Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Przywróćmy teatry sztuce. Kilka pytań o kondycję polskiej sceny

Przyszedł najwyższy czas, aby ludzie teatru - ci którym zależy aby sztuka spełniała swoje piękne zadanie, aby pomagała ludziom być bardziej wrażliwymi na to co wielkie, dobre, prawdziwe i piękne - przemówili o wiele głośniej niż do tej pory.

Nie jestem teatrologiem ani krytykiem teatralnym, nie jestem aktorem ani reżyserem - nie mam więc profesjonalnej wiedzy na temat teatru. Nieprawdą byłoby jednak stwierdzenie, że nie mam z teatrem nic wspólnego. Jestem widzem, a także obywatelem i podatnikiem. Z pieniędzy takich ludzi jak ja utrzymywanych jest wiele teatrów w Polsce. Jestem również Polakiem i mam prawo oceniać to co się w nich dzieje.

Nasz teatr ma wielką historię, którą tworzyli i tworzą wspaniali ludzie. Wiele przedstawień i projektów realizowanych do dnia dzisiejszego jest wartościowych i godnych polecenia. Jednak mam coraz mocniejsze wrażenie, że od jakiegoś czasu, a w szczególności od ostatnich kilku lat, ta dobra strona polskiej sceny jest w przerażający sposób przysłaniana i spychana przez najgorsze tendencje występujące w świecie sztuki. W mojej głowie, jako odbiorcy, widza, rodzi się wiele bardzo niepokojących pytań o kondycję rodzimego teatru.

21 listopada odbyła się w Teatrze Polskim we Wrocławiu premiera spektaklu pt. "Śmierć i dziewczyna". Już same obsceniczne plakaty reklamujące to wydarzenie przekraczały wszelkie granice dobrego smaku. Przed spektaklem zapowiadano go jako zawierający sceny pornograficzne odgrywane przez aktorów tego "gatunku" filmu. Czy taka jest misja teatru? Czy naprawdę sztuką ma być sytuacja w której teatr brakiem dobrego smaku, poziomu i obscenicznością przebija kluby ze striptizem? Pytanie może bardzo ostre, ale jak mam rozumieć sytuację, w której plakaty reklamujące spektakl i sama jego treść posunięta jest o wiele dalej (w złym tego słowa znaczeniu) od działań wspomnianych w poprzednim zdaniu klubów?

Jednak przyznaję szczerze, iż mimo że jestem tym zdarzeniem zniesmaczony, nie wzbudziło ono mojego zdziwienia. Nie jest to przecież pierwszy tego typu eksces w ciągu ostatnich lat. Co więcej, nie jest w mojej opinii nawet najgorszy. Podobne skandale mają miejsce w bardzo wielu miastach Polski. Oto przecież na przykład w zeszłym roku w całym kraju odbyły się czytania bluźnierczego spektaklu "Golgota Picnic". Kolejnym przykładem może być Teatr Stary w Krakowie, którego stale pogarszająca się reputacja zmusiła do zajęcia zdecydowanego stanowiska nie tylko samych krakowian, czyli najbardziej zainteresowanych.

Czy nie mamy w wielu przypadkach do czynienia z sytuacją, w której dyrektorzy teatrów narzucają jakiś skrajny - w bardzo złym tego słowa znaczeniu - światopogląd, nie licząc się z nikim i z niczym? Bez względu na zasady, wartości, odczucia odbiorców i Polaków, którzy nawet jeśli nie chodzą do teatrów, to przecież zmuszeni są do finansowania ich działalności. Tymczasem żyjący z publicznych dotacji animatorzy rewolucyjnej kontrkultury nie oglądają się nawet na poziom artystyczny, którego odnalezienie w kierowanych przez nich placówkach przychodzi z coraz większą trudnością.

Zarzut ten można łatwo udowodnić, przypominając właśnie sytuację z ubiegłego roku. Oto bez żadnego artystycznego czy moralnego uzasadnienia w wielu teatrach na terenie Polski odbyły się, nie spektakle, ale odczyty i projekcje wspomnianej już tutaj, bluźnierczego i zupełnie bezwartościowego artystycznie spektaklu „Golgota Picnic”. Jak można uzasadnić wykorzystywanie teatrów będących własnością publiczną, do niemającej nic wspólnego ze sztuką demonstracji ideologicznej i promocji bluźnierstwa? Wszystko wbrew masowym protestom obywateli. Wszystko rozmyślnie i bez jakiegokolwiek związku ze artyzmem. Czy wyciągnięto wobec kogokolwiek konsekwencje? Przepraszam – wyciągnięto. W Łodzi z powodu protestu przeciw bluźnierstwu i wykorzystywaniu teatru do prywatnych, ideologicznych celów zwolniono aktora stojącego po stronie elementarnych zasad i zwykłej przyzwoitości…

I tu właśnie pojawia się moja największa wątpliwość. Czy przypadkiem nie jest tak, że to właśnie jakaś antypolska, obsceniczna czy bluźniercza treść jest podstawą danego przestawienia, a całą resztę - scenariusz, reżyserię, obsadę, „niepokój artystyczny” i „chęć wyrażenia siebie” dopisuje się dopiero do taniego skandalu? W niektórych przypadkach naprawdę trudno nie zadać takiego pytania. Obawiam się, że takie przypadki mają miejsce coraz częściej.

Moim zdaniem przyszedł najwyższy czas, aby ludzie teatru - ci którym zależy aby sztuka spełniała swoje piękne zadanie, aby pomagała ludziom być bardziej wrażliwymi na to co wielkie, dobre, prawdziwe i piękne - przemówili o wiele głośniej niż do tej pory. Aby zabierali regularnie głos w sprawie bardzo nadwątlonej kondycji naszego teatru. Ja bardzo chciałbym ten głos usłyszeć, głos prawdziwych znawców tematu, a jednocześnie ludzi naprawdę dobrej woli.

Wiem, że takie pytania jak ja zadaje sobie wiele odbiorców. Niektórzy formułują je łagodniej, większość jeszcze bardziej dosadnie niż ja. Konieczna jest o wiele głośniejsza dyskusja na temat kondycji polskiego teatru, na temat niemających nic wspólnego ze sztuką, ale podszywających się pod nią nadużyć, na temat narzucania skrajnie niemoralnego światopoglądu. Powinna odbyć się dyskusja na temat przywrócenia teatru prawdziwej sztuce.


Jakub Skoczylas

za:www.pch24.pl/przywrocmy-teatry-sztuce--kilka-pytan-o-kondycje-polskiej-sceny,39664,i.html#ixzz3tHppQFI3


***

Teatr Klaty pod ministerialną lupą

Nowozatrudniony doradca ministra Piotra Glińskiego dokona „recenzji strony artystycznej” spektakli  pozostających w repertuarze Starego Teatru w Krakowie. Konrad Szczebiot będzie musiał zmierzyć się z blisko 40 przedstawieniami, których rejestracja to „ponad trzy dni non stop materiału video”. Czy w wyniku audytu zleconego przez resort kultury narodowa scena przestanie być wykorzystywana do organizowania bluźnierczych i antypolskich hucp, zwanych dla niepoznaki inscenizacjami teatralnymi? Przekonamy się już wkrótce.


Konradowi Szczebiotowi ocenę poziomu artystycznego spektakli zleciła Wanda Zwinogrodzka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Określił on chęć otrzymania zapisów filmowych spektakli jako „pilną” i związaną z koniecznością napisania „wewnętrznej recenzji artystycznej strony działalności Starego Teatru w Krakowie”. O sprawie czytamy na krakowskich stronach „Gazety Wyborczej”. Dyrekcja narodowej sceny nie zamierza unikać odpowiedzi i po zgromadzeniu materiału prześle je na adres ministerstwa.

Wśród spektakli wzbudzających szczególne kontrowersje znajduje się m. in. inscenizacja „Do Damaszku” w reżyserii dyrektora Starego Teatru w Krakowie, Jana Klaty. Podczas jednego z pokazów spektaklu salę opuściło kilkadziesiąt osób. Widzowie byli zniesmaczeni widokiem Krzysztofa Globisza „kopulującego ze scenografią” oraz Dorotą Segdą, która imitowała akt seksualny. Opuszczający widownię skandowali: „Wstyd! Hańba! Dość! To jest Teatr Narodowy!”.

Na listę „dokonań” krakowskiego teatru należy także bez wątpienia wpisać publiczne czytanie tekstu bluźnierczego przedstawienia „Golgota Picnic”. Demonstracja przeciwko poczynaniom dyrekcji narodowej sceny zgromadziła pod budynkiem teatru blisko tysiąc osób.

Resort kultury po raz kolejny daje dowód na swoje zainteresowanie tym, co pokazywane jest na scenach teatralnych dotowanych z budżetu państwa. Tak było m. in. w przypadku pornoinscenizacji „Śmierć i dziewczyna” na deskach Teatru Polskiego we Wrocławiu.  Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego zwrócił się do marszałka dolnośląskiego w sprawie wprowadzania na deski Teatru Polskiego we Wrocławiu treści pornograficznych.

Zdaniem  prof. Piotra Glińskiego, na takie eksperymenty za publiczne pieniądze zgody nie ma. Teatr może poszukiwać, intrygować, ale nie poprzez perwersję. Chciałem powiedzieć, że za pieniądze publiczne pornografii w polskich teatrach nie będzie, i to mówię zdecydowanie. Jestem bardzo otwarty na eksperymenty artystyczne. Ja jestem bardzo otwarty na teatry offowe, na najróżniejsze poszukiwania artystyczne, ale tego rodzaju rzeczy być w sferze publicznej nie może - zadeklarował wicepremier prof. Piotr Gliński w radiowej Trójce.


Oby ta zapowiedź była zwiastunem zmian i zakończenia procederu traktowania narodowych scen jako prywatnego folwarku służącego realizacji zdegenerowanych fantasmagorii.

za:www.pch24.pl/teatr-klaty-pod-ministerialna-lupa,39780,i.html#ixzz3tHqAmKCX

Copyright © 2017. All Rights Reserved.