Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Benedykt XVI wobec islamu



Benedykt XVI wobec islamu

Nieoczekiwana decyzja Benedykta XVI o rezygnacji z "urzędu Piotrowego" wywołała w polskich mediach prawdziwe trzęsienie ziemi. Niemal natychmiast pojawili się w nich różnorakiej maści dyżurni eksperci od spraw Watykanu. Jedni zaczęli oceniać i podsumowywać pontyfikat Benedykta XVI, inni zajęli się wieszczeniem, kto ma największe szanse zostać jego następcą. W tym chórze rzetelnych ocen, analiz i komentarzy, dało się zauważyć też głosy zgoła fałszywe. Do tych ostatnich zaliczyłbym - jako ktoś, kto od lat mieszka i pracuje w kraju muzułmańskim - niektóre z tych, komentujących i oceniających postawę Benedykta XVI wobec islamu.

Otóż znaleźli się wśród owych medialnych "dyżurnych ekspertów od Watykanu" tacy, którzy zarzucili papieżowi (by nie powiedzieć oskarżyli), że jest odpowiedzialny za "wygenerowanie konfliktu z islamem". Zasugerowali także, że Benedykt XVI zablokował tak udanie zainicjowany przez Jana Pawła II dialog z muzułmanami. Jako dowód przytaczali wykład papieża w Ratyzbonie, podczas którego, jakoby, miał imputować muzułmanom, że ich religia nie jest religią miłości i pokoju, ale przemocy i pacyfikowania przy pomocy miecza. Zarzucono też Benedyktowi XVI, że przyjął na audiencji Orianę Fallaci, czołową islamofobkę - jak określają ją pewne media w Europie. Te i inne "faux pas", zdaniem zwolenników lansowanej przez niektóre media politycznej poprawności, miałyby świadczyć o porażce pontyfikatu Benedykta XVI w kwestii relacji z islamem.

Jednak dla kogoś, kto uważnie obserwuje świat islamu, takie oskarżenia wydają się być bezpodstawne i krzywdzące. Spieszę wyjaśnić dlaczego. Przede wszystkim dlatego że islam - czego owi specjaliści jakoś nie wzięli pod uwagę - nie jest jednorodny i statyczny, ale zmienia się i to nieustannie. Inny był islam za pontyfikatu Jana Pawła II, a inny za Benedykta XVI. Uważny obserwator powinien zauważyć, że Benedykt XVI musiał zajmować stanowisko wobec islamu, coraz bardziej uwikłanego w światową politykę, w walkę o władzę, islamu naznaczonego konsekwencjami zamachów z 11 września, islamu okaleczonemu wojnami w Zatoce Perskiej, islamu wojny domowej w Algierii, w Iraku i w Afganistanie, islamu toczonego od środka przez przemoc generowaną przez jego wewnętrzne podziały. O tym, jak wielkie są to podziały, świadczą choćby procesy, które ujawniły się z całą swą siłą po arabskiej wiośnie 2011 roku w Tunezji, Egipcie, Libii, Syrii czy ostatnio w Mali. Wobec tego, co dzieje się na naszych oczach w świecie islamu, wydaje się czymś zgoła chybionym zarzucanie Benedyktowi XVI wygenerowanie konfliktu z islamem. Papież swoimi słowami i gestami, co najwyżej, go uwyraźnił, bo konflikt ten islam sam w sobie już od dawna nosił.

Odniosę się teraz do rzekomej blokady dialogu z islamem, dokonanej za pontyfikatu Benedykta XVI. W tym kontekście zwykle przywołuje się w mediach zerwanie relacji z Watykanem przez kairski Al-Azhar, wiodącą instytucję religijną islamu sunnickiego. Dla rzetelności przypomnę, że dokonało się to w odpowiedzi na interwencję papieża Benedykta XVI, który uznał za stosowne ująć się za prześladowanymi chrześcijanami w Egipcie, po zamachu w Aleksandrii dokonanym przez inspirującą się prawem szariatu islamistyczną bojówkę. Straciło wtedy życie ponad dwudziestu Bogu ducha winnych egipskich chrześcijan. Wtedy to Benedykt XVI odważnie, choć mało dyplomatycznie, wyraził życzenie wobec muzułmańskich egipskich władz, w tym również religijnych, aby podjęły skuteczniejsze środki zapewnienia egipskim chrześcijanom bezpieczeństwa. Odebrane to zostało przez ówczesne władze jako ingerencja w wewnętrzne sprawy Egiptu. Wielce wymowna była reakcja władz egipskich na słowa papieża. Poza tym, że skutkowała ona zerwaniem relacji ze Stolicą Apostolską, okazało się, że ani władze polityczne Egiptu, ani religijne Al-Azharu nie ukarały zamachowców, ani oficjalnie nie potępiły ich czynu. Do dziś krewni ofiar bezskutecznie domagają się sprawiedliwości. To tylko jeden z wielu przykładów postaw przywódców muzułmańskich wobec obecnego w islamie, ciągle narastającego problemu przemocy zrodzonej z pobudek religijnych.

Wynika stąd, że właściwszym byłoby stwierdzenie, że to nie Benedykt XVI zablokował dialog z islamem, ale to raczej zmiany, jakie zaszły w samym islamie sprawiły, że przywódcy islamscy, poddając się presji ciągle rosnących w siłę ekstremistycznych nurtów w islamie, stali się po prostu niezdolni do dialogu ze Stolicą Apostolską. W konsekwencji nie może być winą Benedykta XVI to, że w czasie jego pontyfikatu zaniknął nawiązany przez Jana Pawła II autentyczny dialog religijny z islamem. Co więcej, stanowisko Benedykta XVI i jego doradców wobec islamu pokazuje, że papież nie mógł i nie chciał już dłużej trwać w postawie niby-dialogu z iluzorycznym, wyidealizowanym obrazem islamu, obrazem islamu utopijnego, będącego jakoby źródłem pokoju i społecznej sprawiedliwości - tak, jakby sobie to życzyli niektórzy z muzułmańskich politycznych przywódców oraz sprzyjający im medialni komentatorzy.

Chciałbym także nawiązać do kontrowersyjnej kwestii przemocy obecnej w islamie, o której stało się głośno po wygłoszeniu przez Benedykta XVI wykładu w Ratyzbonie. Po tym wykładzie został on oskarżony przez media i niektórych przywódców muzułmańskich o fałszowanie i szkalowanie islamu, w tym także o szerzenie islamofobii. Słowa bizantyjskiego cesarza zacytowane w papieskim wykładzie wywołały prawdziwy ferment wśród muzułmańskich ulemów. W reakcji na słowa papieża zaczęli oni na gwałt studiować Koran i hadisy, by wykazać, że nie może to być to prawdą. Niektórzy, porównując chrześcijaństwo z islamem, doszli nawet w swoich teologicznych badaniach do konkluzji, że islam jest prawdziwie religią pokoju i miłości, której z natury obca jest wszelka przemoc. A wszystko to działo się na chwilę przed wybuchem arabskiej wiosny, która ujawniła całemu światu i muzułmanom bardziej realne oblicze islamu. Wydaje się więc, że histeryczna i nieproporcjonalnie gwałtowna reakcja strony muzułmańskiej na papieski wykład ujawniła to, że mimowolnie Benedykt XVI dotknął bolesnego miejsca w społecznej świadomości muzułmanów. Wydarzenia w targanym rewoltami świecie muzułmańskim, których świadkami obecnie jesteśmy, pokazują ponadto, że niepotrafiący się z zmierzyć ze zjawiskiem przemocy muzułmańscy przywódcy religijny uciekają od tego problemu albo poprzez szukanie winnych gdzie indziej, albo ignorując przejawy przemocy, jakiej ofiarą padają chrześcijanie.

W przeciwieństwie więc do krytyków Benedykta XVI osobiście dopatrywałbym się w jego postawie pewnego podobieństwa do starotestamentalnego proroka, wiernego sługi Słowa Prawdy, który podjął ryzyko odsłaniania, nawet za cenę krytyki i odrzucenia, bliższego prawdzie, bardziej rzeczywistego obraz islamu, będącego obecnie w kryzysie. Rzecz jasna muzułmanie- w tym przede wszystkim przywódcy religijny - taki obraz islamu odrzucają. Nie dziwi także to, że zwracanie uwagi na ten problem, odbierane jest w krajach muzułmańskich jako przejaw wrogości wobec islamu. Niemniej niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się obecnie w Syrii.

***
Polski imam marzy o szariacie..

Na muzułmanina, który odejdzie od wiary, czeka piekło. Muzułmanka nie może poślubić niemuzułmanina. Wszyscy muzułmanie to fundamentaliści.

Takie odpowiedzi padają ze strony przyjaznego, roześmianego imama, Nezara Charifa, na pytania zadawane mu przez dziennikarza „Dispatch International" w Warszawie.

Jesteśmy w meczecie. Przyjechałem tutaj, aby zapytać zwykłego imama w Polsce, jakie stanowisko zajmuje islam w paru ważnych sprawach, co mogłoby rzucić światło na to, do jakiego stopnia islam i cywilizacje zachodnie są kompatybilne. Podobne pytania zadałem imamom w Szwecji, a ich ówczesne odpowiedzi dowiodły, że potrzebują czegoś w rodzaju „szwedzkiej edukacji". Czy te szwedzkie odpowiedzi były wyjątkowe czy są normą wśród muzułmanów w Europie? Aby to sprawdzić, pojechałem do Polski, żeby te same pytania zadać tamtejszym imamom.

Pierwszą rzeczą, jaką musiałem zrobić, było ściągnięcie butów. Mężczyzna po trzydziestce, pochodzący z Libanu, w takim samym nakryciu głowy, jakie noszą żołnierze Hamasu, poczęstował mnie kawą, herbatą i ciastkami. Imam miał się pojawić wkrótce.

Sunnicki meczet w Warszawie ma dwóch imamów. Spotkałem Nezara Charifa, który z pochodzenia jest Syryjczykiem. Promieniuje ludzkim ciepłem, a na pytania odpowiada rzeczowo i konkretnie. Na koniec wywiadu podaje mi swój adres e-mail „na wypadek, gdybym w przyszłości zapragnął dowiedzieć się czegoś więcej o islamie". Po chwili pojawił się drugi imam. Zadaję pytania.

— W jaki sposób islam grozi tym, którzy byli muzułmanami, ale porzucili tę religię?


- Islam nie ma nic przeciwko ludziom, którzy go porzucają. Każdy może się nawrócić, dopóki żyje. Ale jeśli ktoś nie powróci do islamu, czeka go piekło."

Czy muzułmanka może poślubić niemuzułmanina?

- Nie. Muzułmanka może poślubić tylko muzułmanina. Z kolei muzułmanin może poślubić muzułmankę, chrześcijankę albo żydówkę.

- Czy otrzymujecie wsparcie finansowe z Arabii Saudyjskiej lub innych krajów arabskich?

- Otrzymujemy, ale tylko z Arabii Saudyjskiej.

- Co Pan sądzi o fundamentalistycznych sektach islamskich, takich jak salafici czy wahhabici?

- Fundamentaliści islamscy są wspaniali. Ani dom, ani religia nie są wystarczająco silne bez solidnych fundamentów. Wszyscy muzułmanie są fundamentalistami.

- Czy chciałby Pan wprowadzenia prawa szariatu w Polsce?

- Ależ oczywiście! Szariat jest taki sam dla wszystkich i dlatego jest lepszy niż polskie i europejskie prawo. Na tę chwilę w żadnym kraju na świecie nie obowiązuje prawdziwe prawo szariatu. Zostało ono wypaczone.

-
Co Pan sądzi na temat okaleczania narządów płciowych u kobiet (FGM)?

- Jest to całkowicie niezgodne z islamem.

(Gdy przedstawiłem imamowi dowody na to, że wszystkie cztery szkoły islamskiego prawoznawstwa uważają obrzezanie za obowiązkowe zarówno dla mężczyzn jak też kobiet, odpowiedział, że będzie się musiał temu przyjrzeć bliżej i skontaktuje się ze mną później.)

- Co Pan sądzi na temat stosunków seksualnych z dziećmi?

- Wiek nie ma znaczenia. Są trzy warunki, które kobieta musi spełnić:

1) musi być dojrzała fizycznie;

2) musi być dojrzała psychicznie;

3) musi odczuwać pociąg, kiedy patrzy na mężczyznę.

Lepiej, jeśli dziecko doświadcza seksu w ramach małżeństwa niż z nieznanym mężczyzną poza małżeństwem.
(Tak więc zarówno teoretycznie, jak i praktycznie w islamie istnieje przyzwolenie na seks z dziewczynkami w wieku 10 lat i jest to coś, co islam zaleca).

- Czy Mahomet naprawdę odbył stosunek seksualny z Aiszą, gdy miała 9 lat?

- Oczywiście. I miał 13 żon.

- Czy chciałby Pan, żeby w Polsce dozwolona była poligamia?

- Tak. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mógł mieć więcej żon.

- Czy prawdą jest, że na muzułmanina czekają w raju 72 dziewice?

- Muzułmanin może mieć tyle dziewic, ile zapragnie. Kobieta będzie miała tylko swojego męża, ale będzie traktowana jak księżniczka w porównaniu z dziewicami, z którymi jej mąż będzie uprawiał seks.

Zapytani, czy islam dopuszcza karę śmierci za apostazję (porzucenie islamu), imamowie nie zgodzili się ze sobą.

- Nie, każdy ma prawo opuścić islam" powiedział jeden.
— "Tak, apostazja jest zbrodnią, którą karze się śmiercią, [stwierdził drugi].

Dla europejskich imamów szariat jest najwyraźniej czymś bardzo pożądanym. Kiedy nasi politycy zdadzą sobie z tego sprawę?

Źródło: Dispatch International


***

NIEMCY:
Centralna Rada Muzułmanów w Niemczech domaga się, aby “antyislamski rasizm” był ścigany z urzędu, oraz zeby zmienić Niemiecką konstytucję by była bardziej przychylna dla nich.

Jeden z przedstawicieli Rady, Ayman Maziek, stwierdził, iż prawodawstwo i służby w Niemczech wciąż wzbraniają się przed uznawaniem aktów przemocy wobec muzułmanów za przestępstwa osobnej kategorii, ograniczając się do formułki “wrogość do obcokrajowców”. Zastanawiające, jakie przełożenie mają rewelacje Mazieka na niemiecką rzeczywistość, w której na wszelkich poziomach panuje motywowany historycznie paniczny lęk przed posądzeniem o nacjonalizm czy brak otwartości, skutkujące wręcz zamykaniem oczu na przestępstwa imigrantów.

Maziek twierdzi jednak, iż do takiego podejścia można również zaliczyć wrogość do islamu, a antyislamski rasizm to osobne przestępstwo, które kryje za sobą poważny problem, sięgający samego rdzenia społeczeństwa. I tylko jak zwykle brak przykładów na szalejący “antyislamski rasizm” w przebrzydłym “postnazistowskim” społeczeństwie Niemiec.

na podstawie:merkur-online.de

https://www.youtube.com/watch?v=-igq1Bpdjj0 - to i dalsze

Mieszkałem 23 lata w Szwecji (12)

http://forum.interia.pl/mieszkalem-23-lata-w-szwecji-tematy,dId,2712763














Copyright © 2017. All Rights Reserved.