Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Wiara i wiedza

„Religia nie powinna być przedmiotem maturalnym. Nie wolno mieszać wiary z wiedzą” – oświadczyła Joanna Kluzik-Rostkowska, obejmując obowiązki ministra edukacji. Wyraziła tym samym pogląd, który upowszechnił się w ubiegłym stuleciu jako zwulgaryzowana wersja założeń filozofii neoscholastycznej i wciąż pokutuje w obiegowym myśleniu. Neoscholastycy, zwłaszcza Jaques Maritain, który silnie oddziałał na polskie środowiska katolickie, sugerowali, że metafizyka i nauka reprezentują z epistemologicznego punktu widzenia dwie różne płaszczyzny, które nie powinny się przecinać. Mówiąc w znacznym uproszczeniu, uznawali, że przedmiot poznania nauki jest z gruntu odmienny niż filozofii i teologii. Była to próba przekroczenia jednego z fundamentalnych konfliktów nękających kulturę europejską skutkiem jej naukowej ekspansji: sprzeczności między światopoglądem religijnym i scjentystycznym. W potocznych wyobrażeniach myśl ta przyjęła postać przekonania, że religia i nauka stanowią sfery odrębne, od siebie izolowane, wiara nie mieści się w porządku racjonalnego myślenia, „nie wolno jej mieszać z wiedzą”, jak to ujęła nowa minister edukacji.

Konflikt współczesnej świadomości


Takie stanowisko przynosi pewne pożytki: pozwala współistnieć wyobrażeniom religijnym i naukowym w obrębie jednej kultury. Niestety, to współistnienie znacznie gorzej układa się w umyśle wierzącego człowieka. Uporczywie naraża go na dysonans poznawczy, którego rezultaty w życiu jednostki bywają bardzo dolegliwe.

Niektórych prowadzą do utraty wiary. Dla innych bywają źródłem zasadniczych wątpliwości, z których wyrasta sceptycyzm wobec wszelkich prób rozpoznania natury rzeczywistości i sensu ludzkiej egzystencji. On z kolei kreuje postawy głębokiego pesymizmu – tu dobrym przykładem mogą być dzieła Samuela Becketta – albo niefrasobliwego relatywizmu, jaki proponuje kultura ponowoczesna z jej zagubioną „płynną tożsamością”.

Są wreszcie i tacy, którym przypadło w udziale doświadczenie niepojęte i niewytłumaczalne w kategoriach dostępnych poznaniu naukowemu. Ci, pod wpływem wstrząsu, na własną rękę podejmują starania, by przeniknąć zagadkę istnienia. Nierzadko w osamotnieniu i trochę po omacku szukają wyjaśnienia tego, co im się przydarzyło na skrzyżowaniu świata materialnego z duchowym, czyli w punkcie przecięcia, który w świetle przekonania o całkowitej odrębności i nieprzenikalności wiedzy i wiary wydaje się niemożliwy.

„Ludzie z doliny śmierci”

Kilka takich doświadczeń opisuje Grzegorz Górny w wydanej właśnie książce „Ludzie z doliny śmierci”. Jest to wybór tekstów publikowanych w prasie w ciągu ostatnich 20 lat. „Historie opisane w tej książce wydarzyły się naprawdę” – wyjaśnia autor na wstępie. Ich bohaterami są ludzie z krajów ogarniętych w XX w. przez komunizm, postawieni w trudnych, czasem krańcowych sytuacjach, skazani na drastyczne przeżycia. Wiodły ich one niekiedy ku krawędzi doznań metafizycznych.

Tak było z Iwanem Korszyńskim, Ukraińcem, który w łagrze w Spassku, w stanie skrajnego wycieńczenia trafił na oddział lazaretu zwany umieralnią. Gdy tam dogorywał, przyśniło się mu, że tonie, ale w ostatniej chwili starzec z białą brodą wyciąga go z oceanu na brzeg wyspy, gdzie na piasku płacze para niemowląt bliźniaczek. Korszyński nieoczekiwanie wyzdrowiał, jego los w obozie odmienił się na lepsze, został znakomitym chirurgiem, a blisko 20 lat później urodziły się mu wyśnione wówczas bliźniaczki.

Inny spośród bohaterów Górnego – Zuk Karol Spanca, Albańczyk z Kosowa – w niezrozumiały sposób przeżył upadek samochodem w 300-metrową przepaść, w której auto doszczętnie się zwęgliło. Gdy jeszcze koziołkowało, odbijając się od skał, Spanca miał widzenie: „Tajemniczy mężczyzna uśmiechał się łagodnie, a Zuk poczuł, że znajduje się w jego rękach. Ogarnął go spokój”. Z czasem się ożenił, a gdy wybuchła wojna w Bośni, uciekł do Polski. I dopiero tutaj w trzy lata po wypadku ten muzułmanin ujrzał po raz pierwszy w życiu obraz Jezusa Miłosiernego. „Poczuł dreszcze na całym ciele. Rzucił się na kolana i zaczął płakać. W postaci na płótnie rozpoznał mężczyznę, którego widział, gdy leciał w przepaść”.

Z kolei doktor Stojan Adašević, ginekolog, praktykował przez 26 lat jako najlepszy specjalista od aborcji w Belgradzie. Do czasu, gdy noc w noc zaczęła mu się śnić łąka pełna dzieci w różnym wieku, które uciekają od niego w przerażeniu, a wszystkiemu przygląda się „człowiek w czarnym ubraniu przypominający mnicha”. W końcu we śnie zapytał go, kim jest, a ten odparł: „Nazywają mnie Tomaszem z Akwinu”, i wyjaśnił, że po łące biegają dzieci usunięte jako płody przez Adaševicia. Dopiero obudziwszy się, doktor sprawdził, kim był Tomasz z Akwinu, bo nigdy o nim przedtem nie słyszał. W rezultacie odmówił przeprowadzania aborcji, chociaż w socjalistycznej Jugosławii ściągnęło to na niego regularną nagonkę. Nie ugiął się jednak, a nawet włączył w ruch obrony życia nienarodzonych.

„Bóg i nauka”

Podobne doświadczenia uświadamiają, jak zawodny i niekoherentny jest ład poznawczy, ufundowany na odrębności dwóch porządków myślowych, które w życiu pojedynczego człowieka nieraz krzyżują się i nakładają, skazując go na szok lub dezorientację. Dlatego starania zmierzające do uzgodnienia wiary z wiedzą dla osób religijnych mają zupełnie podstawowe i zarazem praktyczne znaczenie – uwalniają od wewnętrznego konfliktu, w który zaplątał jednostkę postęp nauki. Mają one także fundamentalne znaczenie dla naszej kultury, która marginalizując religię, powoduje duchowy uwiąd europejskiej cywilizacji, spycha ją w dekadentyzm niezdolny do obrony własnych wartości i tradycji.

Światopogląd scjentystyczny z teologią od kilku dziesięcioleci próbuje pogodzić ks. prof. Michał Heller, laureat Nagrody Templetona, przyznawanej za działania związane z pokonywaniem barier między nauką a religią. Niedawno ukazał się polski przekład książki pt. „Bóg i nauka. Moje dwie drogi do jednego celu”, powstałej na podstawie rozmów, jakie z ks. Hellerem przeprowadził Giulio Brotti. Jest to lektura fascynująca i zarazem przystępna dla osób bez gruntownego przygotowania naukowego czy filozoficznego. Otwiera potrzask, w którym utknęła świadomość współczesnego człowieka.

„Spośród moich licznych fascynacji – wyznaje ks. Heller – dwie okazały się szczególnie uporczywe i odporne na upływanie czasu: nauka i religia. Moją wadą jest to, że jestem zbyt ambitny. Zawsze chciałem robić tylko rzeczy najważniejsze. A czy może być coś ważniejszego od nauki i religii? Nauka daje nam Wiedzę, a religia daje nam Sens. Zarówno Wiedza, jak i Sens są niezbędnymi warunkami godnego życia. I jest paradoksem, że obie te wartości często pozostają w konflikcie”.

W rozmowie z Brottim ks. Heller obszernie przedstawia historię tego konfliktu. Pokazuje też jego iluzoryczność: „Kiedy bada się pewne struktury matematyczne, których zadaniem jest przedstawienie świata fizycznego – jak formuły teorii względności i mechaniki kwantowej – można niemalże fizycznie »dotknąć« zdolności tych formuł do wyrażenia immanentnej racjonalności wszechświata. Często naukowcy zaangażowani w prowadzenie badań nie zastanawiają się nad tym aspektem. […] Niemniej, kiedy zatrzymują się, żeby podjąć refleksję, zdają sobie sprawę, że uczestniczą w czymś, co przekracza naszą inteligencję i nasze granice pojmowania. Takie doświadczenie stanowi – tak uważam – ważny krok w stronę kontemplacji religijnej. Einstein twierdził, że w naszym zsekularyzowanym świecie to właśnie naukowcy jako nieliczni będą pielęgnować prawdziwie religijne poczucie istnienia”.


Wanda Zwinogrodzka

za:niezalezna.pl/48654-wiara-i-wiedza

***


„Religia nie powinna być przedmiotem maturalnym. Nie wolno mieszać wiary z wiedzą”
Cóż, kiedy nie dostaje właśnie wiedzy, a może po prostu sprawności intelektualnej i woli - można budować i takie konstrukcje...

A wystarczy wziąć chociażby do ręki książki Vittorio Messoriego: Opinie o Jezusie, Umęczon pod Ponckimk Piłatem, Mówią że zmartwychwstał i zmierzyć się z przytaczanymi dowodami.
Za trudne dla zagonionych "polityków"?...
k

Copyright © 2017. All Rights Reserved.