Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Politolog: "Nie ma prawnej możliwości przełożenia wyborów. Byłby to niebezpieczny precedens"

Nie ma prawnej możliwości przełożenia wyborów inaczej niż poprzez zmianę konstytucji - pisze politolog i doradca MSZ Przemysław Żurawski vel Grajewski na łamach portalu Voice of Europe w artykule zatytułowanym "Wybory prezydenckie w Polsce w cieniu koronawirusa."

Żurawski vel Grajewski podkreśla, że interesy stron sporu politycznego są oczywiste. Zaznacza, że "udana walka rządu z pandemią zwiększa popularność obecnego prezydenta. Według sondaży może liczyć na 59 proc. głosów w pierwszej rundzie". Wskazuje, że najsilniejszy kandydat opozycji ma obecnie 10-procent poparcia w sondażach, a kolejni mają jeszcze mniej. "Fakt ten sprawia, że katastrofa gospodarcza, której opozycja pragnie, jest jedyną jej szansą i narzuca jej strategię odraczania wyborów do nadejścia spodziewanego załamania gospodarczego (co może być skutkiem zamrożenia gospodarki)" - podkreśla.

Doradca MSZ przypomina, że w 2008 r. przyjęto ustawę o „zapobieganiu i zwalczaniu infekcji i chorób zakaźnych u ludzi”, która daje rządowi wiele uprawnień, niezbędnych do walki z obecną epidemią i sprawia, że zbędne staje się wprowadzenie stanu wyjątkowego, którego chce opozycja. "Dlatego jedynym prawdziwym celem wprowadzenia takiego stanu byłoby odroczenie wyborów. Taki akt byłby oczywistym naruszeniem konstytucji. Byłby to również precedens, niebezpieczny dla przyszłości - ułatwiający odraczanie wyborów pod dowolnym pretekstem" - pisze politolog i dodaje, że "nie ma powodu, by ufać opozycji".

Przypomina także, iż zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 20.07.2011 r. nie można wprowadzać istotnych zmian w prawie wyborczym później niż sześć miesięcy przed wyborami. "TK nie wspomniał o zmianie trybu głosowania na korespondencyjne jako o znaczącej zmianie. Pozostawił jednak w tej sprawie otwartą furtkę i opozycja korzysta z niej. Jej pozycja jest jednak wyraźnie słabsza niż pozycja rządu" - ocenia Żurawski vel Grajewski.

"Zachowując warunki reżimu epidemicznego wybory korespondencyjne zmniejszają ryzyko rozprzestrzeniania się infekcji - podkreśla autor artykułu - Opozycja kwestionuje wiarygodność takich wyborów, wskazując na groźbę fałszowania, choć w 2015 r. sama żądała tej metody głosowania". Przywołuje przy tym wybory korespondencyjne na burmistrza Monachium (29.03) i do władz lokalnych w Genewie (5.04), gdzie nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości.

W konkluzji artykułu jego autor zwraca uwagę, że "nie ma prawnej możliwości przełożenia wyborów inaczej niż poprzez zmianę konstytucji". Podkreśla, że wymaga to większości konstytucyjnej w parlamencie, której nie można zbudować bez wsparcia opozycji. "Opozycja otrzymała taką ofertę od rządu w postaci propozycji przedłużenia kadencji obecnego prezydenta o dwa lata i zakazu ponownego kandydowania. Odrzuciła jednak to i odmawia podania terminu, na jaki wybory powinny zostać przełożone, domagając się ogłoszenia stanu wyjątkowego z perspektywą jego przedłużenia, dopóki nie zdecyduje, że nie jest on jej już potrzebny. Taki krok naruszyłby konstytucję i wprowadziłby permanentny chaos polityczny w państwie" - konkluduje Żurawski vel Grajewski.

za:www.tysol.pl

***

Leszek Sosnowski: nie ma powodu, żeby wybory nie odbyły się w maju normalnie w lokalach wyborczych!

Kiedy obóz rządzący podejmował decyzję o zorganizowaniu wyborów metodą korespondencyjną, wydawało się to bardzo uzasadnione. Wyglądało bowiem na to, że w ciągu najbliższych kilku tygodni życie w kraju może zamrzeć całkowicie, a epidemia osiągnie rozmiary hekatomby. Dzięki Bogu do tego nie doszło, sytuacja została opanowana, życie bardzo szybko wraca do normy. Odwoływane są przeróżne ograniczenia. Jednakże nie w kwestii wyborów! Wyborów, które bez porównania są mniej groźne epidemiologicznie i które bez porównania łatwiej zabezpieczyć niż np. wielkie centra handlowe. Przypomnijmy, że te ostatnie zostaną otwarte w poniedziałek 4 maja br.

Otwiera się już zresztą wszystko: żłobki, przedszkola, fabryki, restauracje, hotele. Funkcjonują Poczta Polska i przesyłki kurierskie, rozpoczynają się treningi i rozgrywki sportowe itd. To samo dzieje się za granicą i to w krajach, gdzie przebieg epidemii był o niebo groźniejszy niż w Polsce. Po co więc i dlaczego trwać przy kontrowersyjnej dla niektórych koncepcji wyborów korespondencyjnych? Według milionów ludzi rozsądnie myślących podważanie ważności i legalności korespondencyjnych wyborów jest całkowicie nieuzasadnione, jednak w obecnej sytuacji nie warto o to toczyć bojów. Trzeba podziękować Poczcie Polskiej za gotowość i sprawność, ale powrócić do głosowania w lokalach. Tym bardziej, że może to nastąpić bez walk senacko-sejmowych oraz tarmoszenia się o listy wyborców z samorządami zarządzanymi przez zwolenników PO, KO czy PSL. Pani marszałek Sejmu potwierdzi datę 10 maja lub przesunie ją, co jest bardziej prawdopodobne, na 17 lub 23 maja, by było trochę więcej czasu na przygotowanie lokali, i wszystko odbędzie się wedle starych procedur. A kto nie będzie chciał iść na wybory, albo nawet zrezygnuje z kandydowania, to jego sprawa.

Byliśmy przodującym krajem w obronie przed koronawirusem – nasze statystyki są tu nieporównywalnie lepsze niż w innych krajach. Czy będziemy ostatnim lub jednym z ostatnich, który powróci do normalności? Także w kwestii wyborów? To byłby wstyd przed całym światem, że nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z tak prostą procedurą jak wybory prezydenckie. Jedno wyjście do blisko położonego lokalu, jedna zwyczajna i jednakowa dla wszystkich czynność – to na pewno można odpowiednio zabezpieczyć, zarówno, jeśli chodzi o głosujących, jak i komisje. Nie może być przecież tak, że udanie się do centrów handlowych ma pierwszeństwo przed wyborami głowy państwa – a tak to w tej chwili wygląda.

W rozmowie z portalem wpolityce.pl przewodniczący PKW Sylwester Marciniak na pytanie, co będzie, jeżeli ustawa ws. głosowania korespondencyjnego zostanie odrzucona przez Senat, a następnie stanowisko Senatu podzieli Sejm, mówi jasno:

„W przypadku gdyby przepisy ustawy o głosowaniu korespondencyjnym nie weszły w życie, możliwe jest przeprowadzenie wyborów prezydenckich, lecz trzeba błyskawicznie uchylić przepis (art.102 ustawy Dz.U. poz.695) dotyczący niestosowania szeregu przepisów kodeksu wyborczego, dotyczący między innymi wydawania zaświadczeń o prawie do głosowania, głosowania przez pełnomocnika, czy też głosowania korespondencyjnego w brzmieniu dotychczasowym (a więc oprócz niepełnosprawnych także uprawnieni powyżej 60 lat czy też podlegający kwarantannie). Wybory w zasadzie przebiegałyby jak zwykle, lecz z uwagi na epidemię musiałyby być zastosowane specjalne środki dotyczące ochrony zdrowia wyborców, jak i członków komisji wyborczych, tak jak chociażby ostatnio przy uzupełniających wyborach samorządowych. Przy druku kart wyborczych uwzględnić trzeba byłoby koszty i zabezpieczenie. Z kolei na obsadę komisji wyborczych mają większy wpływ komitety wyborcze, a w przypadku braku pełnej obsady, można je uzupełnić spośród zgłaszających się wyborców i mimo rezygnacji niektórych, chętni wciąż się zgłaszają. Trzeba też wskazać, że wybory prezydenckie w Polsce, nie licząc wyborów w Korei Południowej są pierwszymi do przeprowadzenia na świecie w trakcie epidemii, kolejne terminowe to wybory w Stanach Zjednoczonych. Niestety w tym zakresie doskwiera brak jakichkolwiek standardów przeprowadzania wyborów. Jednakże przepisy te musiałby zostać natychmiast przywrócone, gdyż PKW musiałaby mieć czas na przygotowanie kart do głosowania. Jeśli procedura legislacyjna miałaby zakończyć się 7 maja, a wybory odbyć 10 maja, to będzie to niewykonalne.”

Nie pozostaje zatem nic innego, jak natychmiast wycofać projekt ws. wyborów korespondencyjnych i przeprowadzić wybory w zwykłym trybie.

Leszek Sosnowski

za:bialykruk.pl

***

Jaki: Komuniści w 1919 też chcieli bojkotu wyborów

Ciągłe bezsensowne negowanie konieczności wyborów prezydenckich oraz dotrzymania konstytucyjnych terminów tak, aby wybór prezydenta RP na kolejną kadencję przebiegł zgodnie z zawartymi zasadami, już jest czasem nawet męczący. Można by nawet powiedzieć, że łatwe czasy stworzyły na opozycji słabych mężczyzn i wygląda na to, że tak właśnie jest.

Dla portalu wpolityce.pl wywiadu udzielił europoseł PiS Patryk Jaki, który powiedział m.in.:
- Komunistyczna Partia Polski w 1919 też nawoływała do bojkotu pierwszych wyborów po zaborach

Podkreślił też:

- Dziś próbuje się wymyślić nową „definicję” demokracji. Działanie to zgodne jest z następującym modelem: jeżeli nasz kandydat nie ma szans, to w takim razie musimy podważyć legalność wyborów. Kiedy wybory będą więc „legalne” dla Platformy Obywatelskiej? Wtedy kiedy „ich” kandydat (kandydatka) będzie mieć szansę. Nie zgadzamy się z takim traktowaniem demokracji

W odniesieniu do działań opozycji w ramach akcji „zagranica”, w tym skarżenia Polski oraz dopytywania się organów europejskich o możliwość wydania Poczcie Polskiej danych obywateli do głosowania korespondencyjnego Jaki powiedział:

- Widzimy kalkę strategii Komunistycznej Partii Polski z 1919 roku, która próbując podważyć fundamenty odradzającego się państwa polskiego, nawoływała do bojkotu pierwszych wyborów po zaborach. Próbowano w ten sposób odebrać legitymację demokratycznie wybranej władzy. Nawet do głowy by mi nie przyszło, że po ponad 100 latach, może dojść do tej samej sytuacji. Dziś próbuje się wymyślić nową „definicję” demokracji.

I dalej kontynuował:

- Działanie to zgodne jest z następującym modelem: jeżeli nasz kandydat nie ma szans, to w takim razie musimy podważyć legalność wyborów. Kiedy wybory będą więc „legalne” dla Platformy Obywatelskiej? Wtedy kiedy „ich” kandydat (kandydatka) będą mieli szansę. Nie zgadzamy się z takim traktowaniem demokracji. W tle wybrzmiewa słowo, które opozycja miała podobno na sztandarach, czyli „konstytucja”.

za:www.fronda.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.