Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Panie Trump weź ta pania bo jest nie do wytrzymania

Ambasador USA włącza się w dyskusję o repolonizacji mediów. Pisze o cenzurze
Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher, która niedawno stanęła w obronie TVN, teraz zajmuje stanowisko ws. repolonizacji mediów. Nie zgadza się z pomysłem „rozdrobnienia” mediów i zarzuca próbę cenzury.

- „Pluralizm w polskich mediach już istnieje. Przymusowe rozdrobnienie mediów ograniczy wolność słowa, ponieważ przetrwają tylko państwowe i małe media. Polskie społeczeństwo nie skorzystałoby na mniejszej liczbie różnorodnych głosów” – napisała Mosbacher na Twitterze.

- „Zmuszanie firm medialnych do sprzedaży akcji zmusi inwestorów do szukania innych rynków. To nie jest dobry klimat inwestycyjny - to cenzura. Przyciąganie inwestycji zagranicznych i silna gospodarka wymaga przewidywalności” – dodała ambasador w kolejnym wpisie.

Temat dekoncentracji mediów stał się w Polsce szeroko komentowany w czasie kampanii wyborczej, kiedy obserwowaliśmy wyjątkowo duże natężenie ataków na polski rząd i prezydenta Andrzeja Dudę w mediach o zagranicznym kapitale, które posuwały się do wielu manipulacji i publikowania fake newsów

za:www.fronda.pl

***

Antoni Macierewicz odpowiada Mosbacher: Napisałem prawdę i tylko prawdę

Antoni Macierewicz odpowiedział ambasador USA na jej oskarżenia o „nienawistne wypowiedzi”. – „W polemice z PO, którą Pani zaatakowała napisałem prawdę i tylko prawdę” – stwierdza marszałek senior.

Były szef MON Antoni Macierewicz udostępnił kilka dni temu na Twitterze grafikę, w której wskazał na „kłamstwa TVN i agentury WSI”.

Na jego wpis odpowiedziała ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która stwierdziła, że jego wypowiedź jest „dzieląca i nienawistna”:

- „W mojej ocenie tego typu dzielące i nienawistne wypowiedzi są okropne i godne pożałowania. Każdy przyzwoity człowiek powinien odrzucić tego rodzaju retorykę!”.

Do oskarżeń ambasador ustosunkował się teraz Macierewicz:

- „Szanowna Pani Ambasador, W polemice z PO, którą Pani zaatakowała napisałem prawdę i tylko prawdę. Odnoszę wrażenie, że nie są Pani znane okoliczności śmierci ks. Blachnickiego i Jego inwigilacji przez SB; nie zna Pani roli agentury komunistycznej w powstaniu TVN; nie zapoznała się Pani z kartą LGBT Plus promującą seksualizację dzieci. Uważam, że na te zjawiska powinien zareagować każdy przyzwoity człowiek. Tak postępowałem od 50 lat walcząc o niepodległość Polski, broniąc biskupów polskich atakowanych przez komunistów w 1965 r. za wezwanie do pojednania z Niemcami, broniąc studentów pochodzenia żydowskiego w 1968 r., zakładając Komitet Obrony Robotników w 1976 r. i „Solidarność” w 1980 r., budując sojusz polsko-amerykański jako Minister Spraw Wewnętrznych w 1992 r. oraz jako Minister Obrony Narodowej w latach 2015-2018. I nic tego nie zmieni. Z należytym szacunkiem Antoni Macierewicz” – napisał polityk.

za:www.fronda.pl

***

Dwója z dyplomacji. Pyza i Wikło w "Sieci": Mosbacher próbowała zaszantażować polski rząd, stając się napastliwym rzecznikiem TVN

„Stawiająca pierwsze kroki na ambasadorskiej drodze Georgette Mosbacher wprowadziła nieco zamieszania w naszej polityce. Próbowała zaszantażować polski rząd, stając się napastliwym rzecznikiem TVN. Jeżeli nie powróci do swojej roli, to zapewne napsuje nam jeszcze sporo krwi. Choć wydaje się, że nie ma takiej mocy, by poważnie naruszyć sojusz Warszawy z Waszyngtonem” – pisali Marek Pyza i Marcin Wikło w numerze tygodnika „Sieci” z  3 grudnia  2018

Publicyści tygodnika „Sieci” komentują wpadki dyplomatyczne popełnione przez Georgette Mosbacher od niedawna pełniącą funkcję ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce.

Georgette Mosbacher na dorocznym balu fundacji TVN wystąpiła w osobliwej złotej kreacji. Nawet plotkarskie portale uznały „kosmiczną stylizację” za „modową wpadkę”. Pani ambasador na pewno się tym nie przejęła. To ekscentryczna postać, charakteryzująca się krzykliwymi stylizacjami rodem z Hollywood, z tatuowanymi co dwa lata brwiami w kolorze toffi, burzą rudych włosów i zamiłowaniem do kiczu. Jej kariera to zaprzeczenie amerykańskiego snu. Nie pięła się po szczeblach mozolnie do góry, lecz wjechała na szczyt ekspresową windą, wychodząc za mąż za nieprzyzwoicie bogatych mężczyzn. Jako ich żona wkraczała w świat wyższych sfer, z czasem stała się jego nieodłącznym elementem jako organizatorka legendarnych rautów. Tak w dużym skrócie i uproszczeniu wygląda geneza jej pozycji na styku amerykańskiej polityki i biznesu. Wielu przewidywało, że jej nominacja na ambasadora w Warszawie będzie oznaczała kłopoty. Mało kto przypuszczał, że będzie o niej tak głośno, i to tak szybko. A przecież urząd pełni dopiero od dwóch miesięcy — podsumowują Pyza i Wikło.

Kontrowersyjne zachowanie pani ambasador w szczególny sposób dało się zauważyć poprzez jej żywe zaangażowanie w obronę telewizji TVN w związku z wyemitowanym materiałem na temat obchodów urodzin Hitlera w Polsce.

W ciągu ledwie kilku listopadowych dni najpierw w czasie spotkania z polskimi posłami, a później w liście do premiera Mateusza Morawieckiego Mosbacher znacząco przesunęła granicę funkcji ambasadorskiej, strofując polskich polityków, by nie ważyli się przyjmować rozwiązań prawnych niekorzystnych dla należącej do amerykańskiego koncernu Discovery telewizji TVN ani nawet jej krytykować. W liście znalazł się odręczny dopisek pani ambasador, który właściwie można odczytywać jako formę szantażu: „Musimy rozwiązać ten problem, ponieważ staje on na drodze bardzo ważnych spraw”. Przypomnijmy – chodzi o poważne wątpliwości wokół materiału „Superwizjera” TVN, który – według ustaleń portalu wPolityce.pl – był opłaconą ustawką z co najmniej kontrowersyjnym udziałem dziennikarzy stacji. W kręgach polskiej polityki zaczęło się pojawiać pytanie, czy ta inicjatywa to pomysł samej Mosbacher, czy też postępowanie zgodne z wytycznymi przełożonych. Heather Nauert, rzeczniczka Departamentu Stanu USA, w jednym zdaniu odmówiła skomentowania listu do polskiego premiera. W drugim zaś mocno wsparła Mosbacher, mówiąc, że „ambasador świetnie reprezentuje rząd Stanów Zjednoczonych w Polsce” oraz „podziela nasze idee i wartości, m.in. wolność prasy”. Imponująca spójność przekazu, której mogliby się uczyć dyplomaci z całego świata, również z Polski. Na kilometr czuć, że popełniono, delikatnie mówiąc, faux pas, ale swojego człowieka będziemy bronić do końca —komentują publicyści.

Choć na chwilę obecną stosunki polsko-amerykańskie nie uległy oziębieniu czy rozluźnieniu, przed nami zapewne jeszcze wiele sytuacji, które okażą się trudnym sprawdzianem.

za:wpolityce.pl

***

Ambasador USA znów broni TVN. Co z dekoncentracją?

Zgodnie z przewidywaniami, ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce postanowiła włączyć się w dyskusję o sytuacji polskich mediów. Mosbacher pisze o cenzurze. Nie zgadza się z też z pomysłem „rozdrobnienia” mediów

    Pluralizm w polskich mediach już istnieje. Przymusowe rozdrobnienie mediów ograniczy wolność słowa, ponieważ przetrwają tylko państwowe i małe media. To nie jest dobry klimat inwestycyjny - to cenzura - tak ambasador USA w Polsce Goergette Mosbacher skomentowała zapowiedzi przepisów o dekoncentracji sektora mediów.

Jej zdaniem, długoterminowe licencje dla mediów są gwarantem inwestycji.

Długoterminowe licencje = długoterminowa inwestycja, w każdym biznesie, w tym w biznesie mediowym - twierdzi Mosbacher.

Jak zaznacza portal WirtualneMedia, temat dekoncentracji wrócił po wyborach, po wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, gdy niektórzy politycy PiS wrócili do tematu repolonizacji mediów. - Czas na polskie media! - _napisał na Twitterze wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski. O repolonizacji mediów mówił także tuż przed drugą turą wyborów w Radiu Maryja i Telewizji Trwam prezes PiS, Jarosław Kaczyński. - Nie mam wątpliwości co do tego, skąd się wziął TVN. Ale jeżeli ktoś sądzi, że z tego powodu można przeprowadzić nacjonalizację, to jest w błędzie. My i tak nie jesteśmy tym zainteresowani_ – zapewniał.

O repolonizacji mediów mówił też Jacek Kurski w lipcowej rozmowie z tygodnikiem „Sieci”, zaznaczając, że w przypadku nie przeprowadzenia jej PiS nie będzie w stanie już wygrać wyborów. Zaś zajmujący się pracami nad dekoncentracją wiceminister kultury Paweł Lewandowski w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl zapewniał, że wedle jego rozeznania jest ona „absolutnie możliwa” - podaje portal.

Portal przytacza też komentarze niektórych obserwatorów:

No i po dekoncentracji - skwitował Witold Głowacki z „Polska The Times”.

Ambasador Żorżeta wyjaśnia poseł Joannie dlaczego może zapomnieć o planach dekoncentracji mediów - stwierdziła Kataryna, felietonistka „Plusa Minusa”.

Będzie dekoncentracja mediów w Polsce? „Niektóre kompetencje powinny należeć do UOKiK, a niektóre do KRRiT” - Pięć minut po tym tweecie zadzwonił do mnie ziobrysta i powiedział, że dekoncentracją mediów zajmuje się Nowogrodzka - napisał Wojciech Szacki z Polityki Insight.

A tak na marginesie słów pani ambasador, z którymi zasadniczo się zgadzam, zastanawiam się, co by było, gdyby te same słowa napisał na TT ambasador innego kraju, dajmy na to Niemiec (załóżmy, że już by był) - skomentował Sławomir Wikariak z „Dziennika Gazety Prawnej”.

za:wgospodarce.pl

***

To nie USA bronią TVN-u jak niepodległości. To pani ambasador tworzy takie wrażenie. Zbyt intensywnie, bo to już brzmi fałszywie

Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce kolejny raz wtrąciła się w polskie sprawy. W najnowszym wpisie jednoznacznie wypowiedziała się przeciwko planom wprowadzenia ustawy dekoncentracyjnej, czyli takiej, która wymusiłaby podzielenie największych koncernów.


Pluralizm w polskich mediach już istnieje. Przymusowe rozdrobnienie mediów ograniczy wolność słowa, ponieważ przetrwają tylko państwowe i małe media. Polskie społeczeństwo nie skorzystałoby na mniejszej liczbie różnorodnych głosów.

To kolejna tego typu interwencja pani ambasador. Większość krąży wokół interesów telewizji TVN. W tm wypadku jest podobnie. Ogień zaporowy, by nikt nie śmiał myśleć o zmianie patologicznej sytuacji, w której zagraniczne koncerny próbują nam np. wybierać prezydenta, robiąc z głowy państwa „ułaskawiciela pedofila”.

Ingerencje pani ambasador Mosbacher są coraz bardziej irytujące, ale jednocześnie coraz bardziej widoczny staje się fakt, że jej głos nie jest głosem Stanów Zjednoczonych, potężnego mocarstwa i naszego sojusznika. To już jest po prostu głos przedstawiciela pewnej grupy medialno-środowiskowej, z którą - można sądzić - pani Mosbacher mocno się zaprzyjaźniła. Do tego stopnia, że uznała jej interesy za własne, i swoją misję sprowadza w coraz większym stopniu do obrony jej aktywów. Rzecz jasna, nie można wykluczyć, że bezpośrednie interesy amerykańskich właścicieli koncernu TVN mają jakieś znaczenie, ale szczerze mówiąc, sądzę, że są one wtórne. Wielkie koncerny tak jednak nie działają, mają inne metody. Jeden wpis - rozumiem, ale cała seria, zmieniająca się w akcję wprost groteskową - to już jednak brzmi fałszywie.

Czas przebić ten balon. To nie Stany Zjednoczone mówią nam, że TVN jest pod ścisłą ochroną amerykańską. To pani ambasador Mosbacher próbuje wytworzyć takie wrażenie. Robi to dość skutecznie, ale jednak zbyt intensywnie. Wiarygodności tu niewiele.

Bo czy naprawdę sądzimy, że walcząca o przetrwanie - dzielnie, wręcz heroicznie - administracja Donalda Trumpa martwi się polską ustawą dekoncentracyjną? Naprawdę to przeżywa? Czy w chwili, gdy ważą się losy Stanów Zjednoczonych, zagrożonych marksistowską wręcz rewolucją - prezydent USA i jego ludzie rozsyłają polecenia, by bronić TVN-u - stacji, która od dekad ostro gra w polskiej polityce, pilnując tego wszystkiego, czego Trump tak nie znosi?

Szutki. Nic więcej.

Cieszy fakt, że pani ambasador czuje się w Polsce dobrze, że znalazła tu przyjaciół. Jeśli jednak chce w perspektywie historycznej zapracować na tytuł przyjaciela Polski, powinna lepiej rozeznawać właściwy interes naszej Ojczyzny. Bo jakoś tak się składa - nie przypadkiem - że gdy pewne koterie mają się świetnie, to Polska ma się źle. I odwrotnie.

Jacek Karnowski

za:wpolityce.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.