje na swoim miejscu, nie wspominając o innych organach ukształtowanych po męsku, z mózgiem włącznie. Genderyści wykręcają się, że mówią wyłącznie o płci kulturowej. Wiemy jednak, że dla tej „gender-dziewczynki” (czyli przebranego i otumanionego chłopca, a potem mężczyzny) żądają wszystkich prawnych, społecznych, a nawet biologicznych ról kobiety – tylko dlatego, że namieszali chłopakowi i wszystkim dookoła w głowie.

Bagatela, że sami w to wierzą. Domagają się jednak, aby wszyscy inni, którzy nie wierzą w ich magię, całe to oszukańcze przedstawienie przyjęli za materialną prawdę i przeorganizowali fundamentalne instytucje społeczne pod ich kątem. Uniwersyteckie teorie, w których wszystko jest umowne i odgrywane, przypominają zabawę dzieci w robienie ciasteczek z piasku, częstowanie nimi i jedzenie ich na niby. Jednak teraz genderyści chcą swoje niby-ciasteczka siłą wepchnąć reszcie społeczeństwa do gardła.

To już nie jest zabawa – projekt tzw. ustawy dyskryminacyjnej wprowadza niebezpieczne, totalitarne prawo czyniące przestępcą – homofobem i siewcą nienawiści – każdego, kto zawoła „król jest nagi!”, sprzeciwi się genderowemu światopoglądowi i nie wyrazi zgody na narzucanie go innym.

Genderyści są o krok od zapewnienia sobie władzy i bezkarności, którą cieszą się już w wielu krajach. Uchwalenie wspomnianej ustawy odda na ich usługi cały aparat państwa. Policja, prokuratura i sądy będą pilnowały, by żaden akt rzekomej homofobii czy mowy nienawiści (takiej jak ten artykuł) nie uszedł bezkarnie. To perspektywa najbliższej przyszłości.

za:niezalezna.pl/47457-wyprobujcie-na-szczurach-cz-1

Copyright © 2017. All Rights Reserved.