Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Jan Maria Jackowski-W przedsionku totalnej inwigilacji?

Proces informatyzacji Polski wpisuje się w tendencję, by pod hasłem dbałości o nasze bezpieczeństwo maksymalnie rozszerzać zakres monitorowania ludzi. Ostatnio w Europie i Stanach Zjednoczonych został znacznie zaostrzony zakres kontroli osobistej i kontroli bagażu. W miastach i w budynkach są wszędobylskie kamery, w centrach handlowych bramki elektroniczne. W powszechnym użyciu są karty kredytowe łatwo umożliwiające monitorowanie ich właścicieli.

Nowe dowody osobiste będą przypominać obecne, które nosimy w portfelu, ale poza imieniem, nazwiskiem i numerem PESEL reszta danych będzie zakodowana w mikroprocesorze. Niewykluczone, że z czasem dane te staną się elementem większej superbazy   



Zapowiedź wprowadzenia od 2011 roku nowych dowodów osobistych wywołała dyskusję na temat wolności osobistych Polaków i obywatelskiego prawa do prywatności. Inicjatywa rządu jest tym bardziej zastanawiająca, że przecież 31 grudnia 2007 roku zakończono operację wymiany starych, książeczkowych dowodów osobistych na nowe, plastikowe dokumenty z dziesięcioletnią datą ważności, które reklamowano jako lepsze i nowocześniejsze. Dlaczego zatem w tak krótkim czasie ma zostać przeprowadzona kolejna kosztowna wymiana?

Formalnym powodem wymiany jest problem ze stałym adresem zameldowania. W obecnych dowodach każdorazowa zmiana danych zawartych w dokumencie, a przede wszystkim najczęściej się zdarzająca zmiana stałego pobytu, powoduje konieczność wymiany dowodu osobistego. Do 31 grudnia 2009 roku wiązało się to również z wniesieniem opłaty w wysokości 30 złotych. Poza tym po uzyskaniu dokumentu z aktualnymi danymi na obywatelu ciąży kłopotliwy obowiązek poinformowania o zmianach urzędu skarbowego, banku oraz innych urzędów i instytucji, z którymi jest związany.
Autorzy koncepcji nowych dowodów postanowili rozwiązać ten problem przy pomocy nowoczesnych technologii. Proponują wprowadzenie wielofunkcyjnych, elektronicznych i biometrycznych dokumentów. Elektroniczne dowody niewiele będą się różniły od plastikowych kart, które nosimy w portfelach. Przypominać zatem będą obecne dowody, ale poza imieniem, nazwiskiem i numerem PESEL reszta danych, w tym nasza podobizna, a także adres zamieszkania, będzie zakodowana w mikroprocesorze. Zniknie również rysopis zawierający wzrost w centymetrach oraz kolor oczu. Dzięki temu zmiana miejsca zamieszkania nie będzie się wiązała ze zmianą całego dokumentu, a jedynie z zakodowaniem w odpowiedniej zakładce chipa nowego adresu.
Bardzo istotną zmianą będzie tzw. e-podpis, czyli możliwość potwierdzania tożsamości drogą elektroniczną. Dzięki temu - co podkreślają, chwaląc swój pomysł, przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - obywatele będą mogli dokonywać czynności prawnych w obszarze administracji publicznej, a więc w urzędach i izbach skarbowych, przy pomocy internetu. Certyfikat podpisu cyfrowego będzie uaktywniany podczas odbioru dowodu. Od urzędu wydającego dowód osobisty dostaniemy kod PIN, którego podanie będzie każdorazowo wymagane w czasie składania podpisu osobistego. Ale to jest dopiero jedna strona medalu.

Obywatel jak przestępca?


Docelowo nowy dowód będzie uniwersalnym dokumentem obywatela RP spełniającym funkcje dowodu osobistego, ale również paszportu i legitymacji ubezpieczeniowej. Służyć to ma naszej wygodzie i wygodzie instytucji państwowych. Wszelkie bowiem dane posiadaczy dokumentów - w tym szczegółowe dane personalne, wizerunek, a także informacje dotyczące certyfikatu e-podpisu - zgromadzone zostaną w Rejestrze Dowodów Osobistych. Uprawnienie do korzystania z bazy poza urzędami ewidencji ludności otrzymają m.in.: prokuratura, policja, straż graniczna, Służba Wywiadu Wojskowego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, ABW i CBA.
Witold Drożdż, wiceminister w MSWiA odpowiedzialny za informatyzację, reklamując nowy dowód, już na wstępie operacji wymiany dokumentów starał się rozproszyć obawy o totalną państwową inwigilację obywateli przy pomocy elektroniki. - Nie planujemy, żeby w mikroprocesorze znajdowały się jakiekolwiek dane poza tymi, które już dziś są umieszczone na dowodzie osobistym. Wszystkie obawy, że w mikroprocesorze znajdą się dane np. o stanie naszego zdrowia czy o pobieranej pomocy socjalnej, czyli potencjalnie dane wrażliwe, są bezpodstawne - zapewniał.
Jednak jest coś na rzeczy, że nowy dowód będzie znacznie skuteczniejszym instrumentem wszechobecnej kontroli obywateli. Od czasu do czasu przebija się do opinii publicznej informacja, że w dowodzie miałby być np. odcisk palca. Traktowanie każdego obywatela jako przestępcy to kuriozum mające się nijak do standardów demokratycznego państwa prawa. Co prawda rząd wycofał się z tego pomysłu, jednak niewykluczone, że to się jeszcze zmieni. Na razie jest mowa o biometrycznym wizerunku, czyli o owalu twarzy, ale nie wiadomo, czy za jakiś czas w mikroprocesorze nie znajdzie się obraz tęczówki oka i odcisk palca. Nawet Witold Drożdż zastrzegł, że jeśli pojawią się istotne argumenty, przemawiające za tym, by to zrobić, sprawa zostanie jeszcze rozważona. Poza tym dowód - według założeń resortu - ma być kluczem, przy pomocy którego będziemy mogli uzyskać w określonych sytuacjach dostęp do informacji zapisanych w różnych bazach danych. Jeśli ktoś z takim dowodem w ręku uda się do lekarza, to dzięki niemu lekarz będzie mógł otworzyć naszą elektroniczną kartę choroby. - To nie znaczy, że ta karta będzie zawarta na dowodzie. Ta karta choroby będzie dostępna w systemie zbudowanym przez resort zdrowia - tłumaczył wiceminister. Ale są jeszcze inne bazy danych, np. w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, w urzędzie skarbowym, w bankach.
Nie jest tajemnicą, że wymiana dowodów na nowe jest częścią szerszego projektu "pl.ID - polska ID karta". Jak wynika z informacji podawanych przez przedstawicieli rządu, program jest kontynuacją działań rozpoczętych w ramach projektu PESEL2, w którym chodzi o integrację rejestrów państwowych. Projekt pl.ID ma też na celu ułatwienie kontaktu obywatel - administracja rządowa i samorządowa poprzez usługi e-government. W ramach projektu nastąpi m.in. informatyzacja urzędów państwowych oraz uproszczenie procedur administracyjnych w kontaktach z urzędami. Zrealizowana zostanie także przebudowa, modernizacja i integracja istniejących rejestrów państwowych oraz informatyzacja urzędów stanu cywilnego. Realizacja projektu ePUAP2 umożliwi upowszechnienie dostępu do usług publicznych drogą elektroniczną, ułatwienie korzystania z usług publicznych dostępnych on-line poprzez wprowadzenie jednolitej klasyfikacji usług (katalogu usług), a także udostępnienie mechanizmów integrujących jednostki samorządu terytorialnego na platformie ePUAP.
Według wcześniejszych zapowiedzi wice ministra Drożdża, ma powstać również Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych.
Dzięki tej platformie ZOZ-y, apteki, praktyki lekarskie będą mogły gromadzić dane dotyczące naszego zdrowia. Administracja państwowa będzie też mogła analizować przepływy finansowe i statystyczne dotyczące ochrony zdrowia. Inne projekty, które będą realizowane w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, to m.in. informatyzacja wydziałów ksiąg wieczystych, rozwijanie usług służących rozliczaniu się on-line z podatków. Nowy elektroniczny dowód osobisty jest zatem kluczem do integracji tworzonych przez instytucje państwowe i publiczne baz danych oraz do monitorowania w prawie każdym wymiarze życia codziennego obywateli.

Superbaza danych o Polakach


Na nowe dowody osobiste, które umożliwią zakodowanie całego szeregu informacji, certyfikatów i danych, których w obecnych dowodach nie ma, trzeba też spojrzeć w perspektywie Narodowego Spisu Powszechnego, który zostanie przeprowadzony w Polsce w dniach od 1 kwietnia do 30 czerwca 2011 roku.
Według opracowań GUS proponowany zakres powszechnego spisu ludności i mieszkań uwzględnia poszerzenie zbieranych informacji o pewne elementy - ważne z punktu widzenia międzynarodowych zobowiązań wobec ONZ (np. niepełnosprawność) oraz Unii Europejskiej (taki obowiązek nakłada rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady 763/2008 z 9 lipca 2008 r. w sprawie spisów powszechnych ludności i mieszkań), a także z punktu widzenia krajowych potrzeb (np. emigracja zarobkowa, cudzoziemcy w Polsce, wyznanie jako przynależność do Kościoła lub związku wyznaniowego, źródła utrzymania ludności, sytuacja rodzinna i jej charakterystyka). Pełna charakterystyka rodzin ma dotyczyć typu rodziny biologicznej (małżeństwo lub partnerzy z dziećmi, małżeństwo lub partnerzy bez dzieci, samotny rodzic z dziećmi) rodziny rozszerzonej i zrekonstruowanej. W celu uzyskania takich informacji konieczne będzie pozyskanie danych o stosunku pokrewieństwa lub powinowactwa osób tworzących gospodarstwo domowe, pozycji w rodzinie, jak również o charakterze związku, w jakim pozostają osoby, niezależnie od faktu, czy został on zalegalizowany, czy też nie. Pytanie o przynależność wyznaniową - jako część kwestionariusza do spisu - po raz ostatni zostało zadane w roku 1931.
Jeżeli nastąpi integracja informacji uzyskanych ze spisu ze zmodernizowanymi bazami danych już istniejącymi, to na kanwie systemu PESEL2 powstanie jedna superbaza danych o wszystkich Polakach.
Jeżeli ktoś będzie miał dostęp do systemu, kliknie i będzie wiedział: nie tylko, jak się nazywamy, jak wyglądamy, kiedy się urodziliśmy, gdzie mieszkamy, ale także, czy pracujemy, czy szukamy pracy, czy jesteśmy ubezpieczeni i czy nie zalegamy ze składką na ZUS, jaka jest nasza sytuacja rodzinna, ile zarabiamy, czy jesteśmy zadłużeni, jaki majątek posiadamy, jakie płacimy podatki, czy nie zalegamy z opłatami za nośniki energii, telefon i innymi rachunkami, jakie mamy saldo na koncie, jakie są nasze numery telefonów stacjonarnych i komórkowych oraz numery kart kredytowych, czy jesteśmy karani, czy otrzymywaliśmy mandaty i płaciliśmy za nie, ile dni byliśmy na zwolnieniu, na co się leczymy.

Powtórka z Orwella


Proces informatyzacji Polski wpisuje się w tendencję, by pod hasłem dbałości o nasze bezpieczeństwo maksymalnie rozszerzać zakres monitorowania ludzi. Ostatnio w Europie i Stanach Zjednoczonych został znacznie zaostrzony zakres kontroli osobistej i kontroli bagażu. W miastach i w budynkach są wszędobylskie kamery, w centrach handlowych bramki elektroniczne. W powszechnym użyciu są karty kredytowe łatwo umożliwiające monitorowanie ich właścicieli. W wyniku wdrażania obowiązującej od 1 stycznia 2010 roku unijnej dyrektywy o retencji danych jest opracowane rozporządzenie określające, którzy operatorzy i w jakim zakresie mają przechowywać dane o połączeniach użytkowników telefonów komórkowych. Nowe przepisy zmuszą operatorów do obligatoryjnego przechowywania wszystkich danych o lokalizacji użytkowników w momencie nawiązania połączenia, a nawet przez cały czas rozmowy. Te dane już i tak były gromadzone, a korzystanie z nich nie było obwarowane takimi przepisami, jak legalne zakładanie podsłuchu, a na ich podstawie można ustalić, kto jest na imieninach u cioci lub wczoraj był w pracy czy w kinie.
W związku z tym rodzi się wiele pytań, np. co będzie, jeśli takie informacje będą wykorzystywane bezprawnie albo wpadną w niepowołane ręce? Co będzie, jeśli pojawi się pokusa nadużycia władzy nad obywatelem przez państwo? W Polsce, niestety, nie odbywa się pogłębiona dyskusja na temat gromadzenia przez państwo tego typu danych, chociaż na świecie dyskutuje się na ten temat. Warto zatem przytoczyć wnioski wypracowane przez Grupę Roboczą ds. Ochrony Danych powstałą na mocy art. 29 dyrektywy 95/46/WE. Grupa jest niezależnym europejskim organem doradczym w zakresie ochrony danych i prywatności, którego zadania określają przepisy art. 30 dyrektywy 95/46/WE i art. 14 dyrektywy 97/66/WE.
W konkluzji Opinii 3/2005 jej autorzy zwracają m.in. uwagę, że: wyczerpująca debata społeczna winna poprzedzić zastosowanie danych biometrycznych w paszportach i dokumentach podróży oraz dowodach tożsamości; celem ograniczenia zagrożeń związanych nierozerwalnie z samym charakterem biometrii nieodzowne jest możliwie wczesne wprowadzenie skutecznych zabezpieczeń; konieczne jest zapewnienie ścisłego rozgraniczenia pomiędzy danymi biometrycznymi gromadzonymi i przechowywanymi dla dobra publicznego (np. kontroli granicznej) na podstawie zobowiązań prawnych a danymi służącymi celom umownym, uzyskanymi za zgodą; wykorzystanie danych biometrycznych w paszportach i dowodach tożsamości powinno być technicznie ograniczone do celów weryfikacji poprzez porównanie cech dokumentu z danymi posiadacza nim się legitymującego; należy zagwarantować, aby dostęp do danych zapisanych w mikroprocesorze miały wyłącznie właściwe władze.
Czy rację ma prof. Michał Kulesza, specjalista w zakresie administracji publicznej, który przestrzega, że czekające nas zmiany to praktyki rodem z Orwella? Ów słynny pisarz i wizjoner w swojej słynnej książce "Rok 1984" sugestywnie odmalował anatomię totalitaryzmu. Ukazał, w jaki sposób zaawansowana technologia może być wykorzystywana jako instrument zniewolenia człowieka. W każdych czasach i w każdym systemie aktualna jest bowiem zasada: kto ma informację, ten ma władzę, a wszechstronna wiedza o obywatelach znakomicie umożliwia sterowanie społeczeństwem i bardzo łatwo może być wykorzystywana przeciwko niemu.

za: NDz z 8.1.10r Dział: Myśl jest bronią (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.