Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Krzysztof Nagrodzki - Jak wielkie, stare drzewo...

Pięć lat oddzieliło dwa wielkie wydarzenia: Odejście do Domu Ojca, po długiej agonii na oczach świata „naszego” Papieża w 2005 roku i drugą tragedię katyńską – nagłą śmierci Prezydenta Rzeczpospolitej, jego małżonki oraz ważnych dla państwa osób, w katastrofie lotniczej w 2010r. pod Smoleńskiem. Obydwa w przeddzień innego znamiennego dnia: Niedzieli Bożego Miłosierdzia. Przypadek?... Dla chrześcijan nie ma przypadków. Otrzymaliśmy kolejne przesłania. Jak je odczytać?...
*
Próba zabójstwa Papieża, cudowne ocalenie, postępująca choroba, heroiczne, nieustępliwe  zmaganie się ze słabością, miesiąc po miesiącu ogarniającą organizm i w końcu te ostatnie dni będące ostatnim akordem pierwszego: „Nie lękajcie się”. Idę tam, gdzie wszyscy pójść musimy – poza granice tego życia.
Uczestniczyliśmy z bólem w Misterium przechodzenia z tego na tamten świat. Tajemniczym, zawsze przejmującym swoją ostatecznością. Przypominającym o nieuchronności i dającym szansę na refleksje. Kim jesteśmy? Skąd, dokąd, w jakim celu i jakimi drogami śpieszymy?.... Jan Paweł II starał się podnieść nas i zjednoczyć, uszlachetnić nauką w  pięknie rozumianym patriotyzmie „Pamięci i tożsamości” a świadectwem życia i umieraniem miał wzmocnić w człowieczeństwie. I przez czas jakiś wydawało się, że tak się stanie, że „idzie nowych ludzi plemię”. Przez jakiś czas...
***
Druga katyńska ofiara a. D 2010 chociaż miała inna dramaturgię, niosła podobną nadzieję.
Tak, było prawdopodobne,  iż kiedy miną dni słowiańskiego porywu - narodowego, nasyconego emocją żałobnego braterstwa milionów Polaków, ci którzy przybrali te smutne kolory i bolesne pozy jako barwy maskujące, ruszą dalej swoim starym kursem, jak bywało nieraz, jak było po śmierci Jana Pawła II. Ale była również oczekiwanie, że może tym razem... To zdawały się gwarantować setki tysięcy Polaków, zdążających z ostatnim hołdem i modlitwą ku trumnom swoich przywódców czy po prostu - synów, braci, sióstr, ojców, matek, przyjaciół, kolegów, znajomych. Bliźnich. Ludzi. To była kolejna szansa na jedność. Szansa z tragedii i cierpienia.

*
Jeszcze nie dogasły fragmenty rozbitego samolotu a już wypełzły mroczne nakazy i ochoty -  a to rozpuszczając po świecie plotki o przymuszeniu pilotów do lądowania wbrew zakazowi Rosjan, a to o braku profesjonalizmu polskich lotników. Jeszcze nie wszystkie szczątki rodaków powróciły z katyńskiej pielgrzymki, jeszcze nie wybrzmiała chociażby nad pierwszą mogiłą modlitwa „Requiescat in pace”, a już poczęto grodzić drogę prezydenckiej pary do krypty wawelskiej - do krypty nazwanej katyńską. A potem rozległ się „polityczny” klangor wulgaryzujący cierpienie i modlitewne skupienia, aby ponownie dzielić nas. Tak szybko. Tak gorączkowo. Tak podejrzanie gorączkowo...

***
Kiedy ongiś usłyszałem pogardliwe określenie nieżyjącego już Mieczysława Rakowskiego o „rozmamłanej słowiańszczyźnie”, którą trzeba... wiadomo co – według komunistycznej metody „organizowania” społeczeństwa, ogarnął mną gniew. Nie podobał mi się tytuł książki Rafała Ziemkiewicza „Polactwo” – uznałem to za lekceważenie własnego narodu. Wielkim smutkiem, ale i wzburzeniem napawa oskarżanie Polaków koniunkturalnymi zarzutami o „antysemityzm wysysany z mlekiem matki”, ciemnogrodztwo, szowinizm, obskurantyzm, prostactwo. Jakąś, wręcz rasistowską, metodą jest owe wzgardliwe traktowanie nacji żyjącej od wieków na tej ziemi. Od wieków borykającą się ze swoim trudnym losem, pomiędzy dwoma, innej cywilizacji, imperiami: Germańską wzmocnioną przez Krzyżaków przemianowanych następnie na Prusaków, oraz moskiewską Rusią. Pozostali najeźdźcy – żeby wymienić hordy mongolskich, tureckich  i szwedzkich niszczycieli – przypływali i odpływali, nie odciskając ostatecznie tak trwałego piętna na naszych losach, aczkolwiek mając znaczący wpływ na osłabianie Rzeczpospolitej. Ale przecie nie tylko oni – zewnętrzni łupieżcy. Rwaczy sukna państwa, którego wielkość, chwała, dzielność i  otwartość jaśniała po siedemnasty wiek, które było nad miarę otwarte na swobody i inności, rwaczy łasych na ościenne srebrniki, znalazło się zbyt wielu również w polskiej rodzinie, aby można było obronić Najjaśniejszą. 123 lata niewoli pod trzema zaborami, rusyfikacja, germanizacja, decywilizacja, orały polskie ziemie, umysły i dusze.  I przeorałyby być może do cna, gdyby nie....Polacy. Gdyby nie polskie kobiety, gdyby nie wiara Polaków. Gdyby nie ich duchowni. I ich pamięć. To był skarb, którym można było wykupić się z niewoli, gdy nadszedł sprzyjający, darowany przez Opatrzność czas.
*

„Rozmamłana słowiańszczyzna”, „Polactwo”, „obskurantyzm”... Czy te przykre, irytujące słowa niosą tylko fałszywy, pogardliwy konterfekt Polaków - tu i teraz?...
Jeżeli nie sięgają do przyczyn zadawalając się jeno skutkami, jeżeli wyrażane są z „boku”, jeżeli mają być uogólnieniem – niewątpliwie są i renegactwem  bądź „zwykłym” antypolonizmem. Kiedy jednak zmuszają nas do autorefleksji, do obrony przed kolejnym rozkładem społecznym, narodowym, państwowym – należy potraktować je inaczej.

*
To prawda, iż jest w nas wiele emocjonalnych porywów, mających coraz częściej zastępować pracę rozumu i upór w odkrywaniu prawdy, wolę działania racjonalnego – również w perspektywie dalszej niż dzisiaj i jutro. Jest otwarcie na łatwiznę, na oszustwa, lenistwo intelektualne i owczy pęd za lansami – szczególnie teraz, kiedy olbrzymieją możliwości zwodzenia przez sztuczki elektroniczne w rękach medialnych szalbierzy, wykonujących dyrektywy mocodawców. Polacy, w sporej części, przestają być samodzielni intelektualnie. A za tym - albo wraz z tym - idzie poddanie ducha wabieniom w mroczne sfery. Coraz ciemniejsze. Coraz groźniejsze. Coraz bardziej antyteistyczne.
*

Jak to się stało, że całkiem niebagatelna część rodaków pozwoliła tak dalece wyprać się z samodzielności, iż strategiczny manewr niewolenia a`la Gramsci przybiera rozmiary bliskie epidemii? Co się stało z wielkim narodem, przez wieków łaknącym wolności**? Często ponad miarę... I żadne to pocieszenie, że jest to nie tylko polska, nie tylko europejska choroba cywilizacji.
*
Naród wykształca przywódców, przewodników. I oni – duchowni oraz świeccy  – starają się prowadzić roztropnie swój lud po trudnych drogach cywilizacji, na których czyhają różni zbójcy -  z obcych kultur tudzież ze „swojskiego”  przestępczego i zdradzieckiego marginesu. Kiedy jednak proporcje elit do mas zostają zachwiane zbyt mocno – a tak stało się po wojnach i zbrodniach, sięgając chociażby cezury roku 1939 – nastąpiła implozja. Wyginęły miliony wolnych ludzi – w tym dawne autorytety, a pozostali nie byli już w stanie dać odpór ciśnieniu zewnętrznemu. Po okresie chaosu role zostały odwrócone – prawdziwa inteligencja została zepchnięta na margines a przywódcy  m i a n o w a n i  przez nowych właścicieli państwa – przez sowieckich władców całego obszaru republik Wschodniej Europy*. Nowe „elity” zostały wyprodukowane z matrycy, na wzór i podobieństwo sztampy sowieckiej; w dużej części z zastosowaniem jedynie kryterium lojalności i gorliwości w służbie mocodawcom partyjnym i oficerom tajnych służb.
*
Fizyczne, zbrodnicze, celowe odkorowywanie Polski z prawdziwie patriotycznych warstw przywódczych przez nazistowskie Niemcy i sowiecką Rosję w totalnych wojnach XX wieku, w więzieniach Gestapo, NKWD, „rodzimego” UB, w dziesiątkach obozów koncentracyjnych i zagłady, w morderczych deportacjach do „Archipelagu Gułag” i na „Nieludzka ziemię” z której niewielu wróciło*, konsekwentna dechrystianizacja, skarykaturyzowanie prawa, kradzież rzetelnej pamięci historycznej, pranie umysłów w szkołach, na uczelniach, organizacjach i przez szeroko rozumiane media masowego urabiania, budowanie „warstwy przywódczej” i „nowych elit” ze zdrajców, kolaborantów i masy zwykłych koniunkturalistów, musiały w końcu doprowadzić do rozwoju procesu chorobowego. Polacy z pokolenia na pokolenie poczęli podupadać na zdrowiu. Został nam wszczepiony gen obcej cywilizacji.

*
Gdy nastąpiła „pieriestrojka” – kolejny etap wdrażania idei postępu w budowaniu „nowego człowieka” w „nowym świecie” - trzeba było pewnego wysiłku, aby wszystko zostało po staremu, chociaż przybrane w nowe szaty. Nie może zatem  dziwić owe gorączkowe, nademocjonalne, a bywa zbrodnicze, poszukiwanie uzasadnień dla swej przeszłości. W jakimś stopniu podświadome szukanie alibi dla sumienia, a często po prostu  dla cyniczne wyrachowania „etapu”. Charakteryzacje nie muszą być już doskonałe – podległe usłużne media wyretuszują, zakrzyczą, oślepią, wskażą. Bitwa o wierność, o pamięć kształtującą pokolenia wierne Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie w systemie cywilizacji łacińskiej, trwa i staje się coraz trudniejsza. „Ssanie” codzienności ma coraz sprawniejsze narzędzia. Zwodzenie trwa. Oraz przybiera niejednokrotnie demoniczne wymiary - jak chociażby wycia „nocnych zmian” wobec krzyża ustawionego przy Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie i modlącej się przy nim gromadki spokojnych ludzi. Ale przecie i w codziennych powszechnych wulgarnych bluzgach, w tolerowaniu, ba! – w akceptowaniu – szczególnie groźnym, kiedy czynią to kobiety – przyszłe, czy nawet obecne, żony i matki -  „bezinteresownego” zaśmiecania, dewastacji przestrzeni – tej zewnętrznej i tej wewnętrznej – w człowieku. Zresztą jedno wynika z drugiego. „Brudne”, antychrześcijańskie, antykatolickie, barbarzyńskie, lewackie destrukcyjne ideologie rodzą brud. Brud skutkuje brudem. I tak to narasta...

*

Jakich katastrofy potrzebujemy jeszcze? Jakich powodzi? Pożarów? Trzęsień ziemi? Wulkanów? Epidemii? Jakich ofiar dla oprzytomnienia? Ile mamy jeszcze czasu dla powrotu dobrych proporcji w odbudowie prawdziwych przywódczych elit? Mężów stanu na miarę coraz zuchwalszych i bezczelniejących w kłamliwości wyzwań „postępu”. Nieulękłych w obronie swej trzody Pasterzy. Dla wyrwania z amnezji. Dla przypomnienia dobrych dróg.
Również, a może przede wszystkim, tych wiodących pewnie do Wieczności.

***

Byłeś jak wielkie, stare drzewo,/narodzie mój jak dąb zuchwały, wezbrany ogniem soków źrałych/jak drzewo wiary, mocy, gniewu./
I jęli ciebie cieśle orać/i ryć cię rylcem u korzeni,/żeby twój głos, twój kształt odmienić,/żeby cię zmienić w sen upiora./Jęli ci liście drzeć i ścinać,/byś nagi stał i głowę zginał./Jęli ci oczy z ognia łupić, /byś ich nie zmienił wzrokiem w trupy./Jęli ci ciało w popiół kruszyć,/by wydrzeć Boga z żywej duszy.
I otoś stanął sam, odarty,/jak martwa chmura za kratami,/na pół cierpiący, a pół martwy,
poryty ogniem, batem, łzami./W wielości swojej - rozegnany,/w miłości swojej - jak pień twardy,/haki pazurów wbiłeś w rany/swej ziemi. I śnisz sen pogardy.
Lecz kręci się niebiosów zegar /i czas o tarczę mieczem bije,/i wstrząśniesz się z poblaskiem nieba,/posłuchasz serca: serce żyje./
I zmartwychwstaniesz jak Bóg z grobu/z huraganowym tchem u skroni,/ramiona ziemi się przed tobą/otworzą. Ludu mój, Do broni!

[ Krzysztof Kamil Baczyński - Byłeś jak wielkie, stare drzewo...IV 43r. Śpiew z pożogi ]
***

Naszą bronią musi być Wiara, Nadzieja, miłość, wiedza, pamięć, determinacja, solidarność. I wytrwałość.

Nasz naród jest jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.

[ Adam Mickiewicz - III cz. „Dziadów” ]

Wszak nie minęło jeszcze sto lat...
-------------------------------------------------------------------------------------------------

*Zob. np. „W cieniu czerwonej gwiazdy. Zbrodnie sowieckie na Polakach (1917 – 1956)” – praca zbiorowa. Wyd. Kluszczyński, Kraków 2010

** „Polska jest symbolem wszystkiego, co najszlachetniejsi w ludzkości umiłowali i za co walczyli /.../ Kochać Polskę to znaczy kochać wolność” – pisał pod koniec XIX w. Georg Brandes (wł. M. Cohen) [za: żeby Polska....Historia Polski 1733-1939 Jerzy R. Nowak, wyd. MaRon Warszawa 2009]

Copyright © 2017. All Rights Reserved.