"Media bez wyboru" - protest prywatnych mediów przeciwko nowemu podatkowi
W środę 10 lutego część prywatnych mediów protestuje w ramach akcji „Media bez wyboru". Od rana telewizje TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na portalach TVN24, Onet i Interia czytelnicy nie przeczytają żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również niektóre dzienniki.
Chodzi o projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. „Podobne rozwiązania funkcjonują już w innych państwach Europy, m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Belgii i w Grecji" - wyjaśnia rzecznik rządu Piotr Müller.
Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić do NFZ.
Przeciw wprowadzeniu nowej składki protestują liczne media prywatne.
W ramach akcji „Media bez wyboru" w środę telewizje informacyjne TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na stronach tvn24.pl, onet.pl i interia.pl w środę rano czytelnicy nie przeczytają żadnych artykułów informacyjnych. Do akcji przyłączyły się także stacje radiowe, m.in. RMF FM, ZET, TOK FM, Rock Radio - zamiast audycji stacje nadają komunikat specjalny.
Tu powinien być Twój ulubiony serwis internetowy. Dzisiaj jednak nie przeczytasz tu żadnych treści. Przekonaj się, jak będzie wyglądać świat bez niezależnych mediów. Ruszyła akcja Media bez wyboru. Przeczytaj nasz list otwarty do władz Rzeczpospolitej Polski. Dla nas najważniejsze jest, abyś TY miał wybór. Dziękujemy użytkownikom i partnerom handlowym za zrozumienie i wsparcie - czytamy na stronie Onetu.
Media, które przyłączyły się do akcji, na swoich stronach internetowych publikują list otwarty do władz RP i liderów ugrupowań politycznych. List został podpisany m.in. przez Agorę S.A., Dziennik Wschodni, Edipresse Polska, Grupę Eurozet, Kino Polska TV S.A., Polską Press Grupę, Ringier Axel Springer Polska, TVN S.A. i Telewizję Polsat.
Zwracamy się w sprawie zapowiadanego nowego, dodatkowego obciążenia mediów działających na polskim rynku, myląco nazywanego +składką+, wprowadzaną pod pretekstem Covid-19. Jest to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media- napisali sygnatariusze listu.
Według nich wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej będzie oznaczać osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, a także ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści. Nowe przepisy, zdaniem autorów listu spowodują też „pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł".
Informację o akcji na pierwszych stronach w środę opublikowały dzienniki: „Rzeczpospolita", „Gazeta Wyborcza", „Fakt", „Dziennik Gazeta Prawna" i „Super Express".
Plany wprowadzenia składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej w rozmowie z PAP skomentował rzecznik rządu Piotr Müller. Podkreślił, że propozycja dotyczy największych podmiotów na rynku reklamowym.
Od długiego czasu w UE trwa dyskusja na temat regulacji dotyczących m.in. sprawiedliwego opodatkowania cyfrowych gigantów internetowych. Ta dyskusja niestety znacząco się przedłuża. W związku z tym Polska, podobnie jak kilka innych krajów europejskich, zaproponowała krajowe rozwiązania podatkowe. Należy podkreślić, że dotyczy to największych podmiotów na rynku reklamowym - powiedział Müller.
Rzecznik rządu zaznaczył, że podobne rozwiązania funkcjonują już w innych państwach Europy, m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Belgii i w Grecji.
Pieniądze z opłaty trafią bezpośrednio na konta Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz nowego Funduszu, z którego wspierane będą projekty związane z kulturą i dziedzictwem narodowym w obszarze mediów - podkreślił Piotr Müller.
za:www.idziemy.pl
***
Trwa akcja ,,Media bez wyboru” – część prywatnych mediów protestuje przeciwko opodatkowaniu wpływów z reklam
Trwa protest części prywatnych mediów przeciw opodatkowaniu wpływów z reklam. W ramach akcji ,,Media bez wyboru” od rana grupa stacji – zamiast programu – nadaje specjalne komunikaty. Na portalach nie ma artykułów.
Protest przeciw wprowadzeniu składki z tytułu reklamy prowadzą m.in. telewizje TVN24 i Polsat News czy portale internetowe Onetu i Interii. Do akcji przyłączyły się też dzienniki, m.in. „Rzeczpospolita”. Protest mediów wspierają politycy opozycji. Mowa jest m.in. o uderzaniu w wolne media i demokrację.
Dr hab. Hanna Karp, medioznawca, mówi, że mamy do czynienia z bardzo skonsolidowaną, jednorodną akcją mającą znamiona histerii, która ma celu głównie bronić interesów podmiotów medialnych o zagranicznym kapitale.
Ekspert podkreśla, że przyzwyczaiły się one do tego, że na swój sposób skolonizowały dużą część polskiego rynku medialnego. Medioznawca dodaje, że opodatkowanie reklam jest już w innych krajach i tam nie było protestów.
– Tego rodzaju podatki funkcjonują zwłaszcza na rynku UE i nikt z tego powodu, kiedy był tam wprowadzany, nie wywracał państwa do góry nogami, podczas gdy u nas mamy taki mały czas jakby stanu wojennego, kiedy o północy usłyszeliśmy jednorodnie brzmiący komunikat generała Wojciecha Jaruzelskiego. Troszkę mi to przypomina tamtą atmosferę i ta mobilizacja mediów – poczynając od prasy, przez radio i telewizję największych koncernów – jest zdumiewająca i zaskakująca. Możemy sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby np. te wszystkie podmioty, które dzisiaj protestują, postanowiły wyłączyć się z jakiegoś innego powodu – mówi dr hab. Hanna Karp.
Projekt ustawy ws. składki z tytułu reklamy jest w wykazie prac rządu. Zgodnie z nim połowa wpływów z nowej składki ma trafić m.in. do NFZ. Ministerstwo Finansów podkreśla, że jest otwarte na dialog z przedstawicielami mediów w tej sprawie.
za:www.radiomaryja.pl
***
Protest mediów. ,,Onet, TVN et consortes mogłyby już prowadzić protest do końca świata''
Dziś od rana prywatne media protestują przeciwko „podatkowi od reklamy”. Telewizje TVN24 czy Polsat News zamiast programu nadają komunikat, nie działa też wiele portali. Internauci tymczasem komentując protest stwierdzają, że niektóre z mediów mogłyby protestować nawet dłużej.
W proteście chodzi oczywiście o projekt ustawy, którego konsekwencją ma być wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej oraz konwencjonalnej, która ma pomóc zasilić między innymi NFZ. Liczne media prywatne przeciwko temu podatkowi protestują.
„Czyli wreszcie będzie chwila oddechu od hejtu, nagonek, złośliwego przeinaczania faktów, złej woli i nieuctwa? To może byście tak na stałe <<zawiesili działalność>>? - komentuje na Twitterze Maciej Świrski.
Jacek Piekara napisał z kolei:
„Onet, TVN, Wyborcza et consortes mogłyby już prowadzić protest do końca świata i pokazywać tylko czarne plansze.
Świat stałby się chociaż troszeczkę lepszy!”.
za:www.fronda.pl
***
Sakiewicz o akcji "Media bez wyboru": zwykła hipokryzja i działanie przeciw wolności słowa
- Od dziś uznaję tę akcję jako skierowaną przeciwko wolności słowa. Dowodem na to jest fakt, iż ich sojusznicy próbują blokować sprzedaż naszych gazet za to, że nie wzięliśmy udziału w akcji, o której nic nie wiedzieliśmy - mówi portalowi Niezalezna.pl redaktor naczelny "GP" i "GPC" Tomasz Sakiewicz.
Znaczna część prywatnych mediów protestuje dziś we wspólnej akcji "Media bez wyboru". Stacje informacyjne TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na stronach tvn24.pl, onet.pl, gazeta.pl i interia.pl dziś rano czytelnicy nie przeczytają żadnych artykułów informacyjnych. Do akcji przyłączyły się także stacje radiowe, m.in. RMF FM, ZET, TOK FM, Rock Radio - zamiast audycji stacje nadają komunikat specjalny.
Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl - jedna z sieci punktów sprzedaży skierowała do wydawcy "Gazety Polskiej" następującą wiadomość:
Niniejszym informuję, że w związku z brakiem solidarności Waszego wydania codziennego z innymi tytułami uczestniczącymi w ogólnopolskim proteście przeciw planom rządzących, produkt Wasz nie został wystawiony do sprzedaży w żadnym punkcie należącym do mnie. Cały dzisiejszy nakład zostanie zwrócony dostawcy.
Zapytany o nas o akcję "Media bez wyboru" - i o wspomnianą wyżej decyzję jednego ze sprzedawców - Tomasz Sakiewicz odpowiada:
Do wczoraj jeszcze mogłem jeszcze zastanawiać się, czy wziąć udział w tej akcji. Nikt nie lubi przecież podatków, nawet jeśli są one uzasadnione społecznie. Ale organizatorzy nie potrudzili się nawet, żeby przyjść i nam o niej powiedzieć. Poza tym w ich przypadku mówienie o wolności słowa, kiedy podawali nas wielokrotnie do sądu (jak "Gazeta Wyborcza" i TVN), jest zwykłą hipokryzją.
Szef "GP" i "GPC" dodaje:
Ale od dziś uznaję tę akcję jako skierowaną przeciwko wolności słowa, a dowodem na to jest fakt, iż ich sojusznicy próbują blokować sprzedaż "Gazety Polskiej" - za to, że nie wzięliśmy udziału w akcji, o której nic nie wiedzieliśmy. Póki nie odetną się od tego, będę twierdzić, że ich głównym celem jest zatkanie ust inaczej myślącym.
Przypomnijmy, że media głównego nurtu nie protestowały, gdy sąd zakazał rozpowszechniania naklejki „strefa wolna od LGBT” dołączonego do "Gazety Polskiej", a egzemplarze tygodnika z nalepką nie były sprzedawane m.in. przez Empik i stacje BP. Nie było też słychać protestów, gdy sąd wydał postanowienie zakazujące dziennikarzowi "GP" Piotrowi Nisztorowi i "Gazecie Polskiej Codziennie" publikacji tekstów o prezesie PZPN Zbigniewie Bońku.
za:niezalezna.pl
***
Sieć Maxim bojkotuje "Gazetę Polską". Bo nie poparła protestu
Tomasz Sakiewicz poinformował, że sieć Maxim wycofuje ze sprzedaży "Gazetę Polską", bo redakcja nie poparła protestu "Media bez wyboru"
"Tu powinien być Twój ulubiony serwis internetowy", "tu powinien być twój ulubiony program" – takie komunikaty można dzisiaj zobaczyć w wielu mediach. Nie działają popularne stacje radiowe i telewizyjne, a także portale internetowe. To efekt akcji protestacyjnej pod hasłem "Media bez wyboru", która sprzeciwia się nałożeniu podatku od reklam.
Sprawa jest szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Wiele osób nie kryje oburzenia działaniami rządu, a niektórzy mówią wręcz o zamachu na wolność słowa. Z drugiej strony nie brakuje głosów polemicznych, a część komentatorów zarzuca protestującym hipokryzję, zwracając uwagę, że do tej pory podnoszenie podatków, dopóki dotykało innych branż, nie przeszkadzało dziennikarzom.
Podczas rozmowy z TVP Info Tomasz Sakiewicz przekazał, że przez fakt, że nie przyłączył się do protestu części mediów, ucierpiała jego własna gazeta.
– Akcja "Media bez wyboru" jest przeciwko wolności słowa. Mam na to na papierze dowód. Sieć Maxim oznajmiła, że wycofuje "Gazetę Polską", bo nie poparliśmy protestu. Dla brudnych geszeftów paru cwaniaków, którzy chcą zamienić mercedesy na rolls-royce'y, nie będę popierał protestu – oznajmił dziennikarz.
Sakiewicz stwierdził, że to przykład prześladowania mediów. Podkreślił, że tak długo będzie uważał, że cały protest jest wycelowany w wolność słowa, dopóki ostatni z organizatorów nie będzie nawoływał do bojkotu sieci Maxim. – Wszędzie za granicą będę twierdził, że głównym celem tej akcji jest zaduszenie wydawców, którzy mają inne zdanie – mówił.
Naczelny "GP" podkreślił, że nikt go do wzięcia udziału w akcji nie zaprosił. – Brutalny terror. Próbować zablokować gazetę, tylko dlatego, że nie poparliśmy akcji, o której nic nie wiemy, to są bolszewickie obyczaje. Typowe dla TVN i "Gazety Wyborczej" – stwierdził dziennikarz.
za:dorzeczy.pl
***
,,Media bez wyboru’’. Tomasz Sakiewicz: To skandaliczny atak na wolność słowa
Hasło trwającego protestu „Media bez wyboru” okazało się dobitnie prawdziwe. Jego zwolennicy postanowili odebrać wybór mediom, które z protestem się nie utożsamiają. Sieć Maxim wycofała ze sprzedaży „Gazetę Polską”, bo redakcja „nie solidaryzuje się” z protestującymi. Red. nacz. „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” podkreśla w rozmowie z naszym portalem, że nie ma poważniejszej formy ataku na wolność słowa od blokowania sprzedaży gazety.
Polacy zdziwili się dziś rano, kiedy włączając telewizor bądź odbiornik radiowy, zamiast zaplanowanego programu, obejrzeli komunikat o proteście mediów. Pod hasłem „Media bez wyboru” cześć prywatnych mediów w Polsce protestuje przeciwko planom rządu, który zapowiedział przygotowanie projektu ustawy mającej wprowadzić podatek od reklam. Wpływy z tej składki miałyby zostać przeznaczone na służbę zdrowia i kulturę (w tym same media). Zapytaliśmy red. nacz. „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza co myśli o tym pomyśle.
- „Może źle się stało, że rząd nie przeprowadził wcześniej konsultacji. Ze mną nikt się nie kontaktował, a tworzę różne media, również elektroniczne, od 30 lat. Mógłbym więc coś ciekawego na ten temat powiedzieć. Parę rzeczy doradzić czy odradzić” – mówi Tomasz Sakiewicz.
Wyjaśnia, że nie znając szczegółów projektu, nie można ocenić jego konsekwencji na funkcjonowanie mediów.
- „Naradzamy się od pewnego czasu, żeby zrozumieć ten projekt. Nie jest to proste”.
Jak wskazuje, celem ma być jednak właśnie samo wsparcie świata kultury i małych mediów.
Dziennikarz przyznaje, że zdecydowanie zabrakło komunikacji. Znacznie większym problemem dla wolności słowa jest jednak w jego ocenie akcja, którą obserwujemy od rana w polskich mediach.
- „To w większości banda hipokrytów” – stwierdza publicysta.
Podkreśla, że nie chodzi o wolność słowa, a o pieniądze.
- „Mówienie, że tu chodzi o wolność słowa, jest daleko idącą przesadą. Zwłaszcza w ustach tych, którzy próbowali wsadzać dziennikarzy Gazety Polskiej do więzienia” – mówi nasz rozmówca.
Do poważnego ataku na wolność słowa doszło dziś rano w ramach akcji „Media bez wyboru”, kiedy sieć Maxim odmówiła wystawienia do sprzedaży „Gazety Polskiej”, argumentując to „brakiem solidarności” z protestującymi.
- „To wydarzenie sprawiło, że będę uważał tę akcję za skrajne zagrożenie dla wolności słowa” – mówi Tomasz Sakiewicz podkreślając, że redakcja o samym proteście nie została wcześniej poinformowana.
- „Nie ma większego zagrożenia dla wolności słowa niż blokowanie sprzedaży gazety. Póki organizatorzy się publicznie od tego nie odetną, będę uważał, że ten proces jest po to, aby w Polsce ograniczyć wolność słowa” – dodaje.
Rozpoczęty dziś protest jest kolejną głośną demonstracją sprzeciwu wobec rządu Zjednoczonej Prawicy. W ostatnim czasie obserwowaliśmy manifestacje rolników, przedsiębiorców i tzw. „strajku kobiet”. Teraz protestują jeszcze media. Jakie będą skutki polityczne tej akcji?
- „Moim zdaniem żadne. Polacy nie będą umierać dla luksusu życia Gazety Wyborczej czy TVN-u. Ten proces nie będzie miał dużej siły wiodącej, jeśli nie dojdzie wokół niego do nieporozumień w obozie władzy” – przekonuje publicysta.
Odnosząc się natomiast do słyszanych już głosów dyplomatów Stanów Zjednoczonych i polityków Unii Europejskiej, którzy deklarują walkę o wolność słowa w Polsce, Tomasz Sakiewicz przypomina, że podobnej presji nie wywierano, kiedy takie rozwiązania wprowadzały państwa Europy Zachodniej. Zaznacza, że zdecydowanie większy problem na tym polu mają Stany Zjednoczone, gdzie uniemożliwiono byłemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi publikowanie treści w mediach społecznościowych.
za:www.fronda.pl
***
Leszek Sosnowski: Protestujcie jak najdłużej! Najlepiej bez końca. Wtedy Polska odetchnie
O, jakiż piękny dzień mamy dzisiaj! Mimo mrozów, śnieżyc i wichrów. Ileż mniej jadu sączy się do umysłów Polaków! Oby tak zawsze było! Oto zamilkły wszelkie onety, interie, tefałeny, Polsaty i im podobne antypolskie twory, które na co dzień występują w tym samym złowieszczym, internacjonalnym kabarecie z niezmiennym programem „Jak najmniej Polski w Polsce!”. I oto dzisiaj wszyscy oni przerwali ten program, by tym sposobem ukarać (sic!) władzę za bardzo konkretny zamiar opodatkowania reklam.
Nawiasem mówiąc, taki podatek występuje w wielu postępowych krajach, często przeznaczany jest na cele samorządowe. We Francji na przykład extra opodatkowano reklamy przerywające filmy. Reklamy w trakcie projekcji filmowych osiągają bardzo wysokie ceny, ale telewizja publiczna ma ustawowo zabronione praktykowanie takiego procederu. I dzięki Bogu, bo jak wiadomo, jest to dla widzów szczególnie irytujące. Fakt ten jednak stwarza bardzo niekorzystną i de facto nieuczciwą sytuację w kontekście konkurencyjności poszczególnych stacji telewizyjnych. O tym TVN czy Polsat milczą jak grób, choć reklamowe przerwy w nadawaniu filmów wynoszą u nich nieraz po kilkanaście minut i powtarzają się kilka razy w trakcie jednej projekcji! Na tym zarabiają oni kokosy.
Internacjonalistyczny kabaret stwarza dziś pogrzebową atmosferę. Na ich portalach i kanałach tv pojawiają się tylko czarne plansze z napisem „Media bez wyboru. Ogólnopolski protest mediów przeciwko nowej opłacie”. Choć jest to forma listu otwartego do władz i liderów ugrupowań politycznych, to plansze mają przypominać klepsydry. Nie należy się jednak łudzić, że międzynarodówka mediowa im. Karola Marksa i Altiero Spinellego świętuje własny pogrzeb. Niestety, protest zaplanowali tylko na 24 godziny. Wielka szkoda! Pomóżmy im! Zachęcajmy do kontynuowania protestu w nieskończoność, bierzmy w tym sami udział nie włączając po prostu TVN-u czy Polsatu, nie zaglądając do onetu, interii, wp itp. A niektórzy politycy obozu władzy niech w końcu przestaną tam łazić i udawać, że deszcz pada, gdy na nich plują. W tym czasie może powstaną nowe, mądre i uczciwe polskie media.
Międzynarodówka mediowa im. Karola Marksa i Altiero Spinellego powinna sobie dokładnie przemyśleć wydłużenie protestu, bo to im może się naprawdę opłacić – po co mają ponosić wielkie straty z powodu paru procent mniejszych wpływów reklamowych? Czyż nie lepiej będzie zawiesić interes i poczekać aż znowuż zwycięży Platforma z PSL-em, a ci wtedy nie tylko nie okroją olbrzymich zysków, ale jeszcze zrobią wszystko, by swym dobrodziejom mediowym je zwiększyć. Tak jak zrobili już np. w 2009 r. likwidując pięknie rozwijającą się akcję nadawania przez TVP programów z własnej platformy satelitarnej – manewr ten odebrał telewizji publicznej setki milionów wpływów rocznie, nie tylko z reklam, przesuwając je głównie w kierunku TVN i Polsatu.
Wygląda na to, że potentatom, bo tylko o nich chodzi w rządowych planach, grozi poważny niedostatek – na przykład koncern Polsatu zamyka swe roczne zyski kwotą ok. miliarda zł i jeśli nagle Zygmunt Solorz-Żak (znany też jako TW „Zeg”) i jego kompani zarobią na czysto tylko 930 milionów, no to ja się pytam: „jak wyżyć, panie premierze?”. Albo co będzie, gdy taka skromna instytucja jak RMF, od kilku ładnych lat własność koncernu Bauera, która zarabia rocznie ponad 400 mln zł, nagle tych 400 mln zł nie przekroczy? Trzeba mieć świadomość, że na te pieniądze czeka się w Niemczech rok w rok, każdy milion tam się przyda – nawiasem mówiąc wszystkie zagraniczne koncerny odsyłają wydrenowane w Polsce zyski do swoich ojczyzn lub rajów podatkowych.
Międzynarodówka mediowa puszcza dziś non stop czarną planszę, niby nie nadaje, nie informuje, ale nie przestaje być sobą: manipuluje na całego. Pozorują własną śmierć strasząc jednocześnie swych klientów, że z powodu działań rządu będą zmuszeni podnieść im opłaty. A przecież i tak je systematycznie podnoszą. Np. Polsat ponad rok temu podwyższył stawki operatorom kablowym aż dwukrotnie, indywidualnych odbiorców oczywiście też nie oszczędzono.
Skarżą się, że muszą płacić CIT i VAT – czyli de facto skarżą się na to, że nie są świętymi krowami podatkowymi, bo przecież CIT i VAT płaci w Polsce każdy przedsiębiorca. Lamentują nad opłatami za prawa autorskie, ale przecież one idą głownie na występujących u nich celebrytów. Bredzą o „ograniczeniu społeczeństwu możliwości wyboru interesujących go treści”. A cóż to za wybór, skoro cała orkiestra gra nieustannie, od lat, na podstawie tej samej partytury, co najwyżej aranżacje się zmieniają, ale też niewiele. Czy przeczytam, usłyszę u nich inną opinię np. o szczepieniach w Polsce? Zdanie TVN, Polsatu, onetu, GW, RMF i całej reszt jest jednolite jak beton: jest fatalnie, gorzej być nie może. Tymczasem ja na przykład nie znam żadnego zaszczepionego, który narzekałby na przebieg szczepienia, a u nich dzień w dzień same utyskiwania.
za:bialykruk.pl
***
"Protestujcie jak najdłużej!" Najlepiej bez końca. !!!! - Otóż to! :-)
kn