Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Prof. Tadeusz Gerstenkorn-Opłatek

Jeszcze kilka lat temu (za czasów rządów Platformy) zachwycano się w mediach nowinkami z Zachodu związanymi ze świętami Bożego Narodzenia (różnie to święto wówczas nazywano). Teraz jakby ręką uciął. Wszyscy chwalą tradycję, świętego Mikołaja (dawniej był Dziadek Mróz), pasterkę, opłatek, składają życzenia, w których pojawia się Boża Dziecina i są nawet słowa błogosławieństwa. Czyżby „dobra zmiana” ? Także pod tym względem ? Chyba tak.

Proszę wybaczyć mojej związanej z wiekiem nieudolności, ale jakoś nie  natrafiłem na językoznawcze wyjaśnienie skąd się wzięło w języku polskim słowo opłatek. Ja przypuszczam, że jest ono bardzo  spolszczonym łacińskim słowem oblatum, co znaczy „dar ofiarny”. Wskazywać może na to przypuszczenie fakt, że także język niemiecki przyjął słowo  Oblate czyli prawie bez zniekształcenia językowego z łaciny. Jest to tym bardziej zrozumiałe, bo w języku niemieckim Oblate to nie tylko opłatek, ale także hostia, co zupełnie pokrywa się z faktycznym, religijnym znaczeniem tego terminu jako daru ofiarnego w czasie mszy świętej.  Co to jest opłatek ? Proste wyjaśnienie znajdujemy w Wikipedii i za nią przytaczam wiele informacji (w Internecie jest zgoda na przetwarzanie informacji na zasadzie licencji Creative Commons).

Opłatek to bardzo cienki biały płatek chlebowy, przaśny (czyli niekwaszony i niesolony), wypiekany z białej mąki i wody bez dodatku drożdży, którym dzielą się chrześcijanie zgromadzeni przy stole wigilijnym, składając sobie życzenia.

Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem. Ma swoją symbolikę w wymiarze nie tylko duchowym; sama materia opłatka: „chleb” podkreśla również doczesny charakter życzeń. W podtekście tego życzenia jest nawiązanie do modlitwy Ojcze nasz: oby go nam nie zabrakło (chleba naszego powszedniego…). Symbolika chleba ma jeszcze inny wymiar: należy być dobrym jak chleb i jak chleb podzielnym (dzielącym się z innymi).

Tradycja łamania się opłatkiem ma swoje korzenie w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Nie miała początkowo związku z Bożym Narodzeniem, była symbolem komunii duchowej członków wspólnoty. Zwyczaj błogosławienia chleba nazywano eulogiami. Z czasem na wigilijną mszę przynoszono chleb, który błogosławiono i którym się  dzielono. Zabierano go też do domów dla chorych, czy  tych, którzy z różnych powodów nie byli w kościele, przesyłano krewnym i znajomym, co dzisiaj w formie lekkiego opłatka chętnie się czyni.  Ja wysyłam opłatek nader często za granicę (zwykle na Zachód), gdzie ten zwyczaj łamania się opłatkiem nie jest znany.  Jest to zwyczaj raczej polski, choć spotykany także na Słowacji, Litwie, Białorusi, Ukrainie, w Czechach i we Włoszech, tj, w krajach mających kontakt (zwłaszcza kiedyś) z kulturą polską.  Opłatki wypiekane są zwykle przy klasztorach oraz kościołach. Używa się do tego specjalnych, metalowych form (często z różnymi obrazami przypominającymi zdarzenia biblijne), do których wlewa się ciasto).

Na początku XIX wieku popularne stały się, znane tylko w Polsce, ozdoby z opłatka, które wieszano nad stołem wigilijnym. Miały zapewnić szczęście i powodzenie w nadchodzącym roku. Również tzw. światy, którymi dekorowane były zawieszane u sufitu podłażniczki wykonane z kolorowego ciasta opłatkowego. Oprócz białego opłatka przeznaczonego na komunikanty i do łamania się podczas wigilii wypieka się również opłatek kolorowy, przeznaczony dla zwierząt domowych i bydła. Na Śląsku znany jest tzw. radośnik, czyli opłatek posmarowany miodem, dawany dzieciom. Na Górnym  Śląsku znane są tzw. oblaty (nazwa zbliżona do terminu niemieckiego, co nie dziwi, bo rejon ten był przez bardzo długi czas pod panowaniem niemieckim) Oblaty to rodzaj okrągłych wafli (opłatków)  średnicy 10-20 cm, grubości 1-3 mm według tradycyjnej receptury o smaku słodkim lub waniliowym, współcześnie o różnych smakach. Jest to tradycyjny produkt kulinarny znany co najmniej od XIX wieku na Górnym  Śląsku, m.in. w Pszczynie oraz w Czechach (tam jako łazenska oplatka). I na Słowacji. Produkt firmy Visa Bell został uhonorowany nagrodą Perła 2007, przyznawaną na poznańskich targach Polagra Farma 2007 w konkursie Nasze Dziedzictwo Kulinarne produktom przygotowywanym według tradycyjnych receptur. 17 maja 2010 roku wpisany na listę produktów tradycyjnych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

W kościołach prawosławnych i katolickich wschodnich znana jest też tzw. prosfora. Jest to pieczywo wytwarzane z mąki, wody, soli i zakwasu , wykorzystywane w obrzędzie przeistoczenia. Do przystępowania do Eucharystii są używane jej konsekrowane cząstki, które są zanurzane w konsekrowanym winie.  Reszta zostaje rozdana wiernym po liturgii i jest spożywana przez nich  na miejscu lub zanoszona domownikom, którzy nie mogli wziąć udziału w nabożeństwie. W czasie prawosławnej wigilii Bożego Narodzenia uczestnicy wieczerzy dzielą się przyniesioną z cerkwi prosforą, popijając ją łykiem święconej wody. Dopiero wtedy przystępuje się do jedzenia wigilijnych potraw.

Po dzień dzisiejszy w byłej tak zwanej Galicji jest przygotowywany przez gospodynie dla niespodziewanych gości tzw. piszinger (Pischinger), tj. tort z wafli przekładanych masą czekoladowo-orzechową, oblany lukrem czekoladowym. Pomysłodawcą takiego tortu był wiedeński cukiernik Oskar Pischinger, tworzący swoje cukiernicze dzieła w drugiej połowie XIX wieku.

W potocznym znaczeniu opłatek, zwany inaczej spotkaniem opłatkowym jest rozumiany jako rodzaj spotkania organizowanego w różnych instytucjach, a nawet zakładach pracy w okresie adwentu lub świąt Bożego Narodzenia, połączonego z łamaniem się  opłatkiem i składaniem życzeń, śpiewaniem kolęd i pastorałek. Jest to także okazja do miłej pogawędki rodzinnej lub towarzyskiej, a niekiedy nawet do sytuacyjnych, różnego rodzaju występów dzieci, znajomych, a nawet profesjonalnych artystów..

Co ciekawe, zaczynają być „bardzo modne’ spotkania opłatkowe grup zawodowych (były także wcześniej, ale zwykle w kręgach kościelnych, religijnych) lub społecznych. To wszystko cieszy i podnosi na duchu. Ostatnio przeżyłem taki „opłatek” w kręgu osób związanych z posługą opiekuńczą dla niepełnosprawnych i pragnę się podzielić tymi wrażeniami z mymi czytelnikami. Podobne ma mieć miejsce w połowie stycznia w łódzkim Caritas osób oddanych dla sprawy Hospicjum, czyli tych osób, którzy bezinteresownie służą beznadziejnie chorym, Proszę sobie wyobrazić, że są jeszcze takie osoby, czyli duch miłosierdzia tkwi w naszym społeczeństwie mimo dość szeroko propagowanej zachęty do „rozbrykania się” póki jeszcze sił starczy, propagowanej przez rozliczne media.
    
Jestem przekonany, że stanowisko zachowania tradycji jest słuszne i wpływa pozytywnie na życie każdego człowieka, także niewierzącego lub oddalonego od historycznego wydarzenia sprzed ponad 2 tysięcy lat.  Nie może tego zamazać szał zakupów i akcji marketingowych lub błysk sztucznych ogni. A zatem przytoczę słowa wówczas skierowane:
                                             
Szanowni Państwo !   

Pragnę jak najserdeczniej podziękować Zarządowi Stowarzyszenia Rodziców i Opiekunów Osób z zespołem Downa "Trisomia" oraz wszystkim osobom uczestniczącym w przygotowaniu spotkania bożonarodzeniowego w klubie LUTNIA. Trzeba to wyraźnie podkreślić, że zachowano polską i religijną tradycję dotyczącą Świąt i charakteru spotkania. Przyjęcie takiego charakteru uroczystości wigilijnej wymagało pewnej odwagi i okazania narodowego i religijnego charakteru tej uroczystości przez uczestników i organizatorów. Ten ukłon wobec tradycji przejawiał się w układzie dań oraz w charakterze występów dzieci, które - o dziwo ! -  potrafiły śpiewać wiele naszych pięknych, tradycyjnych kolęd z pominięciem obecnej mody na angielszczyznę.

Czy zachowanie tradycji ma jakiś sens  i znaczenie ?    Przypomina mi się wydarzenie sprzed wielu już lat (chyba pod koniec lat osiemdziesiątych). Byłem wówczas pod koniec roku w Berlinie Wschodnim (NRD) i musiałem tam spędzić Święta. Proszę sobie wyobrazić moje zdumienie, gdy do miejsca, gdzie wówczas przebywałem, przyjechał autem niemiecki profesor (nie znał mnie osobiście, ani ja jego)  z dwójką swoich dzieci i prosił mnie, bym zechciał spędzić wigilię w jego domu (dacza pod miastem w lesie), ale pouczając jego żonę Rosjankę jak ma przyrządzić i przygotować Święta na polski sposób, ponieważ wiele słyszał o pięknie i wartości polskiej tradycji. Trzeba wziąć pod uwagę, że był to człowiek ówczesnego komunistycznego systemu, wykształcony w Moskwie oraz członek niemieckiej partii komunistycznej, która wówczas sprawowała rządy we Wschodnich Niemczech (NRD).
Okazuje się, że nawet często nie jesteśmy świadomi znaczenia naszej narodowej i religijnej tradycji oraz tego, że przenika ona nawet tam, gdzie wcale byśmy się jej nie spodziewali.
 
Zatem chwała tym wszystkim, którzy tę tradycję kontynuują.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.