Matka skazana na śmierć
27-letniej sudańskiej chrześcijance Meriam Yahia Ibrahim grozi egzekucja za rzekome „odstępstwo” od islamu, gdyż jej ojciec był muzułmaninem. Ojciec jednak opuścił rodzinę, gdy Meriam miała sześć lat, i została ona wychowana jako chrześcijanka przez swoją matkę pochodzącą z etiopskiego Kościoła prawosławnego. Prawo koraniczne jest w tym przypadku nieustępliwe. Po ojcu dziedziczy religię, islam. Ponadto, co dodatkowo szokuje, Meriam skazano też na karę stu batów za „cudzołóstwo”. Kobieta ośmieliła się poślubić chrześcijanina Daniela Wani, Sudańczyka z Południa, co jest uznawane przez islam za „cudzołóstwo”. Meriam, która jest w zaawansowanej ciąży, przebywa w więzieniu od lutego br. wraz ze swoim dwuletnim synkiem. Kara chłosty ma być wymierzona tuż po urodzeniu dziecka, a kara śmierci w ciągu dwóch lat po rozwiązaniu.
Meriam jest bardzo słaba i zmęczona, odmawia się jej opieki medycznej, jest także codziennie bita. Sąd dał Meriam trzy dni do namysłu, aby przeszła na islam. Sąd Porządku Publicznego zasugerował, że mogłaby w zamian otrzymać złagodzenie lub odwołanie wyroku. Odmówiła. Meriam powiedziała:„Jestem chrześcijanką i nigdy nie popełniłam apostazji”. Jej mąż Daniel Wani został oskarżony o nawracanie muzułmanki i nie może odwiedzać żony ani też zająć się swoim synkiem, do którego także nie ma prawa.
Okrutne prawo szariatu
Po odłączeniu się Sudanu Południowego od Republiki Sudanu w lipcu 2011 roku prezydent Omar al-Baszir zdecydował, że wprowadzi restrykcyjne prawo szariatu w całym państwie.
Zbrodniczy system islamskiego ludobójcy i zbrodniarza wojennego dokonuje wielkich spustoszeń. Człowiek ten, nazywany przez plemiona sudańskich Arabów bohaterem dżihadu, dopuścił się zbrodni przeciwko ludzkości na południu Sudanu, ale też w Darfurze, w Chartumie i innych miejscach kraju.
Rzadko mówi się w mediach o tym fanatyku, jak również o zjawisku prześladowań chrześcijan w ogóle. Zazwyczaj działa ten sam mechanizm, co w innych przypadkach. Ponieważ terror w tym kraju opresyjnego islamu dotyczy chrześcijan, świat milczy. Przywódcy reżimu są w większości radykalnymi islamistami, a liderzy Narodowej Partii Kongresu forsują przestrzeganie islamskiego prawa szariatu, jak wymierzanie chłosty, kamienowanie, wieszanie, odcinanie rąk w ramach pakietu kar hudud inspirowanych Koranem.
Nie wiadomo do dziś, kto tak naprawdę stał za zamachem z 13 października 2010 roku na ks. kard. Wako, arcybiskupa Chartumu, którego miałem zaszczyt poznać kilka lat temu. Podczas nabożeństwa do kardynała podbiegł Hamdan Mohamed Abdurrahman ze sztyletem i chciał go zabić. Zamach na szczęście się nie udał dzięki refleksowi Barnaby Matnec Anei. Niemniej groźny incydent ukazał, że pogróżki, jakie kardynał Wako otrzymywał od rządzących za apelowanie do Zachodu o pomoc dla chrześcijan, nie były gołosłowne.
Milcząca zgoda
Dramat chrześcijan polega na tym, że oprócz Kościoła katolickiego nikt się za nimi nie wstawia. Wyznawcy Chrystusa nie są dopuszczani do elit władzy, dobrych stanowisk pracy, nie odgrywają żadnej roli w policji, wojsku, na stanowiskach urzędniczych. Krótko mówiąc, nie mają obrońców, Zachód się nimi nie interesuje, bo ubija interes z reżimem. Gra o dostęp do złóż ropy naftowej jest zbyt istotna, aby pochylać się nad „szczegółem”, jakim są prawa człowieka.
Bombardowania cywilów, masakry dokonywane przez islamistów, bandytów i dżandżawidów [zbrojne milicje muzułmańskie] finansowanych przez reżim z Chartumu, gwałty, aresztowania, morderstwa, grabieże, porwania, wcielanie dzieci do armii, sprzedawanie ludzi jak niewolników to nadal codzienność. Nawet Zachód musiał zareagować. W 2009 roku Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wysłał za prezydentem Sudanu międzynarodowy list gończy, co oznacza, że teoretycznie przebywając poza granicami Sudanu, powinien zostać natychmiast aresztowany przez „cywilizowane” kraje należące do ONZ. Prezydent niewiele sobie robi z oskarżeń Zachodu i odbywa podróże do swoich przyjaciół z Arabii Saudyjskiej, Nigerii czy Iranu.
W ostatnim czasie ks. bp Macram Max Gassis wyraził gwałtowny sprzeciw, gdy bombowce sudańskiej armii rządowej zaatakowały katolicki szpital Matki Miłosierdzia. Zginęła jedna osoba. Szpital jest jedyną placówką oferującą podstawową pomoc medyczną w całym regionie, z jego usług korzysta ok. 150 tys. osób rocznie.
Stan Kordofan Południowy, chociaż opowiedział się po stronie Sudanu Południowego podczas krwawej wojny domowej w latach 1983-2005, zgodnie z wszechstronnym porozumieniem pokojowym znalazł się pod władzą dyktatury islamskiej, chociaż jego mieszkańcy to w zdecydowanej większości chrześcijanie i animiści. Ataki na chrześcijańską ludność cywilną w stanie Kordofan Południowy są codziennością, jednak istnieją także inne formy prześladowań chrześcijan, także w samej stolicy Republiki Sudanu, czyli w Chartumie.
Siła modlitwy
Konstytucja kraju gwarantuje wprawdzie wolność religijną, jednak przewiduje jednocześnie uznanie prawa szariatu za źródło ustawodawstwa. Możemy mieć tylko nadzieję, że chrześcijanka nie zginie, ponieważ zaś w Polsce nie ma oficjalnego przedstawicielstwa Republiki Sudanu w postaci ambasady czy konsulatu, możemy zabiegać o uwolnienie Meriam w naszych modlitwach do Boga.
Na koniec przypomnę, że chrześcijaństwo pojawiło się na terenach Sudanu w 37 r. po Chrystusie, ok. 200 km na północy wschód od Chartumu. Pierwsze klasztory wybudowano w 284 roku, a pierwszy biskup został wyświęcony w 325 roku, czyli na długo przed pojawieniem się islamu, ale od czasu inwazji tej religii i regularnego niszczenia Kościoła ziemia ta wylewa od wieków krwawe łzy wyznawców Chrystusa.
Dr Tomasz M. Korczyński
Autor jest socjologiem, publicystą, ekspertem ds. zjawiska prześladowań chrześcijan.
za:www.naszdziennik.pl/wp/77637,matka-skazana-na-smierc.html