Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Resortowi od Michnika

Tuż przed czwartą rocznicą katastrofy smoleńskiej „Gazeta Wyborcza” opublikowała cykl, który miał uderzyć w środowiska chcące poznać prawdę o tragedii 10 kwietnia 2010 r. Z zamiaru towarzystwa z ul. Czerskiej nic nie wyszło, bo wyjść nie mogło – tak się dzieje zawsze, gdy gra się zgranymi kartami.

Publikacja „Gazety Wyborczej” „Posmoleńskie dzieci. Media” była nieudolnie stylizowana na książkę „Resortowe dzieci. Media”, której jestem współautorką. Swoją publikacją „GW” potwierdziła to, co napisaliśmy w książce – ta gazeta to nic innego jak socjotechniczna maszynka robiąca wszystko, by utrzymać swój malejący z miesiąca na miesiąc target. Czyli ludzi, którzy są przywiązani do PRL-u i komunizmu.

Kradzież intelektualna


Współautorem wspomnianego cyklu jest Piotr Głuchowski, za którym ciągnie się pasmo skandali. Po raz pierwszy zrobiło się o nim głośno pięć lat temu, gdy „Dziennik” ujawnił, że książka autorstwa Głuchowskiego i Marcina Kowalskiego pt. „Odwet. Prawdziwa historia braci Bielskich” poszła na przemiał. Jej recenzenci zarzucili reportażystom „GW”, że przywłaszczyli sobie cudzą twórczość.

„Książka »Odwet. Prawdziwa historia braci Bielskich« pióra dziennikarzy »Gazety Wyborczej« Piotra Głuchowskiego i Marcina Kowalskiego trafi na makulaturę. To oficjalna wiadomość. Wydawca książki, Agora SA, zdecydował się wycofać cały nakład z dystrybucji. To efekt błędów, jakie Głuchowskiemu i Kowalskiemu wytknęli recenzenci książki. Naukowcy wprost zarzucili reportażystom »Gazety Wyborczej« kradzież intelektualną i otarcie się o plagiat: większość ich ustaleń i opisanych w »Odwecie« faktów pochodzi z książki prof. Nechamy Tec »Defiance«. Głuchowski i Kowalski do plagiatu się nie przyznali, a fakt niepowołania się na źródła wytłumaczyli pośpiechem. Jednak wiary nie dało im nawet kierownictwo redakcji. Według naszych ustaleń Adam Michnik był gotów wyrzucić ich z pracy. […] Gdy wybuchła afera wokół książki »Odwet« autorstwa dziennikarzy »Gazety« i pojawiły się oskarżenia, że książka jest plagiatem, to właśnie Łuczywo miała wydać werdykt o dalszym losie autorów. Ostatecznie postanowiła, że nie zostaną wyrzuceni z Agory. […] Kilka dni później Łuczywo odeszła na emeryturę i zniknęła ze stopki »GW«” – pisał „Dziennik” w lutym 2009 r.

Złote bzdury

Kolejny skandal związany z Głuchowskim dotyczył artykułu, który opublikował razem ze wspomnianym Marcinem Kowalskim pt. „Gorączka złota w Treblince”. Na kanwie tej publikacji powstała przekłamana książka Jana Tomasza Grossa „Złote żniwa”. Artykułowi towarzyszyła fotografia grupki ludzi. Według informacji autorów tekstu zdjęcie przedstawia kopaczy: „W chłopskich kieszeniach były złote pierścionki i żydowskie zęby”.
A oto co po publikacji Grossa „Rzeczpospolita” napisała o wątpliwościach, które pojawiły się wokół zdjęcia zamieszczonego pierwotnie jako ilustracja artykułu w „GW”: […] Dziś chyba tylko Irena i Jan Tomasz Grossowie – jako jedyni na świecie – upierają się, że zamieszczona przez nich w książce »Złote żniwa« fotografia przedstawia kopaczy z Treblinki. Irena Gross i Jan Tomasz Gross oskarżyli grupę ludzi ze słynnej fotografii o rabowanie masowych grobów bez żadnych dowodów. Naszym zdaniem powinni za to przeprosić. […] Byliśmy w obozowym muzeum, oglądaliśmy zdjęcie, szukaliśmy autora. Fotografia jest pożółkła, niewiele większa od paczki papierosów. Jej właścicielem był Tadeusz Kiryluk – wieloletni kierownik muzeum. Twierdzi, że przekazał mu ją w latach 60. Lucjan Sikora, dróżnik ze wsi Poniatowo: – Objaśniał, że zdjęcie przedstawia ludzi, których skrzyknął do uporządkowania szczątków na terenie obozu. Dróżnik nie żyje. Ślad się urywa. […] Możliwe, że zdjęcie nie dokumentuje obławy na kopaczy, ale inne wydarzenie. Kierownik muzeum Edward Kopówka przypuszcza, że może przedstawiać porządkowanie terenu. Zachowały się dokumenty, że miejscowi brali udział w takich pracach. Być może w ogóle nie chodzi o Treblinkę? Po wojnie wieśniacy byli zmuszani do udziału w ekshumacjach czerwonoarmistów [...]” – czytamy w „Rzeczpospolitej” z 20 marca 2011 r.
To nie koniec kontrowersji związanych z tym duetem. Głuchowski i Jacek Hołub wydali ostatnio książkę pt. „Ojciec Tadeusz Rydzyk. Imperator”. Także i ta publikacja jest napisana równie źle co poprzednie i w porównywalnym stylu: zawiera insynuacje i niepotwierdzone informacje, a o jej jakości świadczy fakt, że poza środowiskiem Agory nigdzie się nie przebiła.

Przykryć „Anatomię upadku 2”

Pierwsza część publikacji „Posmoleńskie dzieci. Media” ukazała się w dniu premiery kinowej filmu Anity Gargas i Rafała Dzięciołowskiego „Anatomia upadku 2”, którego producentem jest Niezależne Wydawnictwo Polskie, wydawca „Gazety Polskiej” (płyta z filmem została załączona do tygodnika, który jest w sprzedaży od 2 kwietnia). Wydaje się, że termin pojawienia się cyklu artykułów w „GW” był nieprzypadkowy – mają one przykryć film, który odsłania kolejne, niewygodne dla oficjalnej wersji fakty dotyczące smoleńskiej tragedii. Operator Andrzej Hrechorowicz zdjęcia do filmu robił m.in. w Smoleńsku. Wstrząsający obraz nakręcony w tamtejszym prosektorium, w którym była robiona sekcja zwłok śp. prezydenta RP, prof. Lecha Kaczyńskiego, jest najlepszym przykładem, dlaczego „Anatomia upadku 2”, a także inne filmy i publikacje mediów Strefy Wolnego Słowa są zagrożeniem dla rządowej wersji katastrofy.

Strach przed prawdą

„Gazeta Wyborcza” od momentu katastrofy prezentuje rządową wersję wydarzeń. Liderami „smoleńskich” publikacji są niezawodni w tej dziedzinie Wojciech Czuchnowski, Agnieszka Kublik, Roman Imielski oraz Paweł Wroński. Od czasu do czasu dołączają do nich inne „dzieci” Adama Michnika, jak wspomniani Piotr Głuchowski i Jacek Hołub. Hektolitry kłamstw wylane na cierpliwy papier pokazują skalę zaangażowania autorów „GW” w obronę kłamstwa smoleńskiego. Do klasyki gatunku przemysłu pogardy przeszły publikacje dotyczące rzekomych nacisków na pilotów Tu-154 M czy też rzekomej kłótni gen. Andrzeja Błasika z dowódcą załogi tupolewa kpt. Arkadiuszem Protasiukiem.

Za swoje zaangażowanie niedawno została nagrodzona Agnieszka Kublik. Otrzymała nagrodę niszowego, prorządowego miesięcznika „Press” – Grand Press w kategorii news. Nagrodzono jej artykuły o rzekomym braku kompetencji ekspertów Antoniego Macierewicza
Nawet sympatyzujące z „GW” środowisko dziennikarskie nie było w stanie zdzierżyć tej nagrody.

„[…] Spośród wszystkich nagród najwięcej emocji wzbudziło jednak wyróżnienie Agnieszki Kublik w kategorii news za jej tekst »Trzej zamachowcy«, kwestionujący kompetencje ekspertów Komisji Macierewicza. Wybór ten na Twitterze został mocno skrytykowany, i to nie tylko przez dziennikarzy sympatyzujących z prawicą. Niektórzy wskazywali, że to news niezbyt znaczący, inni – że to nawet nie jest news, bo Kublik tylko cytowała fragmenty zeznań ujawnione przez prokuraturę […]” – skomentował przyznanie nagrody dla Kublik portal Tomasza Lisa NaTemat.pl.

Resztę nagród w konkursie „Pressa” zgarnęli przede wszystkim inni dziennikarze „GW” oraz TVN-u, „Tygodnika Powszechnego”, Tok FM itd. Sponsorami nagród i gali były znane z „taśm Platformy” KGHM oraz PGE Polska Grupa Energetyczna, gdzie jedną z głównych ról odgrywa polityk PO Aleksander Grad

Dorota Kania

za:niezalezna.pl/53743-resortowi-od-michnika

Copyright © 2017. All Rights Reserved.