Nie sądzę, że jest to problem zdolności czytania ze zrozumieniem (choć mogę się mylić), ale raczej świadoma manipulacja słowami księdza arcybiskupa. Tygodnik „Newsweek” ogłosił, że ks. abp Wacław Depo chce, aby powstała lista dobrych i złych mediów i aby Episkopat jasno powiedział, co katolikowi wolno czytać i oglądać. Czasopismo powołuje się na słowa przewodniczącego Rady ds. Środków Społecznego Przekazu z wywiadu, jakiego niedawno udzielił tygodnikowi „Niedziela”. Nie będę tutaj zatrzymywał się nad zasadnością takiej inicjatywy, chociaż patrząc na zalew kłamstwa w mediach, może byłaby to też jakaś droga uczenia ludzi odpowiedzialnego z nich korzystania…

Problem jednak jest zupełnie gdzie indziej. Ksiądz arcybiskup nigdzie we wspomnianym wywiadzie nie zapowiadał tworzenia „czarnej listy mediów”. Co powiedział? „Dlatego zgłoszę propozycję, by Episkopat zachęcał i zobowiązywał wiernych do odpowiedzialności za to, co wybierają w mediach, co jest ich codziennym medialnym pokarmem; żeby robili z tego rachunek sumienia. W formie pozytywnej, a nie pewnej nagany, będziemy starali się takie LISTY przygotowywać” – stwierdził ks. abp Depo. Jest to ostatni akapit dłuższej wypowiedzi metropolity częstochowskiego stanowiącej odpowiedź na pytanie o potrzebę katechezy dla wiernych albo listu pasterskiego na temat konieczności korzystania z mediów katolickich w naszym życiu codziennym. Wcześniej ksiądz arcybiskup zwracał uwagę, że wobec agresywnych działań różnych mediów, które ośmieszają podstawowe wartości, jakimi są rodzina, szacunek, prawda, potrzebne jest regularne korzystanie z katolickich mediów. Słowo „listy” użyte przez księdza arcybiskupa dotyczy listów pasterskich i w żaden sposób nie stanowi zapowiedzi tworzenia jakichś „list”!

Skoro cały temat o „czarnej liście biskupa” to wyraz fantazji autorki tekstu, trzeba zapytać, co właściwie jest celem tej publikacji? Wyraźnie chodzi tu o zdyskredytowanie i ośmieszenie kolejnego biskupa. Świadczy o tym nie tylko próba przypisania ks. abp. Depo etykietki w stylu „inkwizytor z indeksem mediów zakazanych”. W artykule metropolita częstochowski przedstawiany jest też jako karierowicz kierujący się koniunkturalizmem. Pada stwierdzenie, że kiedyś był „zdroworozsądkowym księdzem”, a potem zaczęły się „umizgi do Rydzyka”. Zresztą pogardliwy ton w stosunku do dyrektora Radia Maryja i katolickich mediów także pobrzmiewa w całym tekście. Być może, że życzliwość dla takich mediów jak choćby Telewizja Trwam jest „grzechem pierworodnym” księdza arcybiskupa i stąd ten atak.

Ale jest jeszcze jedna okoliczność tego ataku. Można doszukać się jej w samej publikacji „News- weeka”. Zbliżają się marcowe wybory przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Liberalno-lewicowe media wyraźnie chcą „odstrzelić” tych kandydatów, z którymi wyraźnie im nie po drodze. Była już np. „rwandyjska” i „lemańska” ofensywa przeciw ks. abp. Henrykowi Hoserowi, potem na celownik wzięty został ks. abp Sławoj Leszek Głódź… Teraz przyszedł czas na ks. abp. Wacława Depo, który – wbrew tezom głoszonym przez liberalno-lewicowe media – nie jest bez szans, aby stanąć na czele Episkopatu. Dlatego, niestety, możemy się spodziewać kolejnych prób jego zdyskredytowania.

Slawomir Jagodzinski

za: www.naszdziennik.pl/wp/67218,lista-w-biskupa.html