Publikacje członków OŁ KSD
Prof. Tadeusz Gerstenkorn-Ilustrator
W drugiej połowie stycznia 2019 r.w katedrze łódzkiej były prezentowane duże plansze ze zdjęciami obrazującymi dzieje polsko-żydowsko-amerykańskiego artysty malarza Artura Szyka. Dlaczego ten żydowski malarz-karykaturzysta był dość rozlegle przedstawiony w katolickim kościele – tego nie wiem, bo nie doczytałem się odpowiedniego wyjaśnienia na kilkudziesięciu planszach.
Należało być domyślnym i przypomnieć sobie, że w styczniu obchodzony jest w polskim Kościele Katolickim tak zwany Dzień Judaizmu i przypada on 17 stycznia, tj. w wigilię Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Dzień ten (w tym roku już dwudziesty drugi) był ustanowiony w 1997 roku przez Konferencję Episkopatu Polski. W Internecie doczytałem się, że Dzień Judaizmu ma na celu ponowne odkrycie więzi z judaizmem poprzez wgłębienie się we własną (katolików) tajemnicę. Sformułowanie jest bardzo ogólne, więc chciałem wiedzieć, co się rozumie przez termin judaizm.
Judaizm to (tak „stoi” w Wikipedii) religia monoteistyczna, której podstawą jest wiara w jednego Boga (osobowego, niepodzielnego, będącego bytem niematerialnym, bezcielesnym i wiecznym), będącego nie tylko Stwórcą świata, ale także jego stałym „nadzorcą lub „opiekunem”. Bóg ten zawarł z ludem Izraela wieczyste przymierze, obiecując ochronę i pomoc w zamian za podporządkowanie się jego nakazom. Judaizm biblijny kształtował się od drugiego tysiąclecia przed Chrystusem do roku 70 nowej ery, tj. do czasu zburzenia świątyni jerozolimskiej przez Rzymian. W tym samym roku uległ głębokiej reorientacji, która obecnie stanowi religię narodową Żydów. Jest też pierwszą religią abrahamową. Jej wyznawcy znajdują się na całym świecie; obecnie jest ich najwięcej w Stanach Zjednoczonych (5,6 mln) i Izraelu (4,7 mln) Z judaizmu biblijnego wywodzi się chrześcijaństwo.
Z Internetu dowiedziałem się także, iż Dzień Judaizmu w Łodzi otworzył w katedrze łódzkiej ks. abp Grzegorz Ryś, a częścią tej uroczystości była prezentacja wystawy poświęcona Arturowi Szykowi. Wystawę prezentowała p. Joanna Podolska, dyrektor Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Dlaczego właśnie Szykowi ? Tego nie mogłem dociec., bo tenże malarz nie był wyraźnie związany z religią żydowską (jeśli oprzeć się np. na wypowiedzi jego córki w oglądanym filmie oraz informacji z Wikipedii), a także nie miał jakichś szczególnych związków z Polską lub jej kulturą, poza tym że urodził się w Łodzi i tu spędził kilka lat życia, ale w okresie, kiedy Polska jako państwo nie istniała (poza krótkim okresem lat dwudziestych). Nie mogę sobie także wytłumaczyć, co ma wspólnego Centrum Dialogu (choć z żydowskim patronem) z Kościołem Katolickim, a przynajmniej z jego świątynią w Łodzi.
Ponieważ mniej więcej w tym samym czasie dostałem powiadomienie z Internetu, że będzie wyświetlany film w telewizji Trwam, przedstawiający sylwetkę Artura Szyka, wynotowałem sobie odpowiednie terminy i szczęśliwie udało mi się obejrzeć ten film o tytule Iluminator w sobotę 9 marca o godzinie 23.
O tej porze nie mam zwyczaju korzystania już z telewizji, ale odstąpiłem tu od utartego przyzwyczajenia i film obejrzałem, bo skoro ten żydowski malarz znalazł się w kościele, to zapewne był tego jakiś ważny powód, by go zaprezentować także w telewizji TRWAM aż 3 razy. Filmem w reżyserii pana Piotra Zarębskiego nie byłem zachwycony. Zdaję sobie sprawę, że niełatwo jest przedstawić dzieje jakiejś mało nam znanej postaci, ale sądzę, że pewne epizody można było zrobić ciekawiej dla współczesnego odbiorcy. Wymienię tu parę aspektów , które mnie nie zadowalały. Film przedstawia, m. in. wczesną młodość artysty tj. z czasów pierwszego ćwierćwiecza XX wieku, a jest naszpikowany wstawkami zdjęć współczesnego miasta pełnego aut Szkoda, że zamiast oglądać szybko mknące piękne samochody nie było mi dane ujrzeć choćby trochę starych fotografii miasta z tego okresu. Ta dysharmonia zjawisk była dla mnie przykrym zgrzytem. Reżyser dał dość dużo wstawek z wypowiedziami amerykańskich żydowskich kolekcjonerów różnego rodzaju dzieł, Można to oczywiście akceptować, ale ich opinie o dziełach Szyka były niepotrzebnie głośno podawane po angielsku, tak że polskie tłumaczenie wyrażone przez lektora było przez to niezbyt wyraźne i satysfakcjonujące.
Dlatego chcąc się więcej dowiedzieć o życiu i twórczości Artura Szyka zajrzałem do Internetu i tam jest rzeczywiście sporo wiadomości o tym malarzu. Z przedstawionego życiorysu dowiadujemy się, że Artur Szyk urodził się w Łodzi 16 czerwca 1894 r., a zmarł 13 września 1951 r. w New Canaan (w Nowym Kanaan) w Stanach Zjednoczonych. Już w 1921 r. przeprowadził się z rodziną do Francji (do Paryża), gdzie mieszkał do 1937 r, W 1937 r. wyjechał do Londynu w celu wydania Hagaty, tj. ważnej i popularnej w kulturze i religii żydowskiej opowieści o wyjściu Żydów z Egiptu. Wybuch II wojny światowej zastał Szyka w Wielkiej Brytanii. Na początku lipca 1940 r. wyjechał do Ameryki Północnej. Najpierw stanął w Kanadzie, ale w grudniu 1940 r. z żoną i córką przyjechał do Nowego Jorku, gdzie mieszkał do 1945 r., a następnie przeprowadził się do Nowego Kanaan w stanie Connecticut, gdzie mieszkał do końca życia. W 1948 r. otrzymał obywatelstwo amerykańskie. Szyk ma pewien epizod związany z Polską. Podczas wojny polsko-bolszewickiej (1919/1920) był kierownikiem artystycznym wydziału propagandy armii w Łodzi. W latach 1926-28 tworzył ilustracje (oprawę graficzną) do limitowanego wydania księgi o nazwie Statut Kaliski, upamiętniającej zbiór przywilejów nadanych Żydom przez księcia polskiego (kaliskiego) Bolesława Pobożnego w 1224 r. Księga została wydana w Monachium w 1932 r.
Niewątpliwie był bardzo zdolnym artystą i tak, jak każdemu twórcy należy mu się szacunek i uznanie, ale niekoniecznie aż w kościele. Sądzę, że Centrum Dialogu zadbało już i zadba jeszcze o pamięć jego dorobku. Nie tylko on był w jakiś sposób związany z kulturą polską. Wystarczy wspomnieć Juliana Tuwima lub Mariana Hemara. Trudno jednak wiązać te nazwiska z judaizmem jako religią.
Natknąłem się na jednego takiego, który podał swój związek z pewnym kierunkiem religii żydowskiej (nie podał jakim, a w Internecie policzyłem ponad dziesięć). Był to varsavianista Janusz Szymcha Sujecki. W 1998 r. otrzymał on od ówczesnego ambasadora Izraela Yigala Antebiego dyplom uznania za „zasługi dla ochrony zabytków kultury żydowskiej w Polsce”, ale postanowił zwrócić to wyróżnienie na ręce Anny Azari, obecnej ambasador. Jak tłumaczy, ma to związek z „haniebnym atakiem” Izraela przeciwko Polsce. W liście otwartym podane jest dokładne uzasadnienie tego kroku. Okazuje się, że są jednak osoby o orientacji żydowskiej, a wyraźnie stojących na straży interesu polskiego. I to trzeba cenić i propagować. Warto przeczytać pełny tekst jego oświadczenia.