Europa Zachodnia kupuje rekordowe ilości gazu skroplonego z Rosji
Unia Europejska kupuje rekordowe ilości gazu skroplonego z Rosji. Większość rosyjskiego LNG płynie do Francji, Belgii i Hiszpanii – wskazał red. Rafał Stefaniuk z „Naszego Dziennika”.
Import skroplonego gazu ziemnego z Rosji do Francji wzrósł do rekordowego poziomu. Kraj ten kupił w tym roku więcej LNG od Rosji niż jakiekolwiek inne państwo w Europie. Jak pokazują dane śledzenia statków zebrane przez Bloomberg, dostawy do terminalu w Dunkierce w tym roku w pobliżu granicy z Belgią gwałtownie wzrosły.
Belgia stała się drugim co do wielkości importerem rosyjskiego LNG, a port w Zeebrugge jest jednym z niewielu europejskich węzłów przeładunkowych dla LNG przesyłanego z tankowców klasy lodowej do konwencjonalnych statków towarowych.
Import skroplonego gazu ziemnego LNG z Rosji jest ciągle legalny, co budzi jednak poważne wątpliwości. Sprzedaż surowców jest kluczowym źródłem finansowania militarnej machiny Władimira Putina.
– Przygnębiające jest to, że zamiast odcinać się od zakupów w Rosji, UE konsekwentnie zwiększa swoje uzależnienie. Z roku na rok Moskwa zacieśnia macki wokół gospodarek ważnych krajów Europy. W sytuacji toczącej się wojny ma to kolosalne znaczenie – wskazał w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Wojciech Skurkiewicz, senator Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister obrony narodowej.
Tuż po wznowieniu wojny na Ukrainie w europejskich stolicach nie brakowało wielkich słów o konieczności powstrzymania imperialnych zapędów Kremla. Niestety, prawda po raz kolejny przeszkadza oficjalnej narracji. Jak poinformował „Financial Times”, w 2022 r. kraje UE zakupiły w Rosji 15,21 mln ton LNG. Rok później było to 15,18 mln ton (15 proc. wszystkich rocznych zakupów gazu skroplonego). W 2024 r. rekord zostanie pobity – to już dużo powyżej 16,5 mln ton LNG (wzrost do 20 proc. wszystkich zakupów gazu skroplonego przez UE).
– To, co widzimy dzisiaj, to efekt polityki, w której niemieckie korporacje dyktują warunki elitom politycznym. A te elity, zblatowane z Władimirem Putinem, pozwalały na uzależnienie Europy od rosyjskich surowców. To nic nowego, tylko bardziej wyrafinowane metody uzależniania i podbijania krajów. Nie trzeba już armat, wystarczy przejęcie kontroli nad energetyką – wyjaśnił w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prof. Piotr Grochmalski, ekspert do spraw wojskowości i bezpieczeństwa.
Przez lata Unia Europejska uzależniała się od rosyjskich surowców energetycznych. Po wznowieniu wojny na Ukrainie podjęto jednak decyzję o stopniowym odejściu od zakupów w Rosji, gdyż zyski, które osiągał sektor energetyczny i surowcowy, w dużej mierze napędzały zbrojenia Kremla. Zastosowanie stopniowej ścieżki odejścia było konieczne, aby nie doprowadzić do wstrząsu w unijnych gospodarkach.
Dane dotyczące importu LNG pokazują, że nie może być mowy o realizacji założonych planów.
– Informacje dotyczące tego, że zamiast zmniejszać swoje uzależnienie od rosyjskiego gazu skroplonego, ważne państwa UE zwiększają import, nie są żadnym zaskoczeniem. To jest namacalny dowód na to, że Europa Zachodnia za nic ma interesy krajów Europy Środkowej i Wschodniej – podkreślił senator Wojciech Skurkiewicz.
Kwestia skroplonego gazu była wielokrotnie poruszana na forum UE, jeszcze za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości.
– Problem w tym, że napotykamy tu na olbrzymią barierę polityczną. Poszczególne stolice europejskie, na czele z Brukselą, ociągają się z wprowadzeniem embarga lub choćby ograniczeń na import rosyjskiego LNG. To powinno być oczywiste: rosyjski gaz finansuje reżim Putina. Każda tona sprowadzanego surowca to kolejne euro na zbrojenia Kremla, na destabilizację Ukrainy, na wojnę. Jakim cudem można mieć tu jakiekolwiek wątpliwości? – pytał były wiceminister obrony narodowej.
Import rosyjskiego LNG do Unii Europejskiej wciąż jest dozwolony. Inaczej jest z dostawami gazu rurociągami, które zostały mocno ograniczone.
Do połowy grudnia 2024 roku państwa Wspólnoty kupiły w Rosji rekordowe ponad 16,5 mln ton LNG.
– Władimir Putin nie tylko nie odczuwa nałożonych ograniczeń, ale wręcz pokazuje pazury, z wielką precyzją wykorzystuje prawo, które obowiązuje w Unii, wchodzi szeroko przez okna, które pozostają otwarte – zaznaczył w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Bogdan Rzońca, europoseł PiS.
Rosja nieprzerwanie wzmaga przygotowania wojskowe, demonstruje swoją siłę i śmieje się w twarz unijnym urzędnikom.
– Plany zagłodzenia gospodarczego Rosji? One nigdy nie miały szans na powodzenie. Rosyjskie surowce, produkty, marki, przechodzą przez pośredników w innych krajach – handel kwitnie, a Moskwa z tego korzysta. To smutna rzeczywistość – sankcje działają słabo, a Zachód nie ma spójnej strategii. W dodatku oskarżanie takich polityków, jak premier Węgier, Viktor Orbán, czy premier Słowacji, Robert Fico, o sabotowanie unijnej jedności to polityczne żarty, które odwracają uwagę od prawdziwego problemu – stwierdził europoseł.
Od początku roku do końca listopada Francja odebrała już 5,34 mln ton rosyjskiego LNG. Ponad połowa przesyłek trafiła do terminalu importowego w Dunkierce. Jest to niezwykle istotne. Jego odbiorcami są francuskie firmy energetyczne EDF i TotalEnergies, a także niemiecka państwowa firma energetyczna SEFE, która przez lata była kontrolowana przez Rosjan, w przeszłości nosiła nazwę Gazprom Germania. Dopiero w 2022 roku rząd niemiecki dokonał jej nacjonalizacji. Kosztowało to 6,3 mld euro.
Jednak za fasadą niemieckiego pragmatyzmu kryje się coś o wiele mroczniejszego – systematyczna korupcja elit europejskich przez Rosję.
– Prezydent Putin z wielką precyzją i hojnością przez lata inwestował miliardy w „schröderyzację” Zachodu, czyli skorumpowanie kluczowych decydentów i liderów opinii. Te brudne pieniądze – szacowane na 50-100 mld dolarów – były rozdzielane w formie lukratywnych stanowisk, grantów, funduszy i bezpośrednich łapówek. To nie była korupcja na drobną skalę. To był projekt geopolityczny, w którym główną rolę odgrywała niemiecka elita polityczna – zauważył prof. Piotr Grochmalski.
Gerhard Schröder, były kanclerz Niemiec, stał się wręcz symbolem tego procesu. Po wypadnięciu z niemieckiej polityki natychmiast znalazł zatrudnienie w radzie nadzorczej Gazpromu, za co otrzymywał astronomiczne wynagrodzenie.
– To był jedynie wierzchołek góry lodowej. Elity niemieckie, które przez lata wiedziały, że Rosja traktuje gaz jako broń, były przekonane, iż to narzędzie nigdy nie zostanie użyte przeciwko nim, a jedynie przeciwko krajom Europy Środkowo-Wschodniej – wskazał ekspert do spraw bezpieczeństwa.
Tymczasem była kanclerz Niemiec, Angela Merkel, kontynuując politykę Schrödera, zwiększyła uzależnienie niemieckiej gospodarki od rosyjskiego gazu do niebezpiecznego poziomu 55 procent – daleko ponad strategiczne 35 proc. uznawane za punkt krytyczny.
Paryż, Madryt i Bruksela bronią się, że jest to jedynie realizacja już wcześniej zawartych kontraktów, gdyż nie chcą się narażać na wypłacanie odszkodowań w razie ich zerwania. Jedynie wprowadzenie sankcji na import gazu skroplonego przez całą Unię Europejską mogłoby oddalić obawy o konieczność wypłacania odszkodowań.
Niemniej i w tłumaczeniach zachodnich elit jest dużo nieprawdy. Okazuje się, iż aż około 33 proc. importu rosyjskiego gazu skroplonego do Unii Europejskiej dokonano poprzez zakupy na rynku spot. Rok wcześniej było to około 23 proc. Słowo „spot” oznacza w języku angielskim na miejscu. Jest to więc rodzaj rynku finansowego, który charakteryzuje się natychmiastowym horyzontem czasowym, a więc o kontraktach zawieranych bardzo dawno nie może być mowy. Łącznie udział Rosji w dostawach LNG do Unii w ciągu ostatnich miesięcy wzrósł do blisko 20 proc. W 2023 roku było to 15 procent.
– To takie stolice, jak Paryż, Bruksela czy Madryt, utrwalają podziały między Wschodem a Zachodem. Właśnie to pokazuje, jak niewiele je obchodzi bezpieczeństwo Europy Wschodniej czy krajów bałtyckich. Zachód ani myśli kiwnąć palcem, aby zapewnić stabilność na tych terenach. Dlatego musimy trzymać się NATO i sojuszu z Amerykanami – to jedyna realna gwarancja bezpieczeństwa w tej sytuacji – zaakcentował senator Wojciech Skurkiewicz.
Właśnie ta głęboka i wielowymiarowa zależność sprawiła, że Rosja, planując wojnę przeciwko Ukrainie, mogła być przekonana o swojej przewadze.
– Niemcy, zamiast być liderem europejskiego oporu, stały się hamulcowym. Polityka realna – czy raczej „Realpolitik” – pokazała swoją mroczną twarz. Putin mógł być pewny, że niemiecka gospodarka zbudowana na rosyjskim gazie nie pozwoli na ostrą reakcję ze strony Berlina – podkreślił prof. Piotr Grochmalski.
Ta historia pokazuje, jak korupcja może stać się najskuteczniejszym narzędziem w arsenale dyktatora.
– Władimirowi Putinowi udało się nie tylko uzależnić Europę energetycznie, ale także politycznie sparaliżować jej kluczowe instytucje i liderów. To lekcja, którą Europa będzie musiała odrobić przez wiele lat – podsumował rozmówca „Naszego Dziennika”.
za:www.radiomaryja.pl